Wspólnie uzgodnili, że należy wrócić do Baby żeby tam zastanowić się nad wszystkim, co miało miejsce w ciągu ostatnich kilku godzin. Lara nie była zadowolona, ale postanowiła przesunąć swój własny komfort na drugi plan. Śmierć jednego z nekromantów nie wróżyła niczego dobrego i nie trzeba było być łowcą, czy wysłannikiem Dis Patre żeby to wiedzieć. Ktoś chciał przekazać wiadomości wszystkim, nie tylko węszącym po Targoviste kundlom bożka. Seraphina próbowała przypomnieć sobie, co zrobiłaby w tej samej sytuacji, gdyby nadal była tylko łowcą i musiała polegać wyłącznie na wyćwiczonych umiejętnościach. Najpierw zbadałaby ciało i określiła dokładnie jego stan żeby ustalić, kiedy mężczyzna zginął. Czy w tych okolicznościach było to aż takie ważne? Zapewne nie, bo przecież towarzyszyła im nekromantka we własnej osobie. Dziewczyna złapała się na tym, że zaczyna przeszkadzać jej to, że ma pod ręką wszystkie narzędzia i nie musi za bardzo się wysilać. A przynajmniej nie tak, jak kiedyś. Wystarczyło pójść za Larą do baru, a tam ona odprawi swoje czary mary i ustali, kto sterował ciałem Merkurego. Prościej już się nie dało.
Nekromantka, zanim wrócili do Baby, odesłała swojego towarzysza na obchód miasta żeby, jak to sama określiła, nie kłapał jej nad uchem. Wysłannicy byli jej wdzięczni, bo Buss faktycznie mógłby narobić niepotrzebnie rabanu. Lara usiadła na krześle z ciężkim westchnieniem, spoglądając w pustą przestrzeń przed sobą. Dwóch mężczyzn weszło na niemal pustą sale i zbliżyło się do niej.
- Ciało jest już w piwnicy. Wracamy na ulicę – kiwnęła im potwierdzająco głową i zerknęła w stronę baru. Seraphina od razu odczytała jej zamiary i uprzedziła ją.
- Idźcie przodem, a ja załatwię znieczulenie – zakomunikowała. Wysłannik zerknął na nią przelotnie, a ona odwzajemniła to spojrzenie. Żadne z nich nic nie powiedziało. Mężczyzna odwrócił się i ruszył za Larą, a Seri skierowała się w stronę baru.
Dobrze się bawisz? – głos rozbrzmiał echem w jej głowie tak niespodziewanie, że aż się wzdrygnęła. Rozejrzała się szybko żeby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu.
Dis Patre?
A co, spodziewałaś się usłyszeć kogoś innego? Oczywiście, że to ja, moja droga. Sprawdzam, jak się masz i jak czujesz w nowej roli.
Dziwi mnie, że tak się o mnie martwisz.
Och! To zabolało! Powinienem napełnić cię jeszcze większą miłością do siebie, może wtedy nie wątpiłabyś w moje intencje.
Nie wątpię w ciebie, Panie.
To cudownie. A skoro mamy za sobą formalności, możesz mi wytłumaczyć, moja droga, dlaczego jeszcze nie rozwiązaliście tej sprawy?
Pojawiły się pewne komplikacje. Jesteśmy właśnie w trakcie...
Chcesz mi powiedzieć, że wysłałem na ziemię dwóch najlepszych Wysłanników po to żeby chodzili po barach i nawiązywali nowe znajomości zamiast szukać zaginionych dusz i robić kurwa to, czego od nich oczekuję?
To nie tak. Proszę dać mi skończyć. Ja ... – Seraphina zorientowała się, że stoi za barem i trzyma w ręku szpikulec do lodu, który skierowany był ostrzem w stronę jej brzucha, a dokładniej, śledziony. Zamrugała i chciała odłożyć narzędzie, ale nie mogła się ruszyć.
Powiem to raz i mam nadzieję, że zapamiętasz. Macie ruszyć dupy i przestać urządzać sobie przechadzki po mieście. Jest kilka sposobów żeby ściągnąć was w zaświaty i bądź pewna, że skorzystam z tego najbardziej bolesnego, jeśli nie weźmiecie się do roboty. – ręka dziewczyny drgnęła lekko i zbliżyła się do brzucha, po czym szpikulec wypadł jej z dłoni, a ona zaczerpnęła głęboko powietrza, jakby trzymała głowę pod wodą. Szybko się otrząsnęła i zabrała butelkę whisky, by po chwili udać się do piwnicy. Nie czuła strachu przed bogiem, ale nie była zadowolona z faktu, że Dis Patre mógł wpływać na nią aż do tego stopnia.
- Widzę, że nieźle się tu urządziłaś – zauważyła Seri, rozglądając się po piwnicy. Pomieszczenie było urządzone, jak typowa dziupla nekromantów.
Powietrze było zimne i wilgotne, a mrok panował niemal nieprzenikniony. Z każdego kąta wyłaniały się cienie, a jedyne światło to delikatna, zielonkawa poświata, która wypełniała przestrzeń, rzucając upiorne refleksy na ściany i meble. W pomieszczeniu roiło się od czaszek, niektóre leżą porozrzucane na półkach, inne wisiały na ścianach jak mroczne trofea. Wśród nich znajdowały się również szkielety, częściowo zdeformowane, przywodzące na myśl dawne rytuały i eksperymenty. Przypominały o naturze nekromantów. W centralnym punkcie pomieszczenia stał duży, ciężki stół pokryty kurzem, na którym znajdowały się rozmaite mikstury i preparaty – buteleczki z tajemniczymi płynami o różnych kolorach i konsystencjach. Był także przykryty częściowo księgami, których strony pożółkły od upływu czasu i trzeszczały przy każdym ruchu, jakby były gotowe do rozpadu. Lara zapalczywie przerzucała strony, szukając czegoś uparcie. Na podłodze porozrzucane były resztki zwierzęcych kości i szmat. Z rogu pomieszczenia wznosił się stos dziwnych przedmiotów: fragmenty starożytnych artefaktów, klejnoty, kawałki zbutwiałych szat i narzędzia, które zapewne mają swoje miejsce w okrutnych rytuałach nekromantów. W powietrzu unosi się zapach zgnilizny i ziół, które mieszały się w nieprzyjemną woń, tworząc atmosferę grozy, jakby sam czas w tym miejscu zatrzymał się na granicy życia i śmierci.
- Dis Patre przesyła pozdrowienia – szepnęła Seri, zwracając się do Wysłannika. Postawiła alkohol na stole i zakładając ręce na piersi, obserwowała Larę. Zmarszczyła lekko brwi i zamyśliła się na chwilę, po czym odezwała się cicho do kobiety.
- Ty już wiesz, kto nas obserwował. Dlaczego zatem zwlekasz z odpowiedzią? Nie chciałabym łamać ci drugiej ręki. Już tak dobrze nam szło – Wysłanniczka zrobiła krok w stronę Lary, a ta od razu poderwała się z miejsca i odskoczyła na drugą stronę pomieszczenia.
- Miałeś rację, że nekromanci są, jak seryjni mordercy. Mają swój typ, ale też zostawiają podpisy na ciałach i tak budują sobie renomę w społeczeństwie. Lara już dawno zorientowała się, kto używał ciała Merkurego i z jakiegoś powodu udaje, że nadal szuka. Coś mi się wydaje, że chciała cię oszukać i naciągnąć na jeszcze jakiś dopisek do umowy. Hmm czy to nie będzie czasem powód do jej rozwiązania? – Seraphina spojrzała na swojego towarzysza, dając mu wolną drogę w podjęciu decyzji, co zrobić z Larą i jak wyciągnąć od niej informacje. Nekromantka wykorzystała to, że zależy im na informacjach i postanowiła wyciągnąć od Wysłannika tyle przyslog, ile tylko się da. Zapomniała, że Seraphina była łowcą i doskonale zna nadprzyrodzony świat oraz panujący w nim porządek. Tak bardzo skupiła się na tym, że chwyciła za nogi dojną krowę i mogła coś dla siebie zyskać, że straciła z oczu wszystko inne.
- Mówiłam ci, że zawsze gubi ich pycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz