Rozdział 762

Aria

Kiedy zastała Beliala i Athana w biurze, od razu domyśliła się, że nie była to tylko zwykła rozmowa. Obaj mogliby zapewniać ją o tym, przysięgając na wszystkie świętości, a ona wiedziałaby, że i tak była to ściema. Zbyt dobrze znała swojego męża i zdawała sobie sprawę, że nie był w stanie prowadzić żadnej rozmowy z demonem. Tym bardziej ta cisza między nimi i wymienianie porozumiewawczych, nieco nerwowych spojrzeń, sprawiało iż stała się jeszcze bardziej czujna i podejrzliwa. Zachodziła w głowę, do czego tym razem doszło między nimi. Czyżby umówili się na jakiś pojedynek albo inne szaleństwo? To pierwsze przyszło jej na myśl, gdy nakryła ich w gabinecie. Chciało jej się śmiać, ale sytuacja była zbyt poważna, by obrócić ją w żart. Athan mógłby poczuć się urażony. Mimo wszystko bardzo chciała go wesprzeć, bo wiedziała że tego potrzebował, choć on sam chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Jego uwaga o rozmowie z Goro jeszcze bardziej utwierdziła ją w przekonaniu, że dzisiejszego wieczora będzie musiała być przykładną żoną. Nie żeby ubolewała z tego powodu. Uwielbiała spędzać z nim czas.

Oddaliła się w stronę kuchni z zamiarem zorganizowania alkoholu. Chciała wziąć jeszcze jakieś przekąski, ale finalnie zdecydowała się na wino bezalkoholowe dla siebie. Przechodząc przez hol dostrzegła własne odbicie w lustrze i postanowiła trochę się odświeżyć. Zdjęła dodatkową część sukienki i poprawiła ułożenie biustu, a także nałożyła odrobinę szminki na usta, by nadać sobie nieco bardziej frywolny wygląd. Liczyła na to, że mąż to zauważy i skupi na niej całą uwagę.

Aria omal nie zakrztusiła się winem, gdy Athanasius zapytał ją o różnice między nim, a Belialem. Spojrzała na niego niemal z przestrachem, ale szybko ucięła napływ negatywnych myśli i skupiła się na tym, że tylko prowadzili luźną konwersację. Póki co. Nie mogła jednak pozbyć się uczucia, że za chwilę przerodzi się to wszystko w kłótnie. Zawahała się więc, ale mimo swojej niepewności, postanowiła być z nim szczera. Zastanawiała się przez jakiś czas, analizując na szybko różnice między dwoma mężczyznami. Athan ją zaskoczył. Zupełnie nie spodziewała się takiego pytania z jego strony.

- Nie powiedziałabym, że jest w czymś lepszy. Ma po prostu inne podejście do niektórych spraw i to zasadnicza różnica między wami. Belial jest hmm dość prosty w obsłudze, a ty raczej skomplikowany, jeśli można to tak nazwać. Przy tobie odczuwa się wiele emocji na raz, bo jesteś wielowymiarowy i wymagający. Zawsze doszukujesz się drugiego dna, zawsze według ciebie we wszystkim coś jeszcze musi się kryć. A przy Belu albo się złościsz albo radujesz i nie ma nic więcej. Ty rozkładasz to na czynniki pierwsze, a on po prostu sobie jest i nie ma w tym jego byciu niczego niezwykłego i wzniosłego. – nie wiedziała, czy Athan zrozumie to, co chciała mu powiedzieć. Nie wiedziała, jak inaczej mogłaby mu to wyjaśnić. Jej mąż był jedną wielką komplikacją, ale nie chciała mówić mu tego wprost, bo mógłby uznać to za przytyk. Bardzo nie chciała palnąć czegoś i rozpętać kłótni, zwłaszcza iż liczyła, że dziś ich wieczór skończy się dobrym seksem.

Nie zdążyła jeszcze dobrze przetrawić pytania Athana, gdy ten nagle zrzucił na nią prawdziwą bombę. Odwróciła się w jego stronę i spoglądała na niego wyraźnie wstrząśnięta.

- To naprawdę poważna rzecz, nie bagatelizuj tego. To znaczy... wszystko. Pieczęci są najważniejsze dla demonów, a w niepowołanych rękach mogą stać się potężną bronią. – wyszeptała z powagą. Domyśliła się, że czegokolwiek by teraz nie powiedziała, Athanasius nie weźmie tego na poważnie przez swoją nienawiść do Bela. Nie miała mu tego za złe, ale nie chciała żeby uważał pieczęć za błahostkę.

- Wydaje mi się, że chciał w ten sposób oddać ci kontrolę nad sytuacją. To trochę wygląda na akt desperacji i nie sądzę, by były w tym jakieś złe zamiary. Nic innego zrobić nie mógł. On wie, że twoje podejście się nie zmieni, a oddanie ci pieczęci jest jego jedynym wyjściem, by pokazać, że kocha Gudrun. I to mu się udało, prawda? I na tym koniec, kochanie. Nie było w tym żadnych innych ukrytych zamiarów, więc nie zaprzątaj sobie tym niepotrzebnie głowy i nie wkurzaj się z tego powodu. Belial już sobie poszedł w swoją stronę i prawdopodobnie zakończył rozmyślanie nad tym wszystkim, gdy tylko przekroczył próg gabinetu – Aria posłała mu ciepły uśmiech i zanikła na chwilę, szukając odpowiednich słów, by przekazać Athanowi swoje myśli. Musiała odpowiednio dobierać słowa, bo Athan był bardzo drażliwy na punkcie tego konkretnego demona.

- Siedzisz tu i się wściekasz, bo facet którego nie lubisz zapewnił cię właśnie o prawdziwości swoich uczuć do twojej córki. Zamiast cieszyć się z tego, że Gudrun jest szczęśliwa, ty uparcie przypominasz każdej komórce swojego ciała, że Belial opętał cię wbrew twojej woli i że go nienawidzisz. Przykro mi to mówić, ale w tej historii nie chodzi o ciebie. Wiem, jak to brzmi i wiem, że czujesz się dotknięty, ale czy ty byś ze mnie zrezygnował, gdyby mój ojciec miał jakiś problem z tobą? Oczywiście, że nie. I nie chodzi o to,  jak byś postąpił w takiej sytuacji. Walczyłbyś tak, jakbyś umiał. Bel też to zrobił, ale nie próbował zdobyć twojej przychylności tylko oznajmił ci swoje zamiary. Oddał ci własne istnienie żeby uspokoić tę część ciebie, która bała się o córkę. Nie próbował przekonać cię, że jest dobry i szlachetny i powinieneś mu wybaczyć. Ona jest w dobrych rękach, bez względu na to jak bardzo ci się to nie podoba. I jak bardzo nienawidzisz Beliala. Nikt nie wymaga od ciebie byś go polubił i zapomniał tego, co ci zrobił. Mówiłam ci już, on jest prosty w obsłudze i to sprawia, że inni szybko łapią z nim kontakt. Od ciebie czuć dystans, więc nie tak łatwo przekroczyć barierę, gdy z kimś rozmawiasz. Nie wymagaj od nich żeby nienawidzili go tak, jak ty. To przecież nie są żadne zawody i Bel nie ścigał się z tobą w wyścigu zdobywania sympatii. To ty to sobie wmówiłeś i teraz taplasz się w tym negatywnym błotku. Lubisz sam siebie czasem podtopić – Aria pokręciła głową z niedowierzaniem, upijając kilka łyków sikacza, którego w jej mniemaniu winem nie można było nazwać. Oddała by wiele, by móc napić się odrobiny alkoholu.

Przysunęła się nieznacznie do męża i ostrożnie dotknęła jego ręki. Była ciepła i niezwykle przyjemna w dotyku.

- Nigdzie się nie wybieram, więc razem sobie tu posiedzimy i się powściekamy na cały świat. Też jestem podła – spojrzała na niego próbując zrobić podobną minę, co Athan, ale pewnie wyszła dość komicznie. Opadła zaraz na poduszki i pociągnęła go za sobą, by opleść wszystkimi kończynami.

- Możesz być w podłym nastroju i mnie przytulać... właściwie, to nie musimy nawet rozmawiać. Liczyłam na...- uniosła się lekko na łokciu i wyszeptała Athanowi do ucha wszystkie nieprzyzwoitości, jakie krążyły jej po głowie. Chciała, by już przestał się zadręczać tym wszystkim. Bez względu na to, czy Bel byłby z Gudrun czy nie, nadal pozostawał demonem, który wyrządził mu krzywdę. To nie zmieniłoby się nawet wtedy, gdy byłby tysiące kilometrów od Athana. Nienawiść i ból byłyby takie same. To było właśnie to, czego wampir nie rozumiał, bo skupiał się tylko na jednej stronie. Na tej, która należała do niego. Myślał wyłącznie o swoim cierpieniu i swojej złości. Dla niego nie istniało nic innego poza jego własnym bólem, a przecież wszystkie te wydarzenia były lawiną nieszczęść tak wielu ludzi wokół. Nie chciała umniejszać jego cierpieniu, ale krótkowzroczność Athana była jego największym wrogiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^