Aria
Wpatrywała się w Petre bez słowa, a w jej głowie rozbrzmiewało jego pytanie, które zadał jej dłuższą chwilę temu. Znała na nie odpowiedź, ale bała się jej udzielić. Jak powinna mu to powiedzieć? Jak wytłumaczyć to, co oboje do siebie czuli? Wiedziała, że nie była w tym sama i że ona również nie była mu obojętna. Nigdy w życiu nie sądziła, że dane jej będzie przeprowadzić taką rozmowę. Być może po tych wszystkich złych doświadczeniach, los w końcu postanowił dać jej jakiś prezent i wynagrodzić to, jak niesprawiedliwe ją do tej pory traktował.
Wampirzyca wstała z fotela i podeszła w stronę regału, skąd zdjęła wysłużone pudełko. Trzymała w nim wszystko, co związane było z jej ludzkim życiem. Nie miała tego wiele, ale wystarczyło do tego, by czasem powspominać i popłakać. Aria nie należała do tej grupy wampirów, które zostawiały za sobą wszystkie wspomnienia związane z dawnym życiem. Ona lubiła je pielęgnować i wracać do nich, nawet jeśli przynosiły jej ból i tęsknotę.
- Chce żebyś wiedział, że to co ci powiem do niczego nie zobowiązuje. Zrobisz z tą wiedzą to, co będziesz chciał. Miałam zamiar powiedzieć ci o tym tylko ...tylko nie teraz. Nie chciałam dokładać ci spraw, bo i tak masz o czym myśleć – westchnęła cicho i otworzyła pudełko. Chwilę wpatrywała się w jego zawartość, by zaraz wyciągnąć dwie fotografie. W jej oczach zalśniły łzy, a głos lekko się załamał.
- Poczułam coś, kiedy tylko się spotkaliśmy. Już od pierwszej chwili. Odpychałam to od siebie, bo nie wierzyłam, że coś takiego może być prawdą. Zwalałam to na hormony. Długo rozmawiałam z Athanem i szukałam dowodów na to, co poczułam – podała mężczyźnie pierwszą fotografię, na której uwieczniono dwójkę małych dzieci. Ze względu na upływ lat, zdjęcie było już mocno zniszczone, ale łatwo było rozpoznać na nim rysy Arii. Dziewczynka na zdjęciu uśmiechała się od ucha do ucha i mocno ściskała chłopczyka, który wpatrywał się w nią z zachwytem. Oboje mieli na sobie rzeczy z dawnej epoki, sugerujące że należeli do niższej klasy średniej. Ich radość była wręcz namacalna.
- To ja i mój brat Louis – wyjaśniła, opowiadając pokrótce swoją historię i to, jak została wampirem. Na szczegóły będzie jeszcze czas, teraz chciała tylko przygotować Peter na dalszą część opowieści. W dużym skrócie nakreśliła wydarzenia, które miały miejsce przed przemianą i to, że sporo czasu spędziła w szpitalu, jak również wspomniała o ojcu desperacko szukającym dla niej lekarstwa. Opowiadała tą historię tysiące razy, a mimo to teraz było jakoś inaczej, teraz miało to większe znaczenie. Każdy z jej bliskich wiedział o tym, jak Athan ją przemienił i że większość swojego życia spędziła w szpitalu. Jej przyjaciele wiedzieli, że miała brata oraz że jej ojciec był podróżnikiem, po którym odziedziczyła tą ciekawość do świata. Gdy opowiadała to wszystko Petre, dopiero teraz czuła, że to właśnie on powinien o tym wiedzieć.
- A to mój tata – podała drugie zdjęcie i obserwowała, jak twarz Petre zastyga w zaskoczeniu. Mogło mu się wydawać, że patrzy na własne odbicie. Podobieństwo między nim, a ojcem było bardzo duże, co potwierdzało również przypuszczenia Arii o tym, kim dla niej był Petre. Mężczyzna na fotografii miał na sobie jasną koszulę z podwiniętymi rękawami aż po łokcie. Włosy były zmierzwione na czubku, lekko kręcone i zebrane na karku w kucyk. Sięgały mu do ramion, Aria lubiła kiedy je rozpuszczał. Zdjęcie zrobiono w porcie, najprawdopodobniej podczas załadunku i tuż przed samym wypłynięciem. Mimo drobnych detali, takich jak dłuższe włosy, czy nieco znoszone i poszarpane ubranie, wszystko inne było idealną kopią Petre.
- Poczekaj! Mam jeszcze jedno - podeszła do biurka i przez chwilę przerzucała papiery, by odnaleźć jeszcze jedno zdjęcie, na które spoglądała ostatnimi czasu dość często, dlatego było w innym miejscu niż poprzednie dwa. Louis i ich tata. Identyczni. Różnili się zaledwie kilkoma zmarszczkami. Dziwnie było patrzeć teraz na niego, rozmawiać z nim i czuć jego obecność. Czasem rozmyślała o tym, jakby to było gdyby się kiedyś spotkali. Co Aria by mu powiedziała? Chciała tak wiele, chciała mówić do niego ciągle, ale poza wpatrywaniem się w Petre z tak czystą niemal dziecięcą miłością, nie mogła zdobyć się na nic innego. Wystarczyło jej, że był obok. To już i tak było spełnienie marzeń, coś o czym nie śmiała nawet śnić.
- Myślę, że jesteś moim bratem. Wiem, jak to brzmi i zanim mnie wysmiejesz, daj mi wyjaśnić. Nie potrafię wytłumaczyć, jak to możliwe, ale to czuję. Czuję całym sercem. Od naszego pierwszego spotkania coś mnie do ciebie przyciąga. Mówiłeś mi, że Xun spełnił życzenie twojej mamy i dlatego was urodziła. Może przywrócił do życia dusze Louisa żeby stworzyć ciebie. To byłoby jakieś wytłumaczenie. Inne, to po prostu reinkarnacja, która jest bardzo prawdopodobna i zdarza się wśród nadprzyrodzonych. Przez to, że żyjemy tak długo, jest większa możliwość że spotkamy kogoś ze swojego dawnego życia, kogoś kto rozpoczął swój kolejny cykl– głos jej drżał, drżały też kolana. Aria klapnęła na podłogę przy fotelu, na którym siedział Petre i spojrzała na niego badawczo. Nie potrafiła nic wyczytać z jego twarzy, dlatego uznała że po prostu poczeka na to, co miał do powiedzenia. To, że on również czuł przyciąganie i swobode wobec jej osoby, wiedziała. Miała nadzieję, że było też coś jeszcze, coś co tli się w nim gdzieś głęboko. Jakieś wspomnienie lub uczucie.
- Nie zmuszam cię do niczego ani nie wymagam żebyś traktował mnie jak siostrę. Nic z tych rzeczy. Nie wiem, czy pamiętasz cokolwiek z poprzedniego życia. Jeśli nie, to w porządku i nie musisz się tym przejmować. Ale nie uciekaj ode mnie, okej? Pozwól mi być przy tobie. Możemy przecież rozmawiać, jak wcześniej. To może być po prostu przyjaźń - odezwała się niepewnie, czując jak ogarnia ją nagle wielka pustka. Nie wiedziała, co się z nią działo. Panikowała i bała się, że Petre za chwilę ucieknie z krzykiem i nigdy więcej nawet się do niej nie odezwie. Czy Athan miał rację i należało poczekać dłużej? Aria nie miała wyjścia, bo Petre sam zorientował się, że coś się między nimi dzieje. Bardzo chciała go objąć lub chwycić za rękę, ale była zbyt zdenerwowana. Nie chciała doświadczyć odtrącenia. Zamierzała dać Petre tyle czasu ile będzie potrzebował, by wszystko sobie poukładać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz