Rozdział 744

Aria 

Przyglądała się mężczyźnie z wyraźnym współczuciem, którego nie mogła opanować, choć bardzo się starała. Nie podobało się jej to, że Petre cierpi, ale wiedziała też, że było to konieczne do tego, by poczuł się lepiej. Normalnym było, że kotłowały się w nim wątpliwości, że miał masę pytań i zapewne czuł się okropnie z tym, co spotkało jego rodzinę. Aria wiele razy była na jego miejscu. Bardzo chciała go wesprzeć, ale nie chciała być w tym zbyt nachalna. Problem polegał na tym, że inaczej nie potrafiła i wiedział to każdy, kto znał ją choć trochę. W stosunku do Petre, zwłaszcza wiedząc kim dla niej jest, nie mogła zachować się inaczej. 
Kiedy w końcu się odezwała, dając wampirowi chwilę na zaczerpnięcie oddechu, sama zaskoczyła się tym, jak spokojnie brzmiał jej głos. 

- Daj jej trochę czasu, ona też tego potrzebuje. Pamiętaj, że oboje cierpicie i każde z was coś straciło. Ilarie jest pewnie zawstydzona i boi się spojrzeć ci w oczy. Nie tylko starsi bracia chcą ochraniać swoje młodsze siostry. Działa to też w drugą stronę. Pewnie obwinia się o to, że dopuściła do siebie tego kapłana i że nie zdołała przejrzeć jego podstępu, a tym samym naraziła ciebie na niebezpieczeństwo. Na dodatek ma złamane serce, a to potrafi człowieka dobić - starała się brzmieć rzeczowo i nie okazywać zbytnio emocji, choć przychodzili jej to z wielkim trudem. W tak ciężkich chwilach zwykle myślało się tylko o sobie i nie zwracało się uwagi na tą drugą stronę. Było to normalne, ale można było spojrzeć na sprawę również z innej perspektywy. Aria zawsze miała tą umiejętność bardzo rozwiniętą, co nie do końca podobało się Athanowi. W taki sposób usprawiedliwiała między innymi demony i się do nich zbliżyła. Chciała pokazać Petre, że to co stało się w Rumunii, dotknęło wiele osób i każda z nich zapewne teraz jest w tym samym miejscu, co on. 

- Nie traktuj waszej rozłąki, jak oddalanie się od siebie. Pomyśl raczej o tym, jak bardzo oboje ucieszycie się na swój widok, gdy wrócicie do hotelu. Jak wiele rzeczy będziecie chcieli sobie opowiedzieć, gdy tylko się zobaczycie. Pielęgnuj w sobie tylko pozytywne myśli, a reszta powoli zniknie. Minęło zaledwie kilka miesięcy, niektóre rany nigdy się nie zagoją, ale z czasem stają się częścią nas i przyzwyczajamy się do nich na tyle, że później już nie zwracamy na nie uwagi i wydaje nam się, że ciągle na nas były. Coś was poróżniło, ale nie wymazało waszej więzi, a  tylko ją wzmocniło. Jesteś teraz świadom tego, jak wiele zrobisz dla siostry, a ona dla ciebie. Musicie tylko oboje przywyknąć, że coś się w was samych zmieniło. Najpierw zrób porządek tutaj, zaakceptuj zmiany w sobie. – Aria pochyliła się lekko w stronę Petre i przyłożyła mu palec do skroni, sugerując że powinien skupić się na swoim umyśle, a dopiero później zajął się relacją z siostrą. Jeśli sam nie pogodzi się z tym, co się stało, to nie zdoła dotrzeć do Ilarie. 

- Wasza relacji już nie będzie taka sama, bo wy nie jesteście tacy sami. Nie staraj się jej naprawić, tylko zbuduj nową. Zakończył się pewien etap waszego wiecznego życia i czas na kolejny. Po co wracać do tego, co było dawniej? Jestem trochę starsza, więc jako doświadczona kobieta i wampirzyca, mogę zapewnić cię, że będziesz się zmieniał jeszcze wiele razy i tak samo będą ewoluowały twoje relacje z innymi. – zażartowała, nazywając siebie doświadczoną kobietą żeby nieco rozluźnić atmosferę. Uśmiechnęła się szeroko do swojego gościa i opadła na fotel z głośnym westchnięciem. 

- Athan jest moim Stwórcą i łączy nas szczególna więź. Od zawsze tak było. Zakochałam się w nim jeszcze zanim mnie przemienił, a przemiana tylko spotęgowała moje uczucia. To było szalone i nieposkromione, bardzo dzikie i bezwstydne. Cholernie...głośne.  A później wyjechałam na prawie sto lat. Podróżowałam i żyłam swoim życiem, z dala od niego i ukochanego Blickling. Zostawiłam gdzieś w świecie całą moją tamtą miłość. Nie chciałam czuć jej ciężaru. I dopiero wtedy naprawdę poczułam, co to znaczy kochać. Oboje to odkryliśmy. Moja miłość jest teraz czysta i spokojna. Bardzo cicha. Nie czuję już szaleństwa, które wręcz mnie obezwładniało. – wyjaśniła , mając nadzieję że Petre będzie wiedział, o co jej chodzi i co chciała mu przekazać poprzez tą krótką opowieści. 

Temat się zmienił. Dumitrescu niespodziewanie znowu zainteresował się Bestiariuszem. Aria przyglądała mu się chwilę w milczeniu, a później bardzo starała się zachować pogodny wyraz twarzy. Nie chciała, by Petre dostrzegł, że spochmurniała, bo pewnie zaraz przejąłby się, że to z jego winy. 

- Sama wykonałam ilustrację i wszystkie przedstawiają konkretne osoby. Na ostatniej stronie jest spis. Oczywiście pytałam o zgodę na wykorzystanie wizerunku, więc nikt mnie nie pozwie – zaznaczyła szybko, śmiejąc się nieco nerwowo. Jej wzrok padł na stronę, której przyglądał się również wampir. 

- To Elijah Cavendish, mój przyjaciel i opiekun. Wychowywał mnie razem z Athanem i Marisą. Pewnie ją poznasz, bo też ma przyjechać. To jego żona. Elijah został zamordowany. Bardzo nas to dotknęło. Dlaczego wróciłam do Anglii – wyjaśniła , czując niesamowity ból w piersi. Aria mówiła przed chwilą o bliznach, które nigdy nie znikną i wiedziała, że strata Elijaha jest jedną z nich. 

- Pewnie weźmiesz mnie za świruskę i daje słowo, że nie będę miała ci tego za złe. – wstała i podeszła do biurka, szukając czegoś w szufladzie. Wyjęła z niego notes w skórzanej oprawie i otworzyła go, przerzucając kilka stron. Zatrzymała się na jednej i przez chwilę sama się jej przyglądała. Jej policzki pokryły się szkarłatnym rumieńcem, kiedy podawała Petre notatnik. 

Na jednej stronie naszkicowany był jego portret i to w najdrobniejszych szczegółach. Wykonany był ołówkiem, a mimo to wydawało się, że kipiał całą paletą barw. 

- Masz piękną twarz. Nie mogłam o niej zapomnieć i w samolocie zrobiłam szkic. Chciałam namalować portret, ale Athan powiedział, że to byłoby bardzo dziwne i możesz poczuć się niezręcznie. Tak by było? Czujesz się przy mnie niezręcznie, czy... To takie skomplikowane i ... Tak dobrze mi się z tobą rozmawia, jakbyśmy znali się od lat. – Aria dobrze wiedziała skąd takie uczucia, ale nie miała jeszcze w sobie na tyle odwagi, by mu o tym powiedzieć. Myślała, że to będzie łatwiejsze, że gdy tylko go zobaczy, to samo ciśnie jej się na usta, by wyznać mu całą prawdę. Bała się, że jeśli powie Petre, że jest jej bratem, to ten nigdy już się do niej nie odezwie. Odrzuci ją. 

- Przewróć stronę. Następny, to prezent dla ciebie. Może pomoże ci uporać się ze sprawami dotyczącymi Ilarie i z tymi, które jeszcze cię dręczą – uśmiechnęła się serdecznie, obserwując jak Petre przerzuca stronę. Nie potrafiła rozszyfrować jego myśli. Co poczuł, gdy patrzył na szkic? Czy faktycznie pomoże mu to w jakiś sposób? 

- Widziałam was raz z balkonu. Wchodziliście do hotelu i o czymś  rozmawialiście z rozbawieniem. Pociągnąłeś ją za pasemko włosów, a ona odwróciła się do ciebie i pacnęła w ramie. Zapamiętałam te uśmiechy i spojrzenia pełne miłości. To właśnie ta nierozerwalna więź, o której wcześniej mówiłam. Nikt nigdy wam jej nie zabierze,  niezależnie od tego co się będzie działo i ile razy któreś z was będzie miało złamane serce. Niezależnie od tego, czy się oddalicie od siebie. To zawsze będzie między wami i będzie łączyło was ze sobą– dotknęła lekko dłoni Petre, by podtrzymać notes i pociągnęła za stronę, którą wyrwała żeby wampir mógł ją ze sobą zabrać. Był na niej szkic dwóch postaci: rodzeństwo Dumitrescu. Twarze były wyraźne, wykrzywione w uśmiechach, a oczy wpatrzone w siebie nawzajem, tak gorące jakby żywcem wyjęte ze wspomnień. 

Aria też była kiedyś siostrą i też patrzyła w taki sposób na Louisa, jakby nie było nikogo poza nim i jakby nikt inny się nie liczył. Zazdrościła im tego, ale nie dopuszczała do siebie takiej myśli. Nie chciała niczego między nimi niszczyć, choć miała idealną ku temu okazję. Zamierzała wspierać Petre, bo ... bo tak robią siostry. Nawet te z poprzedniego życia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^