Rozdział 742

Aria 

Wieczór upływał w miłej atmosferze, zwłaszcza gdy Athanasius poczęstował gości alkoholem. Szczególnie rozmowny był Likar, opowiadając z przejęciem o wszystkim, co działo się w Rumunii. Widać było, na pierwszy rzut oka, że wampir był wręcz zafascynowany i postrzegał to, jako przygodę. Aria nie znała go zbyt dobrze i nie miała pojęcia, co mężczyzna w swoim długim życiu przeszedł i jakie wydarzenia go ukształtowały. Być może nie miał nigdy większych problemów i dlatego podchodził do tego w taki sposób. Mogło być też inaczej, przeciwnie. Likar tyle się nacierpiał, że zdołał się uodpornić. To, co dla niego było przygodą, dla innych było tragedią w najczystszej postaci. Imre, Ilaria, demony i Petre. Wszyscy tak wiele stracili, nie wspominając o tym, jak wielu niewinnych zabrała zaraza. Zginęła również Seraphina, której stary wampir żałował i widać było, że doskwierała mu jej strata. Mimo tego, Andrejew w Rumunii bawił się przednio. 

Propozycja Petre bardzo ucieszyła wampirzycę, więc przystała na nią od razu. Sama chciała spędzić z Petre trochę czasu i wybadać grunt żeby sprawdzić, co było między nimi. Czuła tę więź i była pewna, że i on ją czuje, ale pewnie nie potrafił tego nazwać. Dumitrescu nie przypuszczał, że kiedyś żył życiem zupełnie kogoś innego, kogoś dla Arii bliskiego, kogoś za kim tęskniła. Z drugiej jednak strony, wampirzyca nie chciała tak o tym myśleć. To już nie był Louis i nawet jeśli bardzo by chciała, to się nim nie stanie. Nie mogła i nie miała absolutnie żadnego prawa, aby tego od niego wymagać. Athanasius również jej o tym przypominał i była mu za to bardzo wdzięczna, bo dzięki temu nie rzuciła się na łeb na szyję i nie popędziła do Dumitrescu, by ten mógł wziąć ją za kompletną świruskę i odesłać w kaftanie do wariatkowa. 

- Likar zostanie sobie z Athanem. Nie będziemy odrywać go od rozmowy i jedzenia. – stwierdziła ze słodkim uśmiechem, zerkając na przyjaciela męża. Nie czekając na jego odpowiedź, poprosiła Athanasiusa żeby dolał mu wina, co też uczynił. Dała mu całusa w policzek i wstała od stołu, dając znak Petre, by również wstał i poszedł za nią. 

- Chodź, pokaże ci wszystko. I chętnie posłucham o innych istotach. Mam w planach drugą część Bestiariusza, więc idealnie się składa – zakomunikowała z uśmiechem, prowadząc gościa w stronę schodów i na piętro, gdzie wśród kilkunastu pokoi, które znajdowały się w posiadłości, miała ten swój. Swoją małą graciarnię i pracownie. Zazwyczaj malowała w oranżerii, ale tutaj pracowała nad książką i tu właśnie mieściła się większa część jej kolekcji, którą zebrała podczas lat podróżowania. 

- Trochę tu bałagan, ale poza mną nikt tu nie zagląda, a ja odnajduję się najbardziej w tym nieporządku. Zapewniam, że to tylko tak wygląda, a w rzeczywistości jest ułożone z wielkim rozmysłem – powiedziała z nutą wesołości w głosie, wprowadzając Petre do pokoju. Zapaliła światło, a ich oczom ukazały się regały przepełnione rozmaitymi figurkami, albumy ze zdjęciami, książki i klasery dokumentów. Czyste płótna, namalowane przez nią obrazy, te lepsze i gorsze. Były też farby i pędzle oraz inne przybory do malowania. Pod dużym oknem stało biurko, na którym leżał laptop i tablet do rysowania. W tym miejscu wszystko wydawało się bardziej uporządkowane. Była to zasługa samego mebla, które zostało wykonane dla niej na specjalne zamówienie Athana. Było praktyczne, ale zarazem fantazyjnie zdobione i jedyne w swoim rodzaju. Bardzo je lubiła i doceniała fakt, że mąż tak się postarał i zorganizował prezent w przemyślany sposób. Wypróbowali też biurko pod kątem wytrzymałości, a po bardzo długiej i niezwykle ...głębokiej analizie, oboje przyznali że jest warte swojej ceny. 

Aria podeszła do regału i wyciągnęła z niego sporych rozmiarów książkę w twardej oprawie, z elegancko zdobioną okładką. Złote, tłoczone litery informowały, co właśnie wampir trzymał w dłoniach i kto był autorem. 

- Możesz go zatrzymać, jeśli chcesz. Mam jeszcze kilka egzemplarzy – wskazała sofę, by Petre usiadł i mógł w spokoju obejrzeć Bestiariusz. Widać było, że jest pod wrażeniem, co mile połechtało ego wampirzycy. Za każdym razem, gdy trzymała książkę w dłoniach, nie mogła opanować szerokiego uśmiechu i zadowolenia. Nie było rzeczy w Bestiariuszu, którą zrobiłaby inaczej. To było dzieło jej życia. 

- Piękny, prawda? Jestem z tego bardzo dumna . Pracuję też nad wersją cyfrową. Cały świat się zmienia, trzeba iść z duchem czasu, choć szczerze mówiąc, ja wole zwykłe książki – przyznała, obserwując uważnie mężczyznę. Był tak cholernie przystojny i tak bardzo podobny do ojca, że nie mogła wyjść z podziwu. Jego ciepły uśmiech rozgrzewał jej serce. Chciała go oglądać już zawsze, chciała zrobić wszystko, by jego twarzy nie skalała żadna smutna rysa. Aria czuła taką radość, że miała ochotę się rozpłakać i gdyby w porę się nie odezwała, to z pewnością do tego właśnie by doszło. Jej brat był tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Gdyby to zależało tylko od niej, pewnie rzuciłaby się mu na szyję i o wszystkim opowiedziała. 

- Powiedz, jesteśmy sami, a to zostanie między nami. Jak się trzymasz? Sporo się wydarzyło i pewnie trudno przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Jeśli chcesz pogadać, to nie krępuj się. Zawsze chętnie cię wysłucham i  jeśli będę w stanie, to pomogę. – odezwała się z powagą, przerywając ciszę którą do tej pory wypełniał tylko szelest przewracanych przez Petre stron. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^