Rozdział 726

Seraphina 

To, co działo się w gabinecie Petre Dumitrescu wydawało się łowczyni tak abstrakcyjne, że można było pokusić się o stwierdzenie iż był to tylko głupi sen. Seri miewała takich całkiem sporo. Dobrze wiedziała, że była to sprawka chochlików domowych, które czasem gnieżdżą się w rozmaitych kątach i szczelinach i choć z pozoru są niegroźnymi stworzeniami, to mogą namieszać człowiekowi w głowie. Nadprzyrodzeni mają bardziej odporne umysły, ale ludzie to na tyle kruche jednostki, że nawet zwykły, mały chochlik może uprzykrzyć im życie. Łowczyni znała przypadki, gdzie dochodziło do stanów lękowych lub depresyjnych, a nawet i szaleństwa, gdy ktoś narażony był na zbyt długie oddziaływanie tych małych psotników. Czy to samo działo się teraz z Seraphiną? Czy i ona popadała w obłęd, a klęczący u jej stóp Leonard to tylko wytwór jej wyobraźni? Przysłuchiwała się temu, co kapłan miał do powieszenia, przyjmowała co i rusz kolejne oskarżenia ze strony Ilarie, która niczym lwica, broniła Svika własną piersią. Uważnie obserwowała Wysłannika i cały czas pozostawała w gotowości do ataku. Leonard był dla niej wrogiem i choć inni mogli odbierać go inaczej, ona nie potrafiła mu zaufać i wymazać z pamięci tego, co zrobił. Jej rany nie goiły się w magiczny sposób, nadal nosiła na ciele ślady walki z nim i czuła ból każdej rany. Doskonale pamiętała, jak bardzo cierpiała Adina, znała również skale zgonów, do których przyczynił się kapłan. Gdyby nie urok Ilarie, to Leonard nadal służyłby Xunowi i wykonywał jego polecenia bez słowa sprzeciwu. Ile już razy odbierał czyjeś życie dla kaprysu swojego boga? On zapewne sam nie był w stanie tego zliczyć. I teraz wszystko ma zostać wybaczone i zapomniane?  Nie dla niej. Leonard Svik zginie z jej ręki, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Chwilowo był przydatny. 

Połączenie wideo z Głupkiem, jak nazywał tego wampira Likar, sprawiło tylko, że Seri bardziej sposępniała. Wszystko za sprawą uroczej żonki pana Tismaneanu. Gdy tylko kobieta odezwała się do Petre, ten zmieszał się i odpowiedział jej dziwnym tonem głosu, którego jeszcze u niego nie słyszała. Łowczyni nie miała wątpliwości, że Aria mu się podobała. Nie mogła powstrzymał w sobie tego głupiego uczucia zazdrości. Leonard był właśnie przepytywany przez Goro za pośrednictwem Głupka, a Seri skorzystałam z chwili, by zbliżyć się do Wysłannika. Nie obchodziły jej tłumaczenia kapłana i nie interesowało ją to, czy kłamał. Nic, co mówił nie robiło na niej wrażenia i gdyby nie to, że od jej decyzji zależał los Petre i jego siostry, to nigdy nie zgodziłabym się mu pomóc. 

- Co do tych upiorów, ile ich dokładnie jest? – zapytała szeptem, podchodząc do stojącego przy oknie mężczyzny. 

- Około trzydziestu, ale ta liczba mogła już wzrosnąć. Szczelina ciągle się powiększa. To bardzo szlachetne, że zgodziłaś się je złapać, biorą pod uwagę, że zg....- ręka Seri wystrzeliła w stronę twarzy Wysłannika i zasłoniła mu usta, by nie mógł dokończyć zdania. Pokręciła szybko głową, dając tym samym znak, aby już nic nie mówił. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział, że zapewne nie wróci żywa z tej misji. Obiecała sobie jednak, że zanim wyzionie ducha, ubije jeszcze Leonard i zabierze chuja ze sobą na tamten świat. Seraphina była łowcą, złożyła przysięgę, by chronić ludzi i wszystkich, którzy tego potrzebowali, nawet za cenę własnego życia. Liczyła się z taką ceną i była gotowa ją ponieść. To był sens jej istnienia i istnienia wszystkich łowców – o to w tym wszystkim chodziło. 

- A dlaczego akurat ja mam to zrobić? 

- Dis Patre chciał pomęczyć trochę Leonarda. W jego wspomnieniach zobaczył, że ostatnio skróciłaś go o głowę i uznał, że to dość zabawne żeby prosił ciebie o pomoc. Poza tym, twoje umiejętności będą pomocne – Seri zabrakło przez moment powietrza. Bóg wybrał ją, by poszła na pewną śmierć tylko dlatego żeby pomęczyć Svika. Dobrze, że Wysłannik dodał to o jej umiejętnościach, bo równie dobrze mogłaby po prostu się powiesić i wyszłoby na to samo. 

Upolowanie upiora nie było możliwe, bo nie da się odróżnić go od zwykłych ludzi i uwięzić, jak na przykład demona w pieczęci. Seraphina musiała zrobić ze swojej duszy swego rodzaju drzwi do świata zmarłych, które będą wabiły upiory i odsyłały je do zaświatów. Technicznie rzecz biorąc, upiory będą wnikały w Seri i odrywając cząstkę jej duszy, wysyłane będą do Dis Patre. Na drugą stronę mogą przejść tylko żywe istoty, dlatego fragment duszy Seri był kluczowym elementem całego przedsięwzięcia. Jeden upiór sieje spustoszenie, a co dopiero taka ilość. Dlatego łowczyni wiedziała, że ostatni odesłany przez nią maszkaron, zabierze ją ze sobą w zaświaty. 

Obok nich, trwała cały czas rozmowa z Leonardem. Goro zadawał kolejne pytania, a kapłan odpowiadał, jak się okazało, zgodnie z prawdą. Pytanie zadał też Petre, ale odpowiedź jaką uzyskał najwyraźniejszy mu się nie spodobała i bardzo go zaszokowała. Seraphina nie dziwiła się temu, bo sama nie potrafiła opanować zaskoczenia. Według słów Leonarda, Petre i Ilarie byli spełnionym życzeniem i być może, nigdy nie mieli istnieć. 

Do rozmowy w końcu włączyła się wampirzyca, która z początku sprawiała wrażenie jakby wcale nie chciała pytać kapłana o cokolwiek. 

- Czy to, co mówiłeś mi podczas naszego ostatniego spotkania było prawdą? Czy któreś słowo było wypowiedziane tylko po to żeby mnie zmanipulować? I kiedy przestałeś to ze mną robić? – pytania Ilarie zawisły w powietrzu. Svik nie od razu odpowiedział. 

- Nie mamy całego dnia, więc gadaj klecho o co cię pyta dziewczyna – warknął Belial, ponaglające mężczyzne. Seri miała wrażenie, że tylko on z całego towarzystwa jest po jej stronie i podobnie traktuje Leonarda. 

- Kłamstwem - zaczął powoli, siląc się na spokój, co średnio mu wychodziło - były oczywiście słowa o sprawach biznesowych. Miałem zniknąć, aby zaszyć się i zaplanować zrealizowanie rozkazu mojego Pana, czyli... - Przełknął ślinę, nie chcąc się zmuszać do wypowiedzenia tych słów. Założył, że wszyscy dobrze wiedzieli, o które chodziło.

- Reszta... była prawdą - wydusił wreszcie - choć... taką życzeniową. Mówiłem o naszym związku, dobrze wiedząc, że mój Pan życzy sobie waszej śmierci. Jeszcze wtedy... jeszcze wtedy balem się, że będę musiał ten rozkaz zrealizować. Potem zrozumiałem, że nie dam rady. Więc... czy to były kłamstwa? Tak i nie. Bo szczerze bym tego wszystkiego chciał. Chociaż wiedziałem, że to niemożliwe. 

- A drugie pytanie? 

- To zależy - odpowiedział cicho - kiedy się zorientowałaś, że to manipulacja. Bo aż do tego momentu nie przestałem – w gabinecie zapadła długa cisza, której nikt nie odważył się przerwać. Ilarie wpatrywała się w Leonarda, a on wpatrywał się w ekran komputera. Widać było, że odpowiedź bardzo ją dotknęła, co starała się ukryć. Czuła się zapewne zraniona i skołowana, bo chcąc nie chcąc zakochała się w kapłanie i nie potrafiła do końca z niego zrezygnować. 

- Teraz ona! – niemal wrzasnęła wampirzyca, wskazując na łowczynie. Seri domyśliła się, że za chwilę stanie się workiem treningowym dla blondynki, która zamierzała wyżyć się na niej. Podeszła powoli do krzesła, na którym siedział Leonard, a ten ustąpił jej miejsca. Spojrzała na ekran, dostrzegając Głupka i kukającą mu zza pleców żonę. Seraphina uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową, by w ten sposób przywitać się z małżeństwem. 

- Kiedy w końcu dasz nam spokój? 

- Odejdę, jak odeśle ostatniego upiora. 

- Długo ci to zajmie? Mam dość tego, że wiecznie się tu kręcisz. 

- Trudno podać dokładną datę – wymamrotała Seri z cichym westchnięciem. 

- Będziesz odsyłała upiora?! – głos Arii przebił się przez głośnik komputera i rozniósł echem po pomieszczenia. Seri nie spodziewała się, że kobieta włączy się do rozmowy, a co ważniejsze, że będzie cokolwiek wiedziała o upiorach. Drgnęła niespokojnie, czując jak zaczyna oblewać ją uczucie gorąca. 

- Co za chory skurwiel to wymyślił? To jeszcze dziecko! To niebezpieczne! – Seraphina zerknęła na Wysłannika, szukając pomocy w jego osobie, ale najwyraźniej on nie zamierzał się angażować w rozmowę. Posłał jej uprzejmy uśmiech i milczała. 

- Tylko tak wyglądam! Jestem pełnoletnia! – Seri musiała radzić sobie samą , nie chcąc żeby wydało się, że Dis Patre skazał ją na śmierć. Nie chciała, by inni zaprzątali sobie głowę szukaniem innego sposobu na upiory. Nie chciała, by Petre miał wyrzuty sumienia, że się poświęciła. Nie chciała też dodawać Ilarie więcej powodów do zmartwień, choć za nią nie przepadała. 

- Istnieje pewne, niewielkie ryzyko. Jeśli miałabym określić to procentowo, to jakieś 2, maksymalna 3. Odesłałam już pełno upiorów i dlatego ten bóg mnie wybrał. Ze względu na moje kompetencje. Jestem łowcą i ... – wampir po drogiej stronie ekranie był blady i zielony jednocześnie. Zasłonił usta rękoma, a przy kolejnej próbie wyjaśnień Seraphiny, Athanasius przerwał jej i poprosił o chwilę przerwy. 

- Wiedziałam, że kłamiesz! Mówiłam, że nie można jej ufać. Czego innego spodziewaliście się po cike! Ona istnieje po to żeby służyć takim, jak my. Łowcy od zawsze chcieli się nas pozbyć. Przeszkadzał im hotel i nadprzyrodzeni w mieście. Wysłali ją tylko po to. Zabije nas wszystkich, słyszeliście co mówiła o Leonardzie! – Ilarie wpadła w histerię, a Seraphina miała ochotę umrzeć już teraz. Poprawiła się na krześle i powoli odwróciła głowę w stronę wrzeszczącej wampirzycy. Skąd ona wiedziała o tym, że była cike? Musiała węszyć lub ją podsłuchiwać. Jedyna osoba, która wiedziała, to Likar, a on raczej by tego nikomu nie powiedział. 

- Zamknij w końcu jadaczkę! Pieprzyłaś się z facetem, który cię wykorzystał i zaakceptuj to. Wyżywasz się na mnie, jakbym to ja rozkładała ci nogi... – nie dokończyła. Ilarie dopadła do niej w ułamku sekundy i chwytając za włosy, pociągnęła ją do tyłu aż zwaliła z krzesła. Seraphina nie zamierzała tym razem odpuścić. Słyszała nawoływania innych i prośby, by nie robiła niczego głupiego. Mimo bólu w prawym boku, puściła się biegiem w stronę Ilarie i powaliła ją na ziemię zanim ktokolwiek zdołał zareagować. Uderzyła raz i drugi. Poczuła, jak ktoś próbuje ją odciągnąć, ale go odepchnęła. Kolejne dwa ciosy. Seri zorientowała się, że Ilarie nie próbowała się bronić. Pozwalała jej na każde uderzenie, nie zasłaniające nawet twarzy. Krew ciekła jej z nosa i kącika ust. W momencie, gdy łowczyni zawahała się nad kolejnym uderzeniem, Likar złapał ją za kołnierz i odciągnął od wampirzycy.

- O tym właśnie mówiłam cały czas. Zabiłaby mnie bez wahania, widzieliście to prawda? Jak możecie jej ufać? Petre, nic nie powiesz? Zaatakowała mnie. Jestem twoją siostrą i obiecałeś być zawsze po mojej stronie. Odeślij ją! – Seri oddychała z trudem, a Likar cały czas trzymał ją blisko siebie. To wszystko było zaplanowane z premedytacją. Ilarie celowo ją sprowokowała. Może i Leonard nią już nie manipuluje, ale ona za to teraz manipuluje Petre. A przynajmniej próbuje to robić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^