Rozdział 672

Seraphina 

Zmarszczyła brwi i uważnie przyglądała się mężczyźnie, doszukując się choćby najmniejszej oznaki kłamstwa. To, co mówił nie trzymało się kupy i mocno ją zaniepokoiło. Nie chciała od razu zdradzać, że podejrzewa iż oboje z siostrą coś przed nią ukrywają. Petre na pierwszy rzut oka wydawał się szczery i otwarty, ale podskórnie czuła, że były to tylko pozory i w tym wszystkim kryło się drugie dno. Podobno nie wiedział za dużo o Belialu, ale jednocześnie twierdził, że sprawdzają gości. Nie zamierzała na ten temat z nim dyskutować, bo domyślała się, że nie dowie się prawdy. Przynajmniej na razie. Ubolewała, że rodzeństwo nie chciało z nią współpracować, bo można byłoby załatwić wszystko znacznie szybciej. Wampir miał w jednym rację: ich cel był taki sam, więc tym bardziej dziwiło Seri to, że tak niechętnie podchodzili do współpracy. Powód mógł być bardzo prosty. W hotelu było coś, co chcieli ukryć i liczyli na to, że ona na to nie wpadnie. Im większą niechęć wyrażali tym Seraphina czuła, że powinna kopać jeszcze głębiej. 

Podniosła się i podeszła do wampira, siadając na poręczy fotela, na którym siedział. Pochyliła się w jego stronę i wyciągnęła z rąk telefon, posyłając mu przy tym słodki uśmiech. Chciała wyglądać groźnie albo chociaż na nieco poirytowaną, ale wiedziała, że jej wyraz twarzy może jedynie przyprawiać go o mdłości od nadmiaru słodyczy. Również z tego powodu większość łowców nie brała jej na poważnie. Wolała pracować sama, ale nie zawsze miała aż taki luksus. Gdy została wysłana do hotelu, wiedziała że jest to jej wielka szansa żeby w końcu udowodnić wszystkim, że nadaje się do tej pracy. Musiała dać z siebie wszystko, musiała odkryć wszystko, co ukrywała w hotelu rodzina Dumitrescu. Ale czy rzeczywiście było co odkrywać? Do tej pory wszystko, co mówili łowcy na ich temat i na temat hotelu się nie sprawdziło. Seri miała pewne wątpliwości, ale nie zamierzała od razu rezygnować, a jeszcze trochę powęszyć. 

- Chyba musicie przyłożyć się bardziej do researchu misiu, bo zajęło mi zaledwie dwa dni zorientowanie się, że ten typ coś knuje. Za bardzo nawet się z tym nie kryje i rozpowiada na prawo i lewo, że chcą się kogoś pozbyć. Imię waszej babci pojawia się w tych rozmowach bardzo często, wiec być może ona jest zagrożona. Widziałam go kilkanaście razy, jak spotykał się z jakimiś facetami w barze i na górnym tarasie. Posłuchałam większość z tych rozmów, więc mam pewność, że coś się święci – wyjaśniła Seri, podpierając głowę na łokciu i spoglądając na Petre nieco z góry. Uświadomiła sobie nagle, że z bliska wyglądał, jak zwykły człowiek. Gdyby nie jego zapach, to mogłaby się pomylić. Nie miał do przesady bladej cery, jego spojrzenie nie było zimne i mogłaby przysiąc, że faktycznie przejął się tym, co właśnie usłyszał. Jako łowca spotykała inny typ tych stworzeń, w których oczach dostrzec można było tylko pragnienie krwi. Na ciele miała nawet kilka blizn, które przypominały jej, że istotom nadprzyrodzonym nie można ufać, nie można tracić przy nich czujności, a przede wszystkim zapominać, że jest się tylko zwykłym człowiekiem. Bez względu na to, jak piękną twarz miał Petre i jak bardzo podobał jej się jego uśmiech, nie mogła opuścić gardy. Powtarzała sobie w myślach cały czas, że zarówno on, jak i jego siostra, są potworami i mają za nic kogoś takiego, jak ona. 

- Nie chcę cię straszyć, mówię tylko to, co usłyszałam. To demony, prawda? Belial, ta kobieta i azjata. Jest jeszcze trzech, ale oni nie są gośćmi stałymi i przychodzą tylko do baru. Tam się głównie spotykają. Chociaż co do tej babki, to nie mam pewnością. Coś jest z nią nie tak. Dziwnie pachnie i nie potrafię jej przypisać do żadnej rasy. Czuję w niej jakby demona, ale nie do końca. Musiałabym to skonsultować ze starszyzną, ale nie chcę siać niepotrzebnie paniki póki co, więc jeśli coś wiesz na ten temat, to fajnie by było gdybyś powiedział. Chyba, że od razu mam wezwać innych łowców i narobić rabanu? Zauważ, że cały czas próbuje iść wam na rękę. Powinnam już co najmniej trzy razy powiadomić dowódcę, a staram się rozwiązać wszystko po cichu, więc może zaczniecie ze mną współpracować na poważnie – cmoknęła i zsunęła się po poręczy na fotel, tak że teraz siedziała na nim razem z Petre. Fotel był na tyle duży, a ona na tyle drobna, że bez problemu oboje się na nim mieścili. To, jak zachowa się wampir da jej pewność do tego, jak podchodzi do ich współpracy. Odsunie się i nadal będzie trzymał dystans, czy pozostanie obok niej niewzruszony? 

- W każdym razie, może dla pewności miejcie na oku przez jakiś czas babcię. Zawsze ją lubiłam i szczerze nie chciałabym żeby coś jej się stało – dodała nieco ciszej, wracając myślami do pani Adiny, która gdy tylko odwiedzała siedzibę łowców, do wszystkich odnosiła się z szacunkiem i sympatią, mimo że nie zawsze odwdzięczano jej się tym samym. Kilkanaście lat temu sprawy w Rumunii miały się nieco inaczej niż teraz, więc dość często wampirzyca spotykała się z głównym łowcą, by utrzymać bezpieczeństwo w mieście. Seraphina pamiętała, że kobieta przynosiła najmłodszym różne słodkości i książki. Ona sama była wtedy dzieckiem, więc pojawienie się eleganckiej wampirzycy w siedzibie łowców było niemal świętem dla dzieciaków, które zazwyczaj żyły w dość surowych warunkach. 

-  To co? Wiesz coś o nich czy nadal nic ci nie świta? – zapytała , chcąc mieć pewność, że Petre tym razem będzie z nią szczery. Seri prędzej czy później odkryje prawdę, była to tylko kwestia czasu, który niestety działał na jej niekorzyść. Demony już zdołały uknuć jakiś plan i najwyraźniej prężnie nad nim działały. Ona najpier musiała poznać choć jego część lub wiedzieć z kim faktycznie ma doczynienia. Wiedziała, że jeśli od razu powiadomi łowców, to zrobi się zamieszanie, a demony zdołają uciec. 

- I kto to jest Xun? Demon? On też pojawiał się w rozmowie. Belial wspominał często o jakiejś Arii, ale nie ma jej tu z nimi. Rozmawiał z nią przez telefon i najwyraźniej jest mu bardzo bliska, bo jego wyraz twarzy się wtedy zmieniał, łagodniał. Ton głosu też był inny. To jego kochanka? Słyszałeś coś o niej? Widzisz, jak dużo informacji zdołałam zdobyć przez kilka dni i nie musiałam nawet za bardzo się wysilać. Pomyśl, co mogę odkryć jeśli zechce mi się popracować - zerknęła na Petre i raz jeszcze posłała mu uśmiech, po czym odwróciła się całkiem w jego stronę, tak że jej kolana spoczywały teraz niemal na jego prawym udzie. Chciała skłonić go do współpracy, zachęcić jakoś, dać coś od siebie żeby widział, że nie miała żadnych ukrytych zamiarów. 

- Dogadajmy się jakoś. Nie chcecie mnie tutaj, to zrozumiałe i nie mam o to żalu. Ja chcę udowodnić innym, że nie jestem tylko słodką dziewczynką, ale nie zrobię tego waszym kosztem. Nie za wszelką cenę. Mówiłam ci już, że mogłam wezwać łowców, ale tego nie zrobiłam. Czuję, że coś tu nie gra, że coś się dzieje. Daje słowo, że jeśli odkryję jakieś tajemnice twojej rodziny, to zatrzymam je dla siebie i coś, co dotyczy bezpośrednio hotelu również. Interesują mnie tylko goście, którzy mogą chcieć kogoś skrzywdzić lub którzy to zrobili. Nic poza tym. - zapewniała i po raz pierwszy spojrzała mężczyźnie w oczy. Nie błądziła wzrokiem po jego twarzy tylko skupiła się na dwóch punktach i już kilka sekund później zrozumiała, że był to błąd. Petre miał piękne oczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^