Rozdział 668

Ilarie 

Po całej tej akcji ze szpiegowaniem babci, była równie skołowana, co Petre. Spłynęło na nich nagle tak wiele nowych informacji, że oboje czuli się przytłoczeni i jeszcze bardziej niepewni niż wcześniej. Ilarie miała wrażenie, że jedyną osobą, której może teraz ufać, jest jej brat. Była podenerwowana i zawiedziona postawą babci, choć z drugiej strony, cały czas tłumaczyła ją sama przed sobą. Nie chciała uwierzyć, że kobieta zdradziła ich od tak, bez większej przyczyny. Czy faktycznie demony były aż tak złe, jak od razu założyli? Nie potrafiła odpowiedzieć na żadne ze stawianych sobie pytań. Nigdy wcześniej nie czuła tak wielkiej niemocy, jak w tym momencie. Adina była im najbliższa ze wszystkich członków rodziny. To ona okazywała im od zawsze najwięcej miłości i wsparcia, za co oboje byli jej bardzo wdzięczni. Oczywiście, że lubiła wujka Titi, który był zabawny i wyluzowany. Lubiła swojego ojca i matkę, mimo wszystko, ale wyczuwała dziwny dystans między sobą, a nimi. Być może nie czuli rodzicielskiej więzi względem swoich dzieci, a może była ona bardzo mała i wyczerpała się już w dzieciństwie. Zawsze mieli jakieś oczekiwania wobec swoich dzieci, zawsze któreś z nich nie uczyło się dość dobrze lub podejmowało własne decyzje, które się im nie podobały. Babcia zawsze stała po stronie wnuków i ich dopingowała, tym bardziej jej prawdopodobna zdrada bolała ze zdwojoną mocą. 

Ilarie milczała całą drogę do hotelu. Odezwała się dopiero, gdy znaleźli się w apartamencie. Usiadła w fotelu i spojrzała na brata. Dawno już, a może nawet nigdy, nie widziała Petre tak wkurzonego. Nie dziwiła się mu wcale, bo miał powody ku tej złości. Taka postawa jednak nie sprzyjała rozwiazywaniu problemów, a na tym teraz musieli się skupić. Należało odłożyć na bok emocję i przemyśleć wszystko, bo nadszedł czas, by podjąć bardziej stanowcze kroki. Nie mogli kroczyć już we mgle i polegać tylko na domysłach. Ilarie miała paskudne wrażenie, że ważyły się właśnie losy hotelu, a Czarna Dalia była dla niej wszystkim. Oboje z Petre włożyli w rozwój tego miejsca całe swoje serca i dusze oraz siły. To było ich ukochane dziecko, ich życiowy sukces. Nie mogła pozwolić, by ktoś lub coś nadszarpnęło reputację hotelu i ich nazwisko. 

- Przede wszystkim musimy spróbować się uspokoić, bo inaczej niczego nie wymyślimy. Naleję nam whisky – zakomunikowała wampirzyca i przygotowała drinka dla siebie i brata. Podała szklankę Petre, a sama upiła spory łyk ze swojej i westchnęła głośno. Czując na języku cierpki smak alkoholu, odprężyła się nieco i oczyściła umysł. Odsunęła od siebie myśli o tym, że babcia mocno nadszarpnęła ich zaufanie oraz o tym, że w jakiś sposób dotyczyło to również Leonarda. Coś bardzo złego działo się w hotelu i wokół całej rodziny Dumitrescu. Ilarie to czuła, gdzieś głęboko w swojej podświadomości, dostrzegała drobne sygnały. Od jakiegoś czasu praktycznie wszystko nie szło po ich myśli. Oboje z bratem mogli zrzucać swoje niepowodzenia na demony, ale prawda była taka, że trzymał się ich pech dużo wcześniej. Takie miała przynajmniej wrażenie wampirzyca. 

- Nie mam pojęcia, co się dzieje. Wydaje mi się, że nie mamy zbyt wielu możliwości żeby się tego dowiedzieć. Możemy od razu skonfrontować się z demonami i zażądać wszystkich odpowiedzi lub to samo zrobić z babcią. Możemy też przed rozmową z nimi najpierw kogoś wypytać. Jeśli zdobędziemy jakieś bardziej szczegółowe informacje, wtedy uderzymy do demonów lub babci. Będziemy czuli się bardziej pewni i przede wszystkim, będziemy wiedzieli czego się spodziewać – stwierdziła Ilarie, zerkając na brata, który wydawał się błądzić myślami równie daleko, co ona. Mogła się tylko domyślać, co zaprzątało mu głowę. Czuła się okropnie, że jako starsza siostra nie potrafiła go jakoś uspokoić, że nie potrafiła zabrać od niego wątpliwości i całej tej złości, a może i strachu.
 Zawsze oboje cenili w swojej relacji szczerość i tej szczerości Ilarie nie chciała zaprzepaścić. Musiałaby skłamać i wmówić bratu, że najwyraźniej oboje doszli do błędnych wniosków, że wszystko jest dobrze i nie powinien zawracać sobie głowy bzdurami. Prawda była inna. Byli w czarnej dupie i choć bardzo chciała, by było to tylko ich wyobrażenie, niestety nie mogła temu zaprzeczyć. 

- Mówiłeś, że Aria jest blisko z demonami. Zadzwoń do niej i wypytaj. Jeśli rzeczywiście jest taka super, jak ją opisujesz, to odpowie na twoje pytania. Najważniejsze, to ustalić jakie oni mają właściwie zamiary, czy powinniśmy w jakiś sposób się ich obawiać. Złapaliście dobry vibe, sądząc po tym, co mi opowiadałeś, więc to będzie po prostu rozmowa znajomych. Nie myśl, że będziesz jakoś ją wykorzystywał – dodała szybko, domyślając się, że Petre może mieć opory przed tym, by zadzwonić do Arii. Nie był podstępnym typem, który szuka dla siebie jakichkolwiek korzyści w relacjach z innymi. Gdyby Ilarie miała opisać brata kilkoma prostymi słowami, to bez wątpienia powiedziałaby o nim kochany, słodki miś. Petre był uroczy, przystojny, miał świetne ciało i nienaganne maniery. Nie wiedziała, czy zdawał sobie sprawę, jak działał na kobiety i gdyby tylko chciał, mógłby mieć każdą bez większego wysiłku. 

- Nie wiem, co zrobić w sprawie Leonarda. Może jest w jakimś niebezpieczeństwie i powinien się na to przygotować. Z drugiej strony, nie mogę martwić go bez sensu skoro nawet nie wiem, o co chodzi – stwierdziła wampirzyca, marszcząc przy tym nos, co było oznaką, że myśli nad tym intensywnie. Decyzji jeszcze nie podjęła. Nie chciała wyjść przed Svikiem na idiotkę. Nie wiedziała absolutnie nic, więc byłoby dziwnie, gdyby nagle zaczęła go ostrzegać.

- Wracając do Arii, jej numer jest w formularzu rejestracyjnym. Nie zwlekaj zbyt długo. Poza tym, mam dziwne wrażenie, że chcesz z nią porozmawiać i nie chodzi o demony. Powiedz szczerze, spodobała ci się? No wiesz, tak jak kobieta podoba się facetowi. Wiem, że ma męża, ale... Nie będę cię oceniała, sama sypiam z kapłanem. – zaśmiała się pod nosem, czując jak w jej umyśle powoli rozchodzi się ciekawość. Dla Petre nie byłoby problemem, by odbić komuś żonę, gdyby tylko nie posiadał sumienia. Nawet jeśli Aria taktycznie wpadła mu w oko, to pewnie nigdy nie podjąłby żadnej próby zdobycia jej. 

- Zajmę się Wierą, może uda mi się czegoś jeszcze dowiedzieć i postaram się ogarnąć tego całego Xuna. Gdzieś muszą być jakieś informacje. Przejrzę księgi gości, nawet te stare. Może to jakiś nasz gość? Zauważyłeś, że wszystko co się dzieje ma większy lub mniejszy zawiązek z hotelem? To dość podejrzane – Ilarie ponownie spojrzała na brata, który powoli sączył swojego drinka  Widać było, że mocno się nad czymś zastanawia, a ona wiedziała nad czym. Zapewne rozważał wszystkie za i przeciw odnośnie kontaktu z Arią Tismaneanu. 

- Co do Motylka, to użyj swojego uroku osobistego i jakoś ją zajmij. Ona akurat teraz jest najmniej istotna, choć najbardziej wkurzająca. Rozmawiałam wczoraj z Mary i o dziwo, Motylek jest lubiana wśród pracowników – kucharka opowiadała Ilarie, że dziewczyna jest bardzo pomocna i uprzejma. Być może, gdyby nie okoliczności i fakt, że Seraphine jest łowczynią, to mogłyby nawet się zaprzyjaźnić. Na ten moment jednak, wampirzyca jej nie ufała. Jej zadaniem było szpiegowanie i z pewnością nie wybrano jej spośród innych łowców dlatego, że była najładniejsza, a dlaczego, że była najbardziej skuteczna. Zdołała oszukać pracowników, którzy nie znali jej prawdziwego powodu obecności w hotelu. Z Ilarie i Petre to jej się nie uda. 

- Pójdę od razu do archiwum. W piwnicy jest kiepski zasięg, więc jeśli będziesz miał coś ważnego, to przyjdź do mnie. Pewnie tam ugrzęznę na parę godzin, ale nie chcę angażować w to nikogo innego. Im mniej osób wie, tym lepiej. – dopiła to, co zalegało jej na dnie szklanki i wstała ze swojego miejsca. Podeszła jeszcze do brata, który siedział na sofie i pochyliła się w jego stronę, obdarzając go lekkimi uśmiechem i patrząc mu prosto w oczy. 

- Damy sobie z tym radę. Może tylko nam się wydaje, że jest aż tak źle i beznadziejnie. Nie ma co popadać za bardzo w pesymizm. Najpierw zdobędziemy więcej informacji, a później najwyżej będziemy się zamartwiać – stwierdziła Ilarie, przytykając na moment nos do nosa brata. Trwała tak przez chwilę, po czym wyprostowała się, poprawiła włosy i wyszła z apartamentu kierując się do piwnicy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^