Rozdział 662

Aria

Czuła bijące od Athana rozbawienie i ciepło, którym otaczał ją niczym miękkim kocykiem. Była między nimi przyjemna swoboda, jak nigdy przedtem i to bardzo się jej podobało. Byli dla siebie nie tylko partnerami, ale również przyjaciółmi i to uzupełniało ich relację. Ten jeden, brakujący od zawsze, między nimi element, sprawił że teraz oboje byli kompletni i idealnie dopasowani. Bywały między nimi zgrzyty, jak w każdym związku, ale potrafili sobie z nimi radzić. Żadne z nich nie zamykało się już na tą drugą stronę, a co najważniejsze, akceptowali swoje wady. Nikt nikogo nie chciał zmieniać, nikt nikomu nie narzucał swoich racji i nie zmuszał do czegoś, czego druga strona robić nie chciała. Nauczyli się sobie ufać i wierzyć w swoje przekonania, choć zajęło im to sporo czasu. 

Popatrzyła na męża z rozbawieniem i zaśmiała się nawet, gdy zaczął żartować, co nie zdarzało się mu wcale często. Po chwili jednak jej wyraz twarzy trochę się zmienił, a Aria zdecydowała się zdradzić Athanowi jeszcze jedną, małą tajemnicę. To, że oboje wspierali charytatywnie różne instytucję nie było niczym niezwykłym, a  Aria z pewnością nie znała całej listy organizacji ,którym Tismaneanu wpłaca datki. Oboje mieli wspólne konto, na które zdecydowali się po ślubie. Każde z nich wpłaciło pewną sumę, która łącznie miła być przekazywana na rzecz domu, prac z nim związanych i na ogólny użytek ich gospodarstwa domowego. Co miesiąc, każde z nich wpłacało tyle, ile chciało, by na bieżąco uzupełniać stan konta. Posiadali też swoje prywatne rachunki, bo jako wampiry z głową na karku i żyłką do interesów, mogli pochwalić się kilkoma źródłami dochodu. Takiej przedsiębiorczości nauczył ją Elijah. Zawsze jej powtarzał, że musi mieć zabezpieczenie finansowe, że powinna ulokować pieniądze w różnych miejscach, bo teoretycznie będzie żyła wiecznie, a ciągła praca może ją zmęczyć. Ten argument zawsze do niej przemawiał, bo kto chciałby pracować wieczność? Zmieniały się epoki, ale bez względu na czasy, to zawsze pieniądz rządził światem. Athan też jej to wpajał, ale robił to w taki sposób, że nie chciała go słuchać. Nudziła się na lekcjach z przedmiotów ścisłych, które doceniła później. Wydawało się jej, że pieniądze spadają z nieba, bo tak poniekąd się stało. Pojawił się Tismaneanu z workiem pieniędzy, a później musiała radzić sobie sama, gdy opuściła Anglię i nie zawsze było kolorowo. 

- To serio wyszło przypadkiem i nie mogłam nic zrobić żeby wyprowadzić ich z błędu. Badałam grobowiec w okolicy wioski i tak, jak mówiłam, przyłapano mnie na wampirowaniu. Faktycznie odpędzałam drapieżniki, bo było to dla mnie źródło pożywienia. Często dzieliłam się z nimi mięsem. Kiedy skończyłam badania, na tyle na ile potrafiłam się z nimi dogadać, obiecałam im opiekę. Nie zostawiłam ich z niczym, choć wtedy czasy były trochę inne i ciężko było zorganizować coś na tak wielką skalę. Wspieram ich do dziś. Finansuje od kilkunastu lat firmę, która zajmuje się tym plemieniem i dogląda, czego im trzeba. Nigdy nie chciałam zmieniać ich życia i wprowadzać do cywilizacji. Oni są tam szczęśliwi i nikt nie powinien w to ingerować, póki sami nie zechcą. Są jednak takie kwestie, które ułatwią im życie w dziczy, na przykład leki i szczepionki, dostęp do czystej wody. Na przełomie września i listopada tamte obszary dotykają ulewy i potężne monsuny, więc ci ludzie są praktycznie bez jedzenia, bo wszystkie ich uprawy gniją od nadmiaru wody. Jeśli chcą myśleć, że jestem boginią, to niech tak będzie. Ja cieszę się, że mogę im pomóc. To było niesamowite doświadczenie, móc dotknąć kolebki życia i zobaczyć coś w tak prymitywnej formie. Nieskażone relację międzyludzkie, a z drugiej strony surowość wobec siebie nawzajem. – wyjaśniła, domyślając się, jak cała ta historia o bogini musiała zabrzmieć dla Athana. Zaskoczyło ją, że od razu uwierzył, że byłaby zdolna do czegoś takiego, a opowieść o pochodzeniu jej matki od razu wziął za pewnik. Cóż, przyzwyczaiła go do swoich szaleństw, więc nie mogła mieć mu tego za złe. 

Była zaciekawiona opowieścią Athana o jego asystentkach, choć nie spodziewała się usłyszeć czegoś takiego. Myślała, że mąż przyzna się do jakiegoś płomiennego romansu z zamężną kobietą lub kradzieży konia i szaleńczej jeździe w nieznane albo handlowaniem opium. 

- Okej, czyli definicja słowa szaleństwo jest dla nas bardzo różna, muszę przyznać. Utopiłeś typa w rzece żeby twoja asystentka nie musiała wychodzić za niego za mąż. To nawet dość romantyczne i w sumie słodkie. Czy mam mówić do ciebie Leon Zawodowiec? – zapytała z rozbawieniem, układając palce w kształt pistoletu, którymi wycelowała w Athanasiusa. Temat jego przeszłości był dla niej po prostu jego przeszłością i nie przywiązywała do niego wagi. Nie chciała zanurzać się w ten świat tak głęboko, jak Athan. Łatwo przychodziło jej rzucić czasem jakimś żartem, tak jak teraz. Może nie podobało się to wampirowi, bo oczekiwał od niej potępienia, na które według siebie zasłużył. Aria nie potrafiła go ocenić negatywnie i nie dlatego, że go kochała. Uważała, że sama ma sobie do zarzucenia zbyt wiele, by mieć prawo kogokolwiek osądzać. Oczywiście była świadoma, jak bardzo złe uczynki ma na sumieniu jej mąż, ale według niej już za nie odpokutował. 

- Gabriel? Ach, masz na myśli tych drugich pewnie, z kolacji. Kaliope i Apollo. Poznałam ich w Grecji, chyba drugim moim ulubionym miejscu na świecie zaraz po Blickling. Półwysep Chalcydycki to wyjątkowe miejsce, nazywają go trójzębem Posejdona ze względu na kształt. Podróżowałam wtedy konkretnie po trzeciej jego odnodze, czyli Athos. Apo poznałam kilka miesięcy wcześniej, wpadliśmy na ten sam trop i zaczęliśmy współpracować. Chodziło o totem jednej z greckich muz, który podobno był w grobowcu na górze Athos. Problem polegał na tym, że niestety, ale górę zamieszkują mnisi. Jest tam klasztor, właściwie Autonomiczna Republika Góry Athos. Zgodnie z cesarskim edyktem Avaton z 1060 roku, nie mogą tam przebywać kobiety. Nie mają one wstępu na Świętą Górę. Apo też był spalony, bo przyłapali go na kradzieży. Co więc zrobiliśmy? Ja złamałam święte prawo i weszłam na teren góry, a Apollo człapał tuż za mną. Pod osłoną nocy dostaliśmy się do środka i w zasadzie obeszło się bez większych problemów. Nie licząc połamanych palców, bo oberwałam od strażnika drewnianą pałką. Pewnie kiedyś ktoś mnie za tą zniewagę rozliczy. W grobowcu nie znaleźliśmy totemu, a muzę we własnej osobie. Kaliope została uwięziona wieki temu, a przez to, że mnisi niczego nie zmieniali tylko żyli od wieków tak, jak dawniej, nikt nigdy grobowca nie otwierał, a ona biedna cierpiała tam z samotności. Razem objechaliśmy Grecję z istotą, która była świadkiem, jak to wszystko powstawało. Niesamowita podróż – Aria uśmiechnęła się lekko na wspomnienie pięknych widoków, malowniczych plaż i kultury, która bardzo ją urzekła. Do tego stopnia, że chciała być jej częścią. Z Kali i Apo wiązała się jeszcze jedna opowieść, którą Aria postanowiła podzielić się z mężem. Ze wszystkich rewelacji, które mu o sobie kiedykolwiek opowiadała, ta jedna zawstydzała ją najbardziej. Nie miała pojęcia dlaczego. Nigdy nie była specjalnie wstydliwa jeśli chodziło o sprawy intymne, a jednak przyznanie się mężowi, że brała udział w orgii napawał ją dziwną krępacją. 

- Z Grecji udaliśmy się do Włoch, gdzie akurat przypadał czas wielkiego święta płodności, które nazywa się Luperkaliami. Ludzie spotykają się najczęściej w lasach i innych miejscach związanych z przyrodą. Ma to związek z bożkiem święta, faunem Lupercusem, czyli chroniącym przed wilkami. Wyznacza się kapłanów, którzy są tak zwanymi mistrzami ceremonii. Mają za zadanie smagać ludzi rzemieniami z koźlej skóry, co ma przynieść oczyszczanie, płodność, miłość i szczęście. Powiem może tak: dużo nagich ludzi, dużo wina i jeszcze więcej przyjemności. Tak, braliśmy w tym udział. Ja głównie w celach naukowych, choć nie przeczę, że zapomniałam o nich dość szybko – wyznała Aria z wypiekami na twarzy, dodając że wzięła udział w takim przedsięwzięciu tylko raz. 

- Chyba zabrnęliśmy dość głęboko w te szczere opowieści. Teraz szczerze mi powiedz, jak się z tym czujesz? Nie chodzi mi o to, czego się dowiedziałeś, a o sam fakt, że to się stało. Uważasz, że dobrze jest tak mówić sobie o wszystkim, czy chciałbyś mieć taką sferę w życiu, do której nie będę miała dostępu i nigdy się o czymś nie dowiem? Ta nasza szczerość narusza w jakiś sposób twój komfort? - zapytała z zaciekawieniem. Chciała poznać zdanie Athana na ten temat. Wcześniej tak ze sobą nie rozmawiali, co doprowadziło poniekąd do rozpadu ich związku. Był to jeden z czynników, który spowodował wielki upadek niestabilnej konstrukcji. Teraz fundamenty były solidne i Aria wiedziała, że nic złego nie miało prawa się zdarzyć między nimi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^