Ilarie
Nie wiedziała, co się z nią dzieje i dlatego czuła cały czas uderzenia gorąca. Od kiedy przyjechali do domu rodzinnego, nie potrafiła się skupić i była nieco podenerwowana. Nie chodziło przecież o modły, bo do tego była już przyzwyczajona. Może to obecność kapłana tak na nią wpływała? Ale dlaczego? Widziała już niejednego, a mimo to jej serce łomotało, jak szalone i nie była w stanie go uspokoić. Podobał jej się, oczywiście że tak. Był wysoki, miał niemal idealnie zarysowaną szczękę, którą dostrzegała nawet przez krótki zarost. Widzieli się wcześniej przez chwilę, ale zdążyła poczuć jego zapach. Pod niecodzienny ubiorem zapewne kryło się dobrze wyrzeźbione ciało, choć nie z przesada rozbudowane mięśnie. Jego pewny krok i postawa sprawiały, że Ilarie wyobrażała sobie trochę za wiele, jeśli chodziło o kapłana. Kojący głos i przenikliwe spojrzenie nie ułatwiały jej tego i nie pozwalały widzieć w nim jedynie duchownego. Czuła się z tego powodu niemoralnie niczym religijna ladacznica, jak Hester Prynne ze Szkarłatnej Litery. Była pewna, że gdyby jej matka dowiedziała się, że Svik się jej podoba, to sama wypaliłaby jej na piersi A i nie pozwoliła zapomnieć o hańbie, którą okryła rodzinę. Matki tutaj nie było, był natomiast seksowny, arabski książę, który uśmiechał się w taki sposób, że kolana jej miękły.
Kiedy zamiast brata zobaczyła przed sobą Svika, omal nie dostała zawału. Kiedy poczęstował się alkoholem, poczuła ulgę, a gdy zapytał ją o wiarę, ponownie oblał ją strach. Zapewne dostrzegł, że myliła się podczas mszy i zamierzał dać jej reprymendę. Jego słowa o tym, że ma się nie obawiać, podziałały wręcz odwrotnie. Musiała usiąść, a w tym momencie jedynym miejscem w zasięgu jej możliwości, był blat biurka ojca. Była pewna, że do sofy nie zdoła dotrzeć. Svik twierdził, że nie było złej odpowiedzi, a Ilarie wiedziała, że nie było też dobrej. Cokolwiek powie, zabrzmi to źle i z pewnością kapłan poczuje się urażony. Postanowiła, że mimo wszystko powie to, co czuje i nie będzie próbowała się wybielić. Mijało się to z celem rozmowy. Coś podpowiadało jej, że jeśli spróbuje go okłamać, to będzie o tym wiedział.
- Przez krótki moment, kiedy byłam dzieckiem, czułam fascynację i szczerze wierzyłam. Teraz nie czuję żadnej więzi z Tridamosem, a podczas mszy po prostu się wyłączam. Przychodzę, bo inaczej matka nie da mi spokoju, a skoro jej wystarczy po prostu moja obecność, a nie czynne uczestnictwo, to obie jesteśmy zadowolone. Nie przeszkadza mi to, że moja rodzina wierzy i się modli, nie potępiam tego, ale to dla mnie za wiele. I nie chodzi o to, że wierzę w coś innego, po prostu chciałabym robić to mniej ostentacyjnie, na swój sposób. Jestem dumna z tego, że moja rodzina została wyróżniona przez Tridamosa i proszę mnie źle nie zrozumieć, bo jest pan super kapłanem, ale to chyba nie dla mnie. Chciałabym mieć wybór – powiedziała cicho wampirzyca i westchnęła pod nosem, opuszczając nieco głowę. Utkwiła spojrzenie w idealnie lśniących butach kapłana, które były tak czyste, że mogła się w nich przejrzeć. Cały jego ubiór, a także włosy i broda, były idealne. Nawet gdyby spędziła długie godziny na wpatrywaniu się w niego, to zapewne nie dostrzegłaby nawet kawałka zagiętego materiału, czy choćby paproszka na nim.
- Proszę nie oceniać mojej rodziny przez mój pryzmat. Nie chcę, by popadła w niełaskę lub spotkała ją jakaś kara za to, co powiedziałam. Jeśli tak ma się stać, to proszę skupić się tylko na mnie – bardzo nie chciała, by kapłan zwątpił w pozostałych tylko dlatego, że ona miała inne zdanie. Jej matka cieszyła się poważaniem w religijnych kręgach i uchodziła za najbardziej oddaną wierną. Co by się stało, gdyby wyszło na jaw, że jej pierworodna córka nie wierzy w Tridamosa? Straciłaby swoją pozycję i przychylność kapłanów, a tego nigdy by jej nie wybaczyła. Dla Eleny wiara była wszystkim i znaczenie łatwiej będzie jej zrezygnować z córki.
- Co pan robi, kiedy nikt nie patrzy? Co się stanie, kiedy kolacja się skończy, kiedy moja matka przestanie suszyć panu głowę, a drzwi do pokoju się zamkną? Przestaje pan być kapłanem, czy zasypia pan z modlitwą na ustach? Nie twierdzę, że żyje pan w kłamstwie, ale czy rozgranicza wiarę i inne aspekty życia. Chciałabym żeby moja wiara dotykała tylko duszy, chciałabym móc przeżywać to wszystko w ciszy i samotności. Zwracać się do boga żeby podziękować mu za wszelkie łaski, móc dzielić z nim radość i czasem ponarzekać na ludzi i świat. Nie chcę tylko ciągle prosić, ale też dać mu całą siebie. Kiedy nie będę chciała się modlić, to tego nie zrobię. Kiedy będę chciała, to po prostu zamknę drzwi i zostawię wiarę na progu. Czy brzmi to bardzo egoistycznie? Ciekawi mnie pana podejście i proszę się nie obawiać, to zostanie między nami. Nie pytam, jako wierna, a zwykła rozmówczyni – odbiła piłeczkę w jego stronę, posyłając mu zaraz lekki, ale nieco zaczepny uśmiech. Kim był kapłan Svik? Czy zdoła odkryć tą tajemnicę, czy mężczyzna będzie chciał zachować pozory nieskazitelnego duchownego? Ilarie dostrzegała coś w jego oczach, ale nie wiedziała jak powinna to interpretować. Było jej trochę głupio przyznać, że kapłan się nią interesował. Przyszedł za nią, czuła że ją obserwował i rozpoczął prywatną rozmowę. To nie była zwykła uprzejmość. Schowała na moment swoją niepewności do kieszeni i postanowiła, że odsunie na bok wiarę. I tak nie było jej z nią po drodze. Nie chciała, by jej obawy pozbawiły ją możliwość poznania Svika. To było silniejsze od niej. Ta pokusa i dreszczyk emocji sprawiały, że z każdą sekundą chciała go coraz więcej.
- Może mówić pan do mnie po imieniu. Jestem Ilarie – odezwała się znacznie ciszej niż zamierzała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz