Ilarie
Była równie niezadowolona z obecności łowczyni w hotelu, co jej brat. Ta przeszkoda póki co była nie do pokonania i przysparzała im wielu problemów, ale żadne z nich nie mogło nic z tym zrobić. Wampirzyca nie chciała, by łowcy mieszali się do spraw Czarnej Dalii. Czuła, że ta współpraca z nimi wyjdzie im bokiem. Gdy tylko wszystko wróci do normy, będą musieli zastanowić się nad umową z łowcami, czy był sens dalej ją podtrzymywać. Miała wrażenie, że Aiden cieszył się z tego, co działo się w mieście, że nie chciał aż tak szybko przywrócić spokoju. Dla niego ważniejsze było to, by pielęgnować nienawiść do nadprzyrodzonych i móc udowodnić wszystkim, że każda istota jest taka sama, że łaknie ludzkiej krwi i należy się jej pozbyć jak najszybciej.
- Masz rację. Bije od niej dziwna aura. Magiczna i tajemnicza. Też mam wrażenie, że to jakaś wróżka albo nimfa. Zapytam znajomej, czy w okolicy są takie istoty, ale nie wydaje mi się, by Aiden trzymał kogoś takiego i zrobił z niego łowcę. To pewnie zwykły człowiek, ale warto sprawdzić. Ciekawe, czego dowie się na jej temat Grigori – oczywistym było, że zamierzali prześwietlić Seraphine i spróbować dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Teraz jednak należało odsunąć na bok sprawy związane z łowcami i wziąć pod lupę demony, które stanowiły kolejny szczebel ich problemów.
Szpiegowanie gości było czymś, czego nigdy żadne z nich nie robiło, ale sytuacja była znacznie bardziej poważna niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiedziała jeszcze, co zrobią, gdy dowiedzą się, że demony knują w apartamencie numer dwadzieścia, jak przejść kontrolę nad światem. Były to bardzo potężne istoty i na nic zda się w ich przypadku przypomnienie, kim była rodzina Dumitrescu i jakie miała wpływy. A strasznie ich urwaniem głowy, czy wypiciem krwi mogłoby raczej ich rozśmieszyć, więc ten pomysł też odpadał. Całą drogę do pokoju, który zajmowały te istoty, towarzyszyła jej pustka.
Zapukała do drzwi trochę mocniej niż zamierza. Było to spowodowane lekkim podenerwowaniem. Kiedy drzwi w końcu się otworzyły, na progu stanęła Wiera we własnej osobie. Ilarie poczuła ogromny ucisk na sercu, bo kobieta wyglądała gorzej niż źle. Miała wrażenie, że jej stan pogorszył się od momentu, w którym widziała ją ostatnim razem. Z głębi pokoju dobiegał dźwięk lecącej wody, więc podejrzewała, że jej towarzysz bierze prysznic.
- Przepraszam, że niepokoje. Nazywam się Ilarie Dumitrescu, jestem właścicielką hotelu. Chciałam osobiście przekazać pani tą informację. Pani Wiera Woroncow, tak? – zapytała dla pewności wampirzyca. Na twarzy kobiety pojawił się cień zdenerwowania.
- Tak, to ja. Czy coś się stało? – zapytała cicho, rozglądając się przy tym po korytarzu.
- Oczywiście, że tak! Wygrała pani kolację dla dwojga i wieczór w naszej strefie spa – oznajmiła Ilarie z szerokim uśmiechem. Wiera nie kryła zaskoczenia.
- To chyba jakaś pomyłka. Nie brałam udziału w żadnym konkursie.
- Losujemy zwycięzcę spośród pokoi i goście o tym nie wiedzą. To ma być prawdziwa niespodzianka dla nich. Proszę pójść teraz ze mną, musi pani podpisać odbiór nagrody. Mam jeszcze do przekazania podziękowania od sponsora nagrody.
- Och, nie. Bardzo dziękuję, ale muszę odmówić. Proszę przekazać nagrodę komuś innemu.
- A ja proszę, by nie robiła nam pani problemów. Jesteśmy zobowiązani umową z organizatorem. Jeśli pani odmówi, to możemy stracić sponsora, a bardzo długo o niego zabiegaliśmy. To masa papierkowej roboty. Wystarczy pani podpis i po sprawie. Nie musi pani korzystać z wygranej od razu. To zajmie tylko kilka minut– Ilarie ponownie się uśmiechnęła, tym razem błagalnie. Miała nadzieję, że to wystarczy, by przekonać Wierę. Ta stała w milczeniu przez chwilę, najwyraźniej czując się nieco zakłopotana , że jej odmowa przysporzy tyle zamieszania.
- Proszę dać mi chwilę. – wampirzyca kiwnęła głową i odetchnęła z ulgą. Najgorsze było to, że żaden bon na kolację i spa nie istniał, a wszystko wymyśliła w drodze do pokoju. Będzie musiała improwizować. Kiedy Wiera wyszła na korytarz po kilku minutach, Ilarie dostrzegła, że miała na sobie lekki makijaż i zakryła nim nieco zmęczenie na twarzy. Było jej tak strasznie żal pani Woroncow i miała nadzieję, że uda im się jakoś jej pomóc. Nikt nie zasługiwał na takie traktowanie, na takie cierpienie. Miała ochotę wpaść do pokoju i zwyzywać demony, ale to zapewne tylko by je rozwścieczyło. Należało w tej sprawie działać ostrożnie.
- Zapraszam do środka. To mój brat, Petre. Razem prowadzimy hotel. Proszę sobie usiąść. Petre, poproś Aliego żeby przyniósł szampana. – Ilarie zwróciła się z uśmiechem do brata. Wiera od razu zaczęła protestować.
- Proszę sobie nie robić kłopotów. Nie trzeba.
- Nonsens. Taka wygrana zasługuje na celebrację. Proszę się zrelaksować. Mój brat dotrzyma pani towarzystwa przez moment, a ja zajmę się papierkami. Muszę wysłać maila do sponsora i za chwilę wrócę. Och, zdaje mi się, że jest pani znajomą Arii Vasco, prawda? Widziałam was razem na kolacji. Petre bardzo polubił Arię. Oboje przejawiają wielką miłość do sztuki – wspomnienie o znajomej osobie od razu rozluźniło Wierę, a jej spięty wyraz twarzy momentalnie zmienił się w lekki uśmiech.
- To prawda, Aria kocha sztukę. Można powiedzieć, że niemal sama nią jest. Wspominała, że maluje? Ma wielki talent – Ilarie nie słyszała dalszej części rozmowy, bo czmychnęła do swojego pokoju. Nie sądziła, że kiedykolwiek przyda jej się do czegoś wiedza, którą zdobyła na kursie informatycznym. Chodziła na zajęcia, bo podobał się jej wtedy Zachary Levi, student trzeciego roku. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale dzięki temu mogła bez problemu zrobić bon podarunkowy i podziękowania w taki sposób, że wyglądało to na robotę profesjonalnego grafika. Zajęło jej to trochę ponad dziesięć minut. Przygotowała również dokument, który Wiera musiała podpisać. Ułożyła go starannie w twardej teczce i dołączyła do niej pióro.
- Wszystko załatwione. Proszę bardzo, gratulujemy w imieniu hotelu i sponsora nagrody, marki Apis. Kolacja oraz wieczór w spa. Może pani wykorzystać ten bon w dogodnym dla siebie czasie. Na tych właśnie kosmetykach pracujemy i również je otrzyma pani w prezencie. Poczekajmy jeszcze na Aliego, wypijemy symboliczną lampkę szampana i będzie pani wolna. Mam nadzieję, że Petre pani nie zanudził – Ilarie wręczyła Wierze czarną, elegancką kopertę i uścisnęła jej dłoń. Żałowała, że nie miała takich zdolności, jak Ali. Podała jej również teczkę oraz pióro i wskazała miejsce do podpisu. Wyjaśniła, że tak wygląda cała procedura, bo sponsor dba, by nagroda trafiła faktycznie do gości hotelu, a nie pracowników. Opowiedziała też zmyśloną historyjkę o tym, jak niektóre hotele oszukują w takich sprawach i zamiast trzymać się umowy, to rozdają nagrody wewnątrz firmy. Takie działanie sprawiało, że sponsor tracił etap reklamy.
- Bardzo dziękuję. Ta nagroda, to naprawdę świetna niespodzianka dla gości. Czuję się wyjątkowo, niemal jak w święta. Nic dziwnego, że Czarna Dalia ma taką renomę. W pełni na to zasługuje. Dbacie o każdy szczegół i widać na każdym kroku, że kochacie to miejsce – uśmiechnęła się szeroko, a jej twarzy od razu pojaśniała. Która kobieta nie lubi dostawać prezentów? Ilarie wręcz uwielbiała. Przypuszczała, że Wierze przyda się taki masaż i mimo początkowej niechęci, skorzysta z bonu najpóźniej jutro. Zadowolenie Wiery sprawiło, że Ilarie zamierzała wprowadzić na stałe bon niespodziankowy dla gości.
- To nasz dom, a wszystkich gości traktujemy, jak rodzinę. Chcemy, by czuli się tu dobrze i bezpiecznie i żeby wracali. To bardzo budujące i niezmiernie nas raduje, gdy widzimy te same twarze kolejny raz. To świadczy o tym, że goście również traktują to miejsce, jak swój dom - Ilarie uśmiechnęła się ciepło i już miała kontynuować rozmowę, gdy usłyszała wibrację swojego telefonu. Nie wiedziała, czy była to jej wampirza zdolność, ale potrafiła z daleka rozpoznać, kiedy dzwoniła jej matka. Dźwięk wydawał się wtedy bardziej złowrogi.
- Wybaczcie na moment, muszę odebrać. - oznajmiła, rzucając bratu spojrzenie zbitego szczeniaka, a chwilę później zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz