Ilarie
Nie podobała się jej cała ta rozmowa z łowcami i ton, w jakim prowadzili dyskusję. Gdyby mogła, to po prostu urwałaby im łby i wyszła, ale akurat ten scenariusz nie wchodził w grę. Podniosło się jej ciśnienie jeszcze bardziej, gdy Aiden obraził Petre i już miała się wtrącić, ale powstrzymał ją Grigori. Atmosfera była napięta do granic możliwości i wystarczył jeden zły ruch, by druga strona odpowiedziała atakiem. Tego przecież chcieli uniknąć. Przyjechali tutaj, by załagodzić sytuację, a nie jeszcze ją zaogniać. Ilarie z trudem trzymała nerwy na wodzy. Łowcy usilnie chcieli uchodzić za prawych obrońców, a tymczasem zachowywali się, jak banda oprychów kierująca się dziwnymi zasadami niczym sekta. Nie dziwiła się, że ilekroć babcia wspominała o nich, przestrzegała rodzeństwo przed nikczemnymi zamiarami i kłamstwami tych ludzi. Nie można było im ufać, a tym samym wchodzić z nimi w żadne układy, bo praktycznie zawsze kończyło się to fatalnie dla nadprzyrodzonych. Ich umowa była konieczna do zapewnienia spokoju w mieście, więc chcąc nie chcąc musieli w niej trwać. Ilarie i Petre kochali Bukareszt i nie chcieli żeby komukolwiek działa się tu krzywda. Gdyby ulice spłynęły krwią, to byłby ich koniec. Koniec Czarej Dalii.
- Nawet nie zauważycie mojej obecności – melodyjny, dźwięczny głos wydobył się z ust dziewczyny i rozszedł się po całym gabinecie. Wampirzyca spojrzała na łowczynię i omal szczęka nie spadła jej na podłogę. Nigdy wcześniej nie słyszała czegoś takiego. Mogła porównać delikatność jej głosu do trzepotu skrzydeł motyli i nie miała już pewności, czy Seraphina jest zwykłym człowiekiem. Było w niej coś magicznego, coś tajemniczego. Ilarie zerknęła na brata, który najwyraźniej był tak samo zaskoczony, jak ona. Przyjrzała się dziewczynie raz jeszcze i odkryła, że jest śliczna. Nie ładna ani piękna. Jedyne określenie, jakie przychodziło jej na myśl, gdy spoglądała na nią, to urzekający blask. Łowczyni przechyliła nieco głowę na bok i zaczęła przyglądać się Ilarie z taką samą intensywnością, po czym posłała jej najcudowniejszy uśmiech, jaki wampirzyca kiedykolwiek widziała. Poczuła, jak po plecach przebiegają jej dreszcze ekscytacji.
- Rozumiem, że oczekujcie odpowiedzi tu i teraz i nie mamy możliwości żeby to przedyskutować? – zapytała dla pewności Ilarie, a łowcy od razu przytaknęli. Wiedziała, że Petre nie był zadowolony z tego pomysłu podobnie jak ona, ale nie mieli innego wyjścia. Gdyby odmówili, to łowcy uznaliby że mają coś do ukrycia i już by się nie odczepili.
- Dobrze, niech będzie – wymamrotała przez zaciśnięte zęby Ilarie i nim Aiden się odezwał, uniosła rękę żeby go powstrzymać.
- Mam jeszcze jeden warunek. Seraphina będzie na naszym terenie, będzie śledziła nasz każdy krok i siłą rzeczy pozna tajemnice hotelu. Cenimy sobie dyskrecję i musimy mieć gwarancję, że żadne informacje nie wypłyą dalej. Sekret za sekret. Chcę pełną listę wszystkich łowców, również tych zmarłych i tych, których dopiero szkolicie. Tylko wtedy przestaniemy na nowy układ. Nie chcę grozić wam podczas negocjacji, ale nie jesteśmy pierwszym lepszym nadprzyrodzonym żebyście mogli traktować nas w ten sposób, więc nim odezwiecie się ponownie, lepiej przemyślcie to dwa razy. I jeśli jeszcze raz obrazicie kogokolwiek z nas, to obiecuję że wyssę was do sucha, a wasze truchło oddam nekromantom – syknęła wampirzyca, na co obaj łowcy aż się zapowietrzyli. Seraphina wydawała się nieco rozbawiona, choć ciężko było odszyfrować jej emocję. Aiden poczerwieniał na twarzy i długo milczał. Widać było na pierwszy rzut oka, że bił się z myślami. Im również zależało na tym układzie.
- Otrzymacie listę jeszcze dzisiaj – wycharczał łowca i poderwał się z krzesła, a to upadło na podłogę z głośnym brzękiem. Chwilę później opuścił gabinet wraz ze swoim towarzyszem.
- Cześć, jestem Seraphina. Miło was poznać – dziewczyna oparła łokcie na blacie stołu i wsparła brodę na złączonych dłoniach. Uśmiechała się słodko i promiennie, a Ilarie zaczęła dostrzegać w tym uśmiechu coś niepokojącego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz