Rozdział 608

Wiera

Zebranie w sobie siły do dyskusji było dla niej ogromnym wyzwaniem. Była pewna, że w pionie trzymała ją już tylko grawitacja. Nie chciała narzekać i zdradzać tego, jak bardzo była słaba. Żyła wśród nieśmiertelnych istot, którym za wszelką cenę chciała dorównać. Nie mogła teraz jęczeć, że jest zmęczona i słaba, bo nie było na to czasu. Zamierzała poprosić Likara o jakiś specyfik, który doda jej trochę siły, o jakieś wzmacniające zioła żeby mogła wytrzymać do wieczora. Czy każdy sen w jej przypadku będzie prowadził ją do świata koszmarów, czy tylko ten wieczorny? Czy choćby krótka drzemka okaże się dla niej podrożą do tego okrutnego świata? Wiera nie miała zamiaru sprawdzać, bo domyślała się, że Inkarnacja chciała nachapać się jak najwięcej jej strachu, więc pewnie każde zamknięcie oczy będzie jednoznaczne ze śnieniem koszmarów. 

Wsłuchała się w to, co mówił Likar i omal nie parsknęła śmiechem, kiedy zasugerował że Kian jest rzycią nieumytą. Sam nekromanta powstrzymał śmiech. Nigdy nie przejmował się tego typu zaczepkami, więc i teraz puścił ją mimo uszu. Wiera była ciekawa, co miał do powiedzenia w tej kwestii, dlatego uważnie się mu przyglądała. Znała go dość dobrze, by wiedzieć kiedy mijał się z prawdą lub gdy celowo coś pomijał. Nie potrafił ukryć zadowolenia na twarzy, które sugerowało, że miał nad kimś przewagę. Pamiętała to jego lekkie wygięcie warg, gdy przyznał się jej, że zamordowanie griszy było testem. Pamiętała swój strach i jego bezwzględność, która zadała jej wtedy najwięcej bólu. Doskonałe wiedział, że złamał nie tylko jej serce, ale i dusze. Wierzyła w ludzi i ufała im, zawsze starając się znaleźć dobre strony. Pomyliła się co do niego, a on bez wahania wykorzystał to wszystko przeciw niej. Jeśli ktoś kiedykolwiek zapyta ją, czym jest zło, to od razu wskaże palcem na Kiana. Siedział teraz z nimi przy stole i zapewne zastanawiał się nad tym, jak wyciągnąć z tego wszystkiego coś dla siebie. Wiera była pewna, że jeśli posiadał wiedzę na interesujące ich  tematy, to nic nie powie za darmo . Czekał na odpowiedni moment, gdy będą tak zdesperowani, że zgodzą się na wszystko. 

- Nigdy nie spotkałem samej Śmierci i bardzo mnie to cieszy. Śmiem twierdzić, że byłaby raczej urażona faktem, że wykradam umrzyków z zaświatów i sam unikam zgonu, gdy dawno już powinienem być trupem – stwierdził po chwili ciszy, wzruszając lekko ramionami. Widać było, że nad czymś się zastanawiał. Poprawił się nieco na krześle i uniósł lekko rękę, by dotknąć kołnierzyka śnieżnobiałej, idealnie wyprasowanej koszuli. Wsunął dwa palce za krawat i lekko go poluźnił. 

- Nekromanci unikają kontaktów z wszelkimi bóstwami, zwłaszcza tymi, które coś znaczą. Zdradzę wam pewien sekret i to całkowicie za darmo – oznajmił nagle, choć Wiera wiedziała, że była to bzdura. Kian niczego nie robił za darmo. Zdradzenie sekretu było raczej formą kredytu, na dodatek takiego z bardzo zawiłą umową. Griszka nie chciała, by któryś z obecnych w pokoju mężczyzn miał dług wobec nekromanty. Zwłaszcza Goro. 

- Poczekaj! Chcę tą informację mieć na wyłączność.  Tylko do moich uszu – odezwała się szybko, czym zaskoczyła towarzystwo, włączając w to samego nekromantę. Wpatrywał się w nią dłuższą chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym kiwnął lekko głową, uśmiechając się przy tym. Było w tym geście coś na kształt szacunku lub też podziwu. Wiedział, że domyśliła się w co pogrywał. 

- Że co, kurwa? Po co te sekrety? – wtrącił się Belial, patrząc z wyraźną irytacją na Wierę i Kiana. 

- Jestem pod wrażeniem, że mimo swojego stanu zdecydowałaś się wziąć to na siebie i że w ogóle to wyłapałaś. Wiesz, że odbiorę zapłatę w dogodnym dla siebie czasie i miejscu oraz że nie będę pytał o zgodę, prawda? – upewnił się, że griszka zna warunki, a gdy kiwnęła głową, ponownie się uśmiechnął. 

- Później wszystko wam opowiem. Chciał obłożyć was długiem, a ja wzięłam to na siebie. Nie możemy pozwolić sobie teraz na to żebyście musieli go spłacać, bo jesteście potrzebni tutaj. Uważajcie, o co go pytacie. To kurwa nekromanta, a nie biuro informacji publicznej. Myślicie, że gawędzi sobie z nami, bo chce pomóc? Jest tu, bo widzi w tym interes dla siebie – powiedziała Wiera, kręcąc głową z niedowierzaniem, jak bardzo pozbawieni byli czujności. Zapomnieli o naturze Kiana. Sam Goro kilka razy przestrzegał przed tym, że nie można było mu ufać. 

- Ty gnoju! Czego od niej chcesz? Nie widzisz, w jakim jest stanie? Ja pierdole. Jeśli coś jej zrobisz, to cię zajebie, a później ściągnę tu twoją duszę i będę prowadzał, jak psa na smyczy – warknął Beliala, wstając z krzesła zamaszyście aż upadło na podłogę z głośnym łoskotem. 

- Cóż, od początku mówiłem jaki jest cel mojej obecności tutaj. To wy o tym zapomnieliście – odezwał się w końcu nekromanta i spojrzał na Wierę. 

- Nekromanci nie mają duszy. Pozbywamy się ich i przestajemy być ludźmi żeby Śmierć nie mogła nas dosięgnąć. To działa w dwie strony, bo my również nie jesteśmy w stanie nigdy jej spotkać. Możemy kontrolować skrawki innych dusz, bo nasze ciało żyje i usilnie chce odzyskać to, co straciło, czyli właśnie dusze. Rozrywamy naszą na sto kawałków i obdarowujemy nią przyjaciół. To bardzo długi i bolesny proces, bo kawałek duszy musi zaakceptować obdarowanego. To nie może być byle kto. Oboje musimy czuć coś do siebie nawzajem, tylko wtedy darowanie dojdzie do skutku. Dusza łączy się wtedy z obdarowanym, a jeśli uczucia między nami są silne, to obdarowany zyskuje jakąś cechę nekromanty. To może być cokolwiek: strach przed pająkami lub nieufność albo nawet nienawiść do kogoś, kogo nigdy się nie spotkało. – Wiera usłyszała w głowie głos Kiana i wbiła w niego wzrok. Serce zaczęło walić jej, jak oszalałe i choć bardzo chciała je uspokoić, to nie była w stanie. Miała wrażenie, że w sekrecie Kiana jest drugie dno, że nie mówił o tym tylko dlatego żeby odpowiedzieć na pytanie Likara. Dlaczego obłożył długiem akurat tą część opowieści, skoro nie było to związane ani trochę z samym Xunem i nie wnosiło nic do sprawy? Czuła, jak każda komórka jej ciała wypełnia się złością. Niczego nie rozumiała. Nie potrafiła rozszyfrować działań nekromanty i powoli zatracała się we frustracji. 

- Chcę skorzystać z prawa pertraktacji – oznajmiła, wstając od stołu. Spojrzała na zebranych i zrobiła kilka kroków w stronę Kiana, starając się kroczyć pewnie. Gdy była już blisko niego, opuściła lekko głowę i wyciągnęła przed siebie rękę. 

- Biorę na świadków wszystkich w tym pokoju i chcę z tobą pertraktować – głos jej drżał, ale nie ze strachu tylko ze zmęczenia. Nekromanta zrobił wielkie oczy, nie będąc w stanie ukryć swojego zaskoczenia. 

- Ciągle zapominasz, że nie jestem już zauroczoną w tobie nastolatką. Myślisz, że przez tyle lat nie chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o nekromantach i nie szukałam informacji? Znam swoje prawa i wiem, jak unieważnić naszą umowę. Wiem, że nie możesz odmówić  – Wiera potrząsnęła wyciągniętą przed siebie ręką, ponaglając Kiana, by ją ścisnął, co zrobił bardzo niechętnie. Jego usta były teraz cienką linią złości. 

- Pertraktujmy. 

Griszka spojrzała na Goro i uśmiechnęła się do niego żeby dać znać, że wszystko jest dobrze i że nie musi się o nią martwić. Odzyskała sporo wigoru. Powtórzyła wszystko, co powiedział jej w myślach nekromanta. 

- Nie wiem dlaczego akurat na tą informację nałożył dług, ale nie wnosi ona nic konkretnego do sprawy. Dlatego chcę pertraktować. Oto moje warunki: zachowam dług i będziesz mógł go odebrać w dogodnym dla siebie momencie, ale tylko wtedy, kiedy powiesz nam coś, co ma związek z Xunem lub w jakiś sposób przybliży nas do tego żeby się go pozbyć. 

- Nawet jeśli nie będę miał pewności, co do prawdziwości informacji? 

- Nie próbuj mnie wykiwać. Chcę usłyszeć tylko fakty, tylko to, co jest prawdą i realnie nam pomoże. Chcę te informacje teraz – Wiera była nieugięta, co nie podobało się Kianowi. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się zmieniła, jak wydoroślała i jak potężna się stała. 

- Zgoda, przyjmuję twoje warunki. Pertraktacje zakończone – z ich splecionych dłoni wyleciał czarny dymek, co było swego rodzaju podpisem umowy. 

Griszka odsunęła się od niego i wróciła na swoje miejsce. W pokoju panowała cisza, wszyscy czekali na to, co miał do powiedzenia Kian. Wiera zerknęła na Imrego. Nie mogła pozwolić, by miał jakiekolwiek dług u nekromanty, nie po tym, czego doświadczył. Obiecała, że go ochroni i zamierzała dotrzymać słowa. Zapewne reszta jakoś by sobie z tym poradziła, bo nekromanta nigdy nie żąda niemożliwego, ale nie chciała wciągać w to Imrego. Domyśliła się, że Goro nie będzie zadowolony, że wzięła to na siebie, ale to było najrozsądniejsze. Ona ma o wiele mniej do zaoferowania niż demony, czy wampiry. 

- Mówiłem już, że ściągamy fragmenty duszy i dlatego truposze są takie głupie. Czasem, jeśli trafimy na kogoś potężnego, trup jest bardziej rozgadany. Nie pamiętam, kiedy dokładnie to było, w każdym razie bardzo dawno. Ściągnąłem kogoś, kto podawał się za króla, który oszukał bogów i to nie raz. Podobno zrobiłem mu przysługę, bo cierpiał straszne męki w świecie zmarłych. Gęba mu się nie zamykała, ciągle paplał i opowiadał różne dziwne rzeczy, czego oczywiście nie brałem na serio. Mówił, że raz uwięził jakiegoś boga w łańcuchach, których nie da się zerwać. Te łańcuchy mają być nadal na ziemi. Uprzedzając pytanie, nie wiem gdzie się znajdują, ale istnieją, tego jestem pewien. Po jego dusze wysłano ogary piekielne, co oznacza że faktycznie odbywał tam jakąś kare. Mi zostało trochę blizn po spotkaniu z nimi – żeby udowodnić swoje słowa, odsunął marynarkę i podniósł koszulę ukazując ślady zębów i pazurów na swoimi lewym boku. 

- Gdybym miał dusze, to zawlekłyby mnie razem z tym królem do zaświatów – dodał z westchnięciem. Odwrócił się w kierunku drzwi z zamiarem wyjścia. Nim opuścił pomieszczenie, zerknął jeszcze na Wierę. Było to dziwne spojrzenie. Przypomniało jej Kiana, którego poznała dawno temu, tego któremu pomogła i tego samego, który ją później zdradził. Usłyszała ponownie jego głos w swoje głowie. 

Poskładałbym własną dusze żebyś spojrzała na mnie tak, jak na tego demona. Dla tych oczy zwróconych tylko na mnie, dla twojego uśmiechu i dla twojego serca, które kiedyś należało do mnie. Oddałbym dusze tobie, całą, a nie tylko jej część. 

Zostawił ją z tymi słowami, a ona czuła, że się rozpada. Nie na sto kawałków tylko na miliony. Czy to była prawda? Czy Kian obdarował ją fragmentem swojej duszy? To oznaczało, że odwzajemniał jej uczucia, a na to nie była przygotowana. Żyła w świadomości, że została skrzywdzona i że wszystko co ich łączyło było kłamstwem. Jak miała teraz żyć z tym, że zranił ją ktoś, komu nie była obojetna? To nie była już tylko jej tragedia. Teraz musiała dzielić ją z Kianem. 

- Nie chcę go więcej widzieć. Chuj. Poradzimy sobie bez niego – wymamrotał Belial wyraźnie rozeźlony. Wszyscy mieli nie tęgie miny. Wiera czuła, że z jej twarzy odpływa teraz cała krew i że stała się jeszcze bardziej blada niż do tej pory. 

- Likarze, czy posiadasz jakieś wzmacniające zioła? Przydałoby mi się coś, co postawi mnie na nogi do wieczora. – zwróciła się do wampira z lekkim uśmiechem. Odnalazła pod stołem dłoń Goro i ścisnęła ją lekko, sama nie wiedziała dlaczego. Chciała się chyba upewnić, że mężczyzna nadal tu jest. Chciała poczuć ciepło jego skóry na swojej skórze. Tęskniła za nim. Pragnęła zamknąć oczy i znaleźć się znowu w Anglii, w zamku który oboje nazywali domem. Czuła się tam bezpiecznie, czuła się tam kochana. 

- Dobrze byłoby dowiedzieć się czegoś o tych łańcuchach i o potencjalnych wrogach Xuna, którzy też chcieliby go dopaść. To chyba czas na zawarcie sojuszy, zwłaszcza że jeden właśnie straciliśmy. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. A co do bogów i ich więzi rodzinnych, to raczej nie są zbyt trwałe i łatwo je skruszyć. Nie jeden ojciec zdradzał syna, nie jeden syn mordował ojca. – powiedziała griszka, sięgając po wodę. Znowu zaschło jej w gardle, znowu czuła pragnie, którego nie mogła zaspokoić. 

- Pomoc specjalistów to bardzo dobry pomysł. Ktoś, kto zajmuje się tą dziedziną zna pewnie różne zawiłości i ukryte dla reszty świata informacje - zauważyła Wiera, przyznając rację Goro, który zaproponował Likarowi wezwanie odpowiednich osób. 

- Możemy też poprosić o pomóc Arię w jednej kwestii. Nie będzie wymagało to od niej za dużo wysiłku. Przyda nam się porownanie bogów śmierci z różnych wierzeń, a ona pewnie taką wiedzę posiada. Będziemy mogli wtedy mniej więcej sprawdzić, jak zmieniał się Xun pod wpływem danej grupy wyznawców. To pokaże nam jego mocne i słabe strony. Cechy, które wzmacniał i te, których się wyzbywał. Co o tym myślicie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^