Wiera
Otworzyła oczy. Od razu zaczęły docierać do niej zewnętrzne bodźce, takie jak światło, dźwięki i zapachy. Czuła, że jej twarz jest cała mokra i nie wiedziała, czy to od łez czy od potu. W pierwszej chwili była nieco zamroczona. Zastanawiała się dłużej nad tym, czy była już na jawie, a może nadal śniła. Uniosła ostrożnie ręce i przyłożyła je do twarzy, by ją osuszyć. Drżała na całym ciele i nie potrafiła tego drżenia opanować, choć bardzo chciała. Musiała wziąć się w garść, bo czasu było niewiele, a należało szybko powiadomić Goro i Bela o tym, czego zdołała się dowiedzieć. Wiera bała się, że zapomni wszystko, co przekazała jej Inkarnacja. Zazwyczaj nie pamiętało się swoich snów ze szczegółami, a teraz liczył się każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Coś, co wydawało się błahe i bez znaczenia, griszka uważała za istotne i przydatne. Nie chciała niczego pominąć. Nie mogła pozwolić żeby to wszystko poszło na marne, nie po tym, czego właśnie doświadczyła.
Goro i Bel zerwali się na równe nogi, gdy tylko zorientowali się, że Wiera już się obudziła. Dostrzegła, że za oknem było jeszcze ciemno, więc zapewne jej sen nie trwał zbyt długo. Goro pomógł jej podnieść się do siadu. Jego dotyk był dla niej dziwnie nieprzyjemny, jakby miała obok siebie zupełnie obcą osobę. Zerknęła na niego przelotnie, zastanawiając się czy mężczyzna dostrzegał to, jak griszka trzymała go na dystans. Belial podał jej szklankę wody, którą łapczywie wypiła duszkiem, prosząc zaraz o kolejną. Bolała ją głowa, a w gardle miała sucho, jakby nie piła przez kilka dni.
- Wszystko okej? – zagadnął demon, uważnie się jej przyglądając. Kiwnęła głową potwierdzająco i uśmiechnęła się lekko, dając tym samym do zrozumienia, że nie trzeba się o nią martwić.
- Jestem trochę skołowana i czuję jakbym przebiegła maraton. Dziwne uczucie. Działo się coś ze mną? – zapytała, spoglądając na towarzyszących jej mężczyzn.
- Nie unosiłaś się nad łóżkiem, jeśli to masz na myśli – zażartował Bel, a Wiera zaśmiała się cicho. Była wdzięczna za to rozładowanie atmosfery. Goro był milczący, ale w jego przypadku to akurat żadna nowość.
- Płakałaś, ale nic poza tym – dodał z krzywym uśmiechem. Żaden z nich nie zaczął pytać o odpowiedzi, jakby nie miały one dla nich żadnego znaczenia. Poczuła, jak po jej ciele rozlewa się miłe uczucie i od razu zrobiło jej się lżej na sercu. Bardziej niż na wiadomości, czekali na nią.
- Uzyskałam odpowiedzi. Koszmary współpracują z Xunem od jakiegoś czasu. Każde z nich zyskuje na tej współpracy. Podobno chodzi tylko o przetrwanie, ale coś czuję, że to również kwestia zyskania większej władzy. Xun , to według Inkarnacji pradawna istota z innego świata i ma brata, który jest jego przeciwieństwem. On rządzi zaświatami nadprzyrodzonych, a jego brat tymi dla ludzi. Tak to zrozumiałam, bo koszmar mówił, że stoją na dwóch różnych biegunach. To władca krainy zmarłych, który zjawia się w naszym świecie raz na jakiś czas i sieje zamęt żeby zgarnąć dla siebie większą ilość nadprzyrodzonych dusz, którymi w jakiś sposób się żywi. Nie może przebywać w naszym świecie, bo do niego nie należy. Podobno jest zmuszony wykonać rytuał, który pozwoli zostać mu tu na dłużej. Podaje eliksir nadprzyrodzonemu, człowiekowi i sam go wypija. Człowiek zawsze umiera, a nadprzyrodzony cierpi straszliwe męki lub też ginie. Osoby pod wpływem eliksiru dostarczają koszmarom dużo energii odżywczej i dlatego te tak chętnie z nim współpracują. Domyślam się, że to właśnie spotkało Ishmaela. Mamy więc pewność, że za otruciem stoi Xun. Podobno Athanowi dał eliksir kiedyś jakiś mężczyzna w kapeluszu. Myślę, że Athan spotkał Xuna osobiście i nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, z kim ma do czynienia. – Wiera zawiesiła nogi z łóżka i westchnęła ciężko. W głowie miała mętlik i nie potrafiła się skupić. Obrazy z koszmarów wracały do niej raz za razem. Kobieta bez twarzy, wszechogarniająca wszystko ciemność i krew, morze krwi. Złowieszcza cisza była tak głęboka, że griszka słyszała szum własnej krwi w żyłach. Nie chciała wracać do koszmarów, nie chciała przeżywać tego wszystkiego na nowo. Miała wrażenie, że z każdym kolejnym snem będzie coraz gorzej.
- Zanim się obudziłam, Inkarnacja powiedziała, że ktoś mu służy tutaj, w naszym świecie. Ktoś o wszystkim wie i pomaga mu od pokoleń. – dodała , z wyraźnym zaniepokojeniem, które bez problemu dało się wyczuć w jej głosie.
- Uważacie, że te informacje cokolwiek nam dadzą? Wiemy na pewno, że Ish padł ofiarą Xuna i że nie pochodzi z naszego świata. Ale co to zmienia? Nie przybliżyło nas to ani trochę do rozwiązania – wymamrotała Wiera, zaciskając dłoń na szklance, którą podał jej wcześniej Belial. Poczuła, jak zaczyna wzbierać w niej ogromna złość i frustracja. Cisnęła szklanką przed siebie, a ta przeleciała przez cały pokój i roztrzaskała się z głośnym hukiem o ścianę przy drzwiach. Oddychała ciężko, niemal łapczywie walcząc o powietrze. W pierwszej chwili chciała przeprosić za swoje zachowanie, ale była w takim stanie zobojętnienia na jakiekolwiek konwenanse, że tego nie zrobiła.
- No proszę, komuś się tu zaostrzył temperament – zauważył Bel, zerkając przy tym na Goro. Milczał przez chwilę, po czym odezwał się ponownie.
- Wiemy całkiem sporo, biorąc pod uwagę to, co wiedzieliśmy wcześniej. Przecież te chuje nie podadzą nam Xuna na tacy i to z przepisem, jak go zabić. Pewnie i tak nic więcej by nie wyśpiewali. Zrobiłaś wszystko, co mogłaś.– powiedział Beliasz z pokrzepiającym uśmiechem, który skierował do Wiery. Kobieta kiwnęła głową, ale mimo to czuła, że to i tak było za mało. Powinna walczyć o więcej informacji, powinna zagrozić jakoś koszmarowi i zmusić do dłuższej rozmowy. Była zbyt słaba, aby to zrobić.
- Powinnam wezwać Kiana. Świat zmarłych to jego dziedzina, więc może będzie wiedział coś więcej. Może o eliksirze? Wcześniej nie łączyliśmy go z Xunem i światem zmarłych, więc on też nic o nim nie mówił. Co o tym myślisz? ,- zwróciła się zaraz do Goro, czując że przywołanie Nekromanty to decyzją, którą powinni podjąć wszyscy, a właściwie którą powinien podjąć Goro. W głowie pojawiła się jej nagle bardzo głupia myśl, szczeniacka i nieodpowiedzialna. A co, gdyby dać demonowi trochę powodów do zazdrości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz