Rozdział 584

Aria

Nie odesłał jej, co wywołało u niej nie małe zaskoczenie. Spodziewałam się, że powie by sobie poszła i do końca wyjazdu się do niej nie odezwie. Chciał rozmawiać i najwyraźniej wytłumaczyć się ze swojego zachowania, a ona nie widziała takiej potrzebny. Ubodły ją natychmiast jego słowa. Wciągnęła głośno powietrze i milczała przez chwilę, próbując uspokoi napływ emocji. Czuła, że w dużej mierze działały tu hormony, dlatego reagowała aż tak przesadnie. Gdyby w porę się nie pohamowała, to zrobiłaby się z tego jeszcze większa awantura. Spojrzała na męża niemal bez emocji, a jej zdenerwowanie zdradzić mogły tylko drżące ręce.

- Nie jest między nami najlepiej – powtórzyła za nim niczym echo. Co to w ogóle znaczy? Co sprawiało, że Athanasius uważał, że między nimi było źle? I nasuwało się kolejne pytanie: co powinno się zdarzyć, by w końcu stwierdził, że jest dobrze? Nigdy nie rozumiała jego pesymizmu i tego, że zawsze wygrzebywał z dna najczarniejsze myśli i scenariusze. Lubił, kiedy życie mu się nie układało, lubił otaczać się nostalgią i tkwić w tym ciepłym, wilgotnym i bezpiecznym dla niego błotku.

- Co mam zrobić żebyś w końcu uznał, że jesteś szczęśliwy i że układa się w twoimi życiu dobrze? Wspieram cię na każdym kroku, zwróciłam ci zmarłą córkę, zostałam twoją żoną i nawet urodzę za chwilę twoje dzieci. Co jest w tym nienajlepszego? To, że nie postąpiłam tak, jak tego chciałeś i to , że chodziłam na terapię w tajemnicy? To jest dla ciebie istotne i sprawia że uważasz, że między nami jest źle? Chwytasz się tak błahych rzeczy żeby tylko wmówić sobie, że masz jakiś problem. – odezwała się cicho, nie spodziewając się, że głos będzie drżał jej aż tak bardzo. Nie chciało jej się płakać. Miała ochotę wrzeszczeć i tupać nogami, ale warunki do awantury były mało sprzyjające. Miejsce publiczne, a w dodatku piętro wyżej ich przyjaciel dosłownie konał.

- Nie uważam, by układało się między nami źle, wręcz przeciwnie. Rozmawiamy ze sobą o wiele więcej niż wcześniej, po Blickling nie latają już talerze, nawiązałam więź z Gudrun, mamy psa, ty wracasz do medycyny, a ja mam pracę, którą kocham. Zostanę mamą. Otaczają nas cudowni przyjaciele, twoja firma świetnie prosperuje i się rozwija. Mamy piękny dom i możemy żyć bez martwienia się o pieniądze. Jesteśmy zdrowi i będziemy żyć wiecznie, będziemy ze sobą na zawsze i nigdy się nie zestarzejemy. Nie widzisz tego? Gdzie jest tu jakiś problem? Dlaczego to wszystko jest dla ciebie nieważne i uczepiłeś się tylko tego, że o czymś ci nie powiedziałam albo zrobiłam nie to, co chciałeś? – pokręciło głową z niedowierzaniem, zastanawiając się czy powinnam dodać coś jeszcze. Jeśli to zrobi, Athan poczuje się jeszcze bardziej dotknięty i albo otworzą się bramy piekieł albo będzie obwiniał się o to w milczeniu. Nie było innej opcji. Może właśnie powinna to zrobić, a nie dusić w sobie to, co leży jej na wątrobie i ewidentnie jej przeszkadza. Po to też między innymi chodziła na terapię. Musiała w końcu zmierzyć się ze swoim największym lękiem. 

- Twoje wieczne niezadowolenie sprawia, że czuję się niewystarczająca i niegodna ciebie. Nie jestem dość dobra, bo nie potrafię cię uszczęśliwić, cokolwiek bym zrobiła. Nigdy nie będę tobie równa, bo nie chcesz żebym była twoją partnerką tylko podwładną. I to się nie zmieni choćbyś przepraszał mnie do końca świata i obiecywał, że to się nie powtórzy. Wierzę, że nie robisz tego celowo, ale tak się dzieje. Twoje stwierdzenie, że nie jest między nami dobrze, sprawiło, że poczułam się, jak śmieć. Nie powiedziałbyś tego, gdybym została w domu i gdybym zrobiła to, czego chciałeś. Nie jesteś zły o to, że nie powiedziałam ci o terapii, ale dlaczego że nie poprosiłam o twoją zgodę, o to, że sama zdecydowałam, co było dla mnie najlepsze. Nie dostrzegasz tego, jak wiele wspólnie osiągnęliśmy i co zbudowaliśmy. Dla mnie działo się między nami źle, kiedy zamykałeś się w sobie i izolowałeś, kiedy kłóciliśmy się tak bardzo, że latały talerze i kiedy w końcu opuściłam Blickling. To było kurwa złe i nienajlepsze. To, co mamy teraz jest wspaniałe i piękne i o takimi życiu marzyłam. Uszczęśliwiasz mnie i nie zamieniłabym tego życia na żadne inne. Nie widzisz tego? Nie czujesz mojej miłości? Fiksujesz się na drobnych potknięciach i robisz z nich gigantyczne problemy zamiast machnąć ręką i iść po prostu dalej. Ja tak robię i nie oznacza to, że jestem ignorantką, po prostu nie chcę zawracać sobie głowy czymś, co nie ma dla mnie znaczenia. Powiedziałeś, że znam cię tylko z tych czasów, to prawda. I to mi wystarczy. Nie chcę znać Athanasiusa Tismaneanu, który krzywdził kobiety i żył w rynsztoku, ale chcę o tym wiedzieć. To duża różnica. Dla mnie liczy się to, co jest teraz. To ty żyjesz przeszłością i ciągle sam siebie porównujesz, sprawdzasz na ile się zmieniłeś i czy w ogóle. Dopóki nie zrozumiesz, że to jest prawdziwym problemem i że powinieneś spróbować to wyleczyć, to odbędziemy jeszcze tysiące takich samych rozmów, jak ta – nie miała pojęcia, jak Athan na to wszystko zareaguje. Ona natomiast musiała usiąść, bo zrobiło jej się słabo. Być może pobladła, a może wręcz przeciwnie, twarz nabrała jej żywszych kolorów. Było jej gorąco i cholernie zimno w tej samej chwili. Wspomniała o terapii, bo gdzieś podskórnie czuła, że ten temat jeszcze się nie zakończył, że został tylko przysłonięty wieścią o ciąży, ale krążył gdzieś między nimi gotowy do ataku.

- Przecież ja nie chcę wytykać ci błędów ani cię zmieniać. Chcę żeby twoje myśli były zdrowe, bo tym wszystkim krzywdzisz bardziej siebie niż mnie. Wkładasz sobie do głowy coś, co jest zaledwie bzyczeniem muchy, która zaraz by odleciała, gdybyś nie zwrócił na nią uwagi. Pozwalasz jej, by zmuszała cię do podniesienia gazety i latania za nią cały dzień, bo cię irytuje. Masz dookoła siebie tyle rzeczy, które są znacznie istotniejsze niż nic nie znaczący owad, a jednak decydujesz się na to żeby zatrówał ci życie. Nawet teraz. Ish jest w kiepskim stanie i zamiast być przy nim złościsz się tutaj, bo żona nie zrobiła tego co chciałeś, a Likar powiedział ci to samo, co ja, tylko mniej delikatnie. – dodała , spoglądając na mężczyznę badawczo. Nie potrafiła rozszyfrować jego myśli, choć bardzo chciała to zrobić. Aria nie rozumiała postępowania Athana i nie była pewna, czy on sam to rozumiał. Nosił w sobie wiele traum, które powinien przepracować, a uparcie nie chciał tego zrobić. Ona natomiast nie zamierzała go do tego przymuszać, bo efekt byłby zupełnie odwrotny od zamierzonego. 

- Wstyd ci, że Goro i reszta usłyszeli to, co mówił Likar? A myślałeś, że do tej pory ukrywałeś się z tym tak skrzętnie, że nikt o tym wcześniej nie wiedział? Athan, wszyscy tu obecni doskonale cię znają i nikt nie zwrócił na jego słowa większej uwagi. Nikt poza tobą. To ty teraz złościsz się tutaj, a pozostali próbują znaleźć sprawcę i odkryć jego zamiary. Widzisz to? Widzisz skale problemu, który wziąłeś na swoje barki, a tym, co teraz jest ważne? Idź do Isha żeby twój przyjaciel wiedział, że go wspierasz i kiedy się ocknie, miał cię u swojego boku. Jesteś też jego Stwórcą, nie zapominaj o tym - Aria wstała i zbliżyła się do męża, chwytając go za rękę. Ścisnęła ją tak mocno, że sama poczuła ból. Może to sprawi, że Athan się otrząśnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^