Rozdział 574

Wiera

Nie podobał się jej pomysł Goro, zwłaszcza gdy zapowiedział by go nie wybudzać bez względu na to, co będzie się z nim działo. Od czasu do czasu Wiera korzystała ze swych mocy, by wprowadzić ukochanego w fazę snu. Nie przynosiło mu to żadnej ulgi, bo demony nie odczuwały zmęczenia, ale mógł wrócić do miłych chwil w swoim życiu i przeżyć je raz jeszcze. Wiera miała wrażenie, że budził się wtedy naprawdę zrelaksowany, że przez kilka dni niczym się nie zamartwiał. A może tylko tak jej się wydawało? Może po prostu chciała, by sen dawał Goro jakiekolwiek wytchnienie. Jak więc teraz mogłaby sprowadzić na niego koszmary? Wiedziała, że nie dałaby rady, bo podświadomie prowadziłaby go ku motylkom i kwiatkom. Nie mówiła głośno o swoich wątpliwościach, bo nie chciała by demon martwiła się dodatkowo z jej powodu. Dopiero co na głos wyznali sobie uczucia, a dla Wiery było to jednoznaczne ze zrobieniem kolejnego kroku w ich relacji. Nie mogła teraz pokazać mu, jak bardzo się o niego martwi i obarczać go poczuciem winy lub zmuszać żeby tego nie robił. Już i tak było wystarczająco trudno. 

- Bel, ja nie dam rady – sapnęła przez łzy, gdy Goro po raz kolejny zaczął się szamotać. Jego oczy kilka razy otworzyły się, ukazując oplecione cieniutki żyłami białka. To był przerażający widok nie tylko dla griszki. Beliala zbliżył się do niej szybko i objął jedną ręką, aby w jakikolwiek sposób ją wesprzeć. Kiedy przyjaciel znowu zaczął dygotać, odsunął się od griszki i przytrzymał go, by łatwiej było kobiecie utrzymywać stan śpiączki. 

- Kurwa, co tam się dzieje. To był jego najgorszy pomysł – wymamrotał pod nosem demon, zerkając przy tym na Wierę, która była blada jak ściana, a z jej nosa spływała stróżka krwi, którą szybko wytarła w ramię, pozostawiając na swojej twarzy czerwoną smugę. Nie mogła odrywać rąk od Goro, więc było to jedyne wyjście. Bel również chwilowo był unieruchomiony i nie mógł jej pomocą. 

- Czuję, jak bardzo chce się obudzić. Cały czas ze mną walczy. Bel, on .... On by umarł ze strachu, gdyby było to możliwe. Czuję to. To nie są zwykłe koszmary – wyjaśniła drżącym głosem kobieta, starając się ze wszystkich sił utrzymać demona we śnie. Miała wrażenie, że minęły całe wieki. Nie była pewna, jak długo to wszystko trwało, ale z pewnością kilka godzin. Przez chwilę oddychał miarowo i spokojnie, a w następnej sekundzie z jego gardła wydarł się przerażający wrzask przez który przedzierała się bezsilność i bezbrzeżny strach. Wiera i Belial podskoczyli na swoich miejscach, ale żadne z nich nie puściło Goro. Oboje zacieśnili uścisk, jakby jego krzyk ich zmotywował. 
Obudził się zdezorientowany i zlany potem. Potrzebował chwili żeby dojść do siebie, a później zaczął opowiadać przebieg rozmowy z Inkarnacją. 

- Czyli nie zaprzeczyła, że wie kto to jest. Jeśli zażądała aż dwóch lat koszmarów za informację, to wie, że są dla nas istotne – stwierdziła Wiera, podając demonowi szklankę wody i mały ręcznik, by mógł otrzeć sobie twarz. Wyglądał okropnie. Był blady, a jego oblicze wydawałoby się poszarzałe i wymęczone. 

- Ja pierdole, przecież to jest jakieś szaleństwo. Łazi sobie po świecie jakiś chuj i zabija całe rasy nadprzyrodzonych i to w taki sposób, że nikt o tym nie wie. Na dodatek, zrzuca na nas całą winę. Jeśli to wypłynie, to będziemy mieli przejebane. Już i tak jest ciężko, a co dopiero później. Wiecie, co wtedy zrobi Tismaneanu? Zapierdoli mnie na amen. – wymamrotał Belial z cierpiętniczą miną. Miał rację. Demony uważane były za podłe i mordercze istoty i choć skrupulatnie na taką renomę pracowały, to nie były złe do szpiku kości. Nie mogła wyobrazić sobie tego, jak Goro wymazuje poszczególne rasy nadprzyrodzonych i działa na rozkaz kogoś, kto jest aż tak zepsuty. 

Była milcząca, zamyślona i przede wszystkim zmartwiona. Nie mogła pozwolić, by Goro przeżywał każdej nocy takie męki i to przez dwa lata. Nigdy nie pozwoli mu na takie poświęcenie. 

- Można zaproponować kogoś innego. Kogoś, kto nie przeżył tysiąca lat i nie ma tak przerażających koszmarów, jak ty. Dla tych istot ważny jest strach, tego potrzebują. Dajmy im to. Sny, te dobre i te złe, bazują na naszych wspomnieniach i na uczuciach oraz relacjach z innymi. Żyłam w zamkniętym środowisku, nie miałam aż tylu bodźców. Moje koszmary pewnie dotyczyć będą w dużej mierze ojca, który wzbudza najwięcej negatywnych emocji. Pojawi się pewnie Rumen. To nie będzie nic, z czym sobie nie poradzę. Zaproponuj mu mnie. Musimy zdobyć te informację, a innego sposobu nie widzę, bo ty ze swoim koszmarami odpadasz. Gdyby coś się działo, to zawsze będziecie mogli mnie wybudzić – Wiera uśmiechnęła się lekko, zapewniając raz jeszcze że da sobie radę i nic jej nie będzie. Nie trzeba było długo czekać, by pożałowała swoich słów. Goro miał taką minę, jakby bardzo go zawiodła i miał do tego pełne prawo. Jak mogła zaproponować coś takiego, kiedy on właśnie się obudził i opowiadał o tym, jak przerażające to było. Miałby godzić się na to, by posłać tam swoją ukochaną? Nic takiego nie wychodziło w grę. Poczuła, że jej propozycja wręcz go uraziła. 

- Przepraszam, nie mam innych pomysłów – wymamrotała zawstydzona, nie mogąc znieść mocy jego spojrzenia. Dłuższą chwilę panowała cisza, którą przerwał Belial. 

- No dobra, a nie można wyciągnąć tego z nich siłą? – zapytał demon, który z każdą kolejną chwila był coraz bardziej nakręcony. 

- Chyba istnieje sposób żeby złapać taki koszmar. 

- To nie są cielesne istoty, tak samo jak wy w swoich naturalnych formach. Czy mogłabym cię wtedy dotknąć? – zapytała griszka, a w odpowiedzi Belial zaklął jedynie siarczyście i opadł na fotel, odchylając głowę w tył. 

Zatoczyli pełne koło i znowu byli w punkcie wyjścia. Czy w ogóle byli w stanie powstrzymać Xuna i zapobiec kolejnej fali mordów? Wiera traciła nadzieję i bała się, że za chwilę skończy im się czas. Nie chciała zawieść Imrego, bo wydawało się jej, że i on troszeczkę w nich uwierzył. Jak miałaby stanąć przed nim i spojrzeć mu w oczy? Myślała o wszystkich demonach, o szczęśliwej Arii i Athanie, o Jehanne i Ishu, o zwariowanej Gudrun u boku Beliala. Nie mogła się poddać, bo ucierpią jej bliscy, jej rodzina. Myślała o Goro, który znosił potworny ból przez kilka godzin żeby uzyskać jakiejkolwiek informację. To wszystko nie mogło pójść teraz na marne. Nie pozwoli Xunowi wygrać i cena nie miała tu żadnego znaczenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^