Wiera
Zawsze coś się wokół nich działo, jakby ktoś uparcie zmieniał koleje losu i ustawiał je w taki sposób, by demon i griszka nie mogli się za bardzo do siebie zbliżyć. Pozwalał im na krótkie chwile razem, a później znowu wyrzucał ich na przeciwległe krańce ziemi. Wiera nie lubiła tego uczucia, bo sprawiało że odnosiła wrażenie mniej chcianej. Wiedziała, że tak wcale nie było, ale jej umysł krążył nieustannie wokół jedynej myśli: zawadzasz mu i do niczego nie jesteś potrzebna. Demon doskonale sobie bez niej radził, jednak ona bez niego nie potrafiła funkcjonować i to właśnie najbardziej ją przerażało. Znała tylko świat, w którym był Goro i gdyby mężczyzna nagle zakończył ich związek, to była pewna, że nie umiałaby się odnaleźć w rzeczywistości bez niego. Podświadomie wiedziała, że było to złe, że powinna choć trochę się od niego uwolnić, ale wcale nie chciała tego robić. Goro ją opętał, nawet za bardzo się przy tym nie wysilając. Chciała, by to wszystko po prostu trwało. Chciała móc go kochać i udowadniać to na wszelkie możliwe sposoby.
Upajała się bliskością Goro, korzystając z okazji, że ją przytulił. Jego ramiona były ukojeniem i miejscem, w którym czuła się najbardziej bezpieczna. Oboje nie byli przesadnie wylewni jeśli chodziło o uczucia i nie często wyznawali sobie miłość, jeśli w ogóle robili to poprzez słowa. Wiera lubiła przekazywać Goro swoje uczucia, by mógł je z nią współdzielić. Czy właściwie powiedziała kiedykolwiek, że go kocha? Czy on jej to powiedział? Dziwnie było jej zastanawiać się nad tym, ale jeszcze dziwniej czułaby się, gdyby miała to powiedzieć na głos. To przecież było oczywiste, że kochała Goro. Dla niego żyła i dla niego gotowa byłaby umrzeć. Długo nie pozwala na to, by się odsunął aż w końcu zaczął mówić o Xunie. Wysłuchała, co miał do powieszenia, raz po raz kiwając głową ze zrozumieniem.
- Jeśli Xun potrafi w jakiś sposób zmieniać demony, to myślę, że potrafi to samo zrobić z koszmarami. – zauważyła kobieta, spoglądając na Goro z charakterystycznym dla siebie błyskiem w oku, co oznaczało że właśnie na coś wpadła. Poczuła się o wiele lepiej, gdy znowu zaczynała szukać rozwiązania, a nie jedynie użalała się nad sobą. Była zmęczona, ale nie mogła się poddać i opaść bezsilnie na łóżko, choć bardzo chciała to zrobić.
- Dla ciebie sen, to po prostu sen, prawda? Ma on jednak wpływ na cały organizm i jakość życia oraz zdrowie. Jest coś takiego, co nazywamy architekturą snu, na którą mogą wpływać geny, czy wiek. Procesy neurobiologiczne regulujące sen są bardzo złożone, a jeśli któryś z nich zostanie zaburzony, to może prowadzić to nawet do śmierci. Babcia opowiadała mi, że kiedy jeszcze griszowie byli obecni na carskim dworze, doszło do pewnego incydentu. Winne wszystkiemu było malutkie dziecko, które nie panowało nad mocą. To niekiedy się zdarza, choć bardzo rzadko. Noworodki nie są w stanie używać mocy, a ten chłopiec robił to niemal bez przerwy. Zginęło ponad pięćset osób. Nazwali to epidemią strachu. Ludzie bali się spać, bo koszmary były tak przerażające, że umierali we śnie. Dzieciak niszczył układ noradrenergiczny poprzez podnoszenie ciśnienia tętniczego krwi. Niby nic takiego, a jednak wywoływało to stany lękowe, co skutkowało gorszą jakością snu. Ludzie byli zestresowani, zdenerwowani i niemal topili się w negatywnych emocjach. Podobno niektórzy nie rozpoznawali czym jest jawa, a czym sen. Sam widzisz, koszmary nie są wcale niegroźne. Jeśli Xun jakoś je podrasował, to bez problemu mogą zabijać. Czy to nie idealnie cicha śmierć we śnie? Co najważniejsze, nikt nie będzie podejrzewał koszmarów, bo nie mogą ranić na jawie. A kto do złudzenia przypomina istoty ze świata snów i może realnie mordować, a do tego ma wątpliwą reputację? – pytanie było retoryczne, bo oboje znali na nie odpowiedź. Chwyciła dłoń Goro i poprowadziła go do stolika z jedzeniem, by mogli zająć swoje miejsca i w końcu zjeść. Nie przeszkadzał jej temat Xuna, bo przecież nie mogli o nim nagle zapomnieć i udawać, że są na randce.
- Nekromanta. Oczywiście, że mu nie ufam. Mam wrażenie, że czegoś nam nie mówi i że jakoś za szybko się na to wszystko zgodził. Chyba, że jego interesy faktycznie idą aż tak kiepsko, że chwyta się nawet czegoś takiego. Naraża się nieznanej istocie dla kilku dolarów? Coś mi tu śmierdzi – stwierdziła Wiera z przeciągłym westchnięciem, spoglądając na zmartwionego Goro. Jego twarz była niby spokojna i taka jak zwykle, ale griszka potrafiła rozszyfrować z niej kilka emocji. Obecność Kiana była dla niej niekomfortowa i przypominała o tym, jak naiwna niegdyś była. Mogła po prostu dać mu umrzeć, a nie liczyć na to, że zabierze ją z Bibury. Wstyd było się przyznać, ale nekromanta był dla niej kimś, kto mógł zostać szczeniacką sympatią. Nie była to żadna pierwsza miłość, a raczej zafascynowanie. Czy on zdawał sobie z tego sprawę?
- Mam pytanie, trochę nie na temat właściwie. Czy można stać się demonem? No wiesz, tak jak na przykład wampirem lub wilkołakiem. – zapytała, wprawiając tym samym mężczyznę w niemałe zaskoczenie. Zapewne nie brał pod uwagę tego, że Wiera kiedykolwiek mogłaby choćby o tym myśleć. A myślała i to całkiem sporo.
- Jesteś nieśmiertelny, a ja tylko długowieczna. Kiedyś się zestarzeję i umrę. Może nie za sto lat, ale za kilka wieków na pewno. Nie chce żeby do tego doszło kiedykolwiek, więc rozważam kilka możliwości. Myślałam też żeby poprosić Arię o przemianę. Oczywiście nie w najbliższym czasie, ale biorę to pod uwagę. Nie wiem, czy moje umiejętności się zmienią czy znikną zupełnie. Nie słyszałam nigdy o griszu, który zhańbiłby się w taki sposób, bo jak wiesz wampiry są uważane przez moja rasę za najgorsze zło tego świata. Co o tym w ogóle myślisz? Wiem, że tak nagle z tym wyskakuję, ale my nie mamy zbyt wielu okazji do rozmów, bo zawsze coś się dzieje. Możemy omawiać nasze wspólne życie między jednym wrogiem, a drugim – zaśmiała się cicho i sięgnęła po kieliszek z winem, by upić kilka łuków i wrócić zaraz do kolacji. Miała małe wyrzuty sumienia, że chwilowo ważniejszy był dla niej Goro i ich prywatne sprawy. Mogli przecież rozmawiać na kilka tematów równocześnie.
- Nie wiem nawet czy rozważasz bycie ze mną aż tak długo. Mam nadzieję, że nie kolekcjonujesz byłych żon, czy dziewczyn i nie liczysz na to, że niedługo umrę z mniej lub bardziej naturalnych przyczyn żebyś mógł dodać mnie do swojej kolekcji - zażartowała, dodając zaraz że chciałaby pozostać dla niego taka, jaką jest teraz.
- Nieśmiertelność. Cholera, wysoko postawiłeś poprzeczkę. - powiedziała z uśmiechem, opierając brodę na dłoniach i wpatrując się w Goro dłuższą chwilę w milczeniu.
- Kocham cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz