Wiera
Nie wtrącała się do rozmowy mężczyzn, ani do tego jak Imre wybuchnął. Rozumiała to, co mówił Beliala i Kian, ale również wiedziała, dlaczego Imre odbierał to wszystko tak osobiście. Sytuacja była bardzo trudna, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, z czym się mierzy. Griszka nie miała za wiele do powiedzenia w kwestii znajomości kogokolwiek innego niż własna rasa, bo żyła bardzo długo z dala od innych społeczności. Nie miała pojęcia o tym, że gdziekolwiek na świecie działo się źle i mordowani byli nadprzyrodzeni. Uczona była od dziecka, że to griszowie byli prześladowani, głównie przez wampiry i to im żyło się bardzo źle. Byli tak zapatrzeni w siebie i zarozumiali, że dostrzegali jedynie swoje własne cierpienie. Czuła wstyd ilekroć o tym myślała, ilekroć wracała wspomnieniami do nauk Starszyzny i przekazywanym z pokolenia na pokolenie cierpiętniczym świadectwom. Oczywiście, że griszowie nie mieli lekko, ale nie byli jedynymi, którym wolno było cierpieć. Nikt nie dał im monopolu na najbardziej smutną przeszłość, nikt nie porównywał historii ras i nie wręczał medali za najwięcej wylanych łez. Griszowie lubili pielęgnować swoje wszystkie trudy i upadki.
Kiedy dotarli do hotelu, Wiera stwierdziła, że to najfajniejsze miejsce, w jakim była. Od razu zaczęła wyobrażać sobie siebie i Goro na wakacjach, tylko we dwoje w podobnym miejscu. Atmosfera była iście magiczna, ale niestety nie mieli czasu teraz na romantyczne uniesienia. Z wielkimi bólem serca odsunęłam na bok myśli o chwilach z ukochanym i skupiła się na tym, co najważniejsze. Nie mogła zapominać, mimo zmęczenia i złego samopoczucia, że chodziło o bezpieczeństwo ich bliskich oraz świata nadprzyrodzonych. Nie mogli dopuścić do kolejnego rozlewu krwi, choć z rozmowy Goro wynikało, że nie zdołali ochronić Alfar. Wiera nie wiedziała co powinna powiedzieć i jakimi słowami dodać otuchy demonom. Podeszła do Goro i położyła mu rękę na ramieniu, uśmiechający się do niego lekko, pokrzepiająco. Nie chciała, by zadręczał się tym, co stało się w Anglii. Nie było teraz czasu na rozpamiętywanie i opłakiwanie zmarłych. Jeszcze do tego wrócą.
- A może Xun nie jest aż tak potężny, jak się nam wydaje. Przebiegły okej, ale nie potężny. Przecież to strasznie dużo zachodu żeby zmanipulować innych i zmusić do realizacji swojego planu. Szybciej byłoby zrobić to samemu, a on zawsze kimś się wysługuje. Może jego moc jest w jakiś sposób osłabiona lub ograniczona. Stawiamy go w świetle wielkiego i strasznego stwora, a być może jesteśmy od niego silniejsi. To tylko sugestia, nie twierdzę że jest zupełnie bezbronny, ale może warto wziąć pod uwagę taką ewentualność – zauważyła Wiera po dłuższej chwili ciszy. Nagle taka myśl pojawiła się jej w głowie, więc od razu podzieliła się nią ze swoimi towarzyszami. Demony milczały, jakby analizowały jej słowa. Pierwszy odezwał się Belial i ku jej zaskoczeniu, przytaknął.
- To wcale nie takie głupie. Ukrywa się, dziesiątkuje rasy nadprzyrodzonych, ale nie własnymi rękoma, bo może inaczej nie potrafi tego zrobić. Nikt praktycznie nic o nim nie wie. Jeśli faktycznie jest z innego świata, to może jego moc działa tu inaczej niż tam – griszka kiwnęła ochoczo głową, gdy Bel podjął dyskusję. Nie wiedziała już, jak zabrać się za ten temat, by choć trochę przybliżyć się do rozwiązania zagadki, jaką był Xun. Musiała się odświeży i odpocząć chociaż chwilę, bo byli w podróży już kilka dni, a wszystko działo się na wariackich papierach. Poprosiła więc Goro by zamówił dla niej coś do jedzenia, a sama poszła do łazienki, aby wziąć kąpiel.
Pomieszczenie było przestronne i urządzone z wielką klasą. Widać było, że meble oraz armatura łazienkowa są wykonane z najwyższej jakości materiałów, ale nie przytłaczały przepychem. Wanna stała tuż przy sporych rozmiarów oknie, które osłonięte było mleczną szybą, by nikt z sąsiednich budynków nie mógł zajrzeć do środka. Wiera zrzuciła rzeczy i od razu weszła do pustej jeszcze wanny, dopiero później odkręcając wodę. Czuła na całym ciele chłód żeliwnej struktury, co było niesamowicie przyjemnym uczuciem. Uśmierzanie bólu Imrego znacznie ją osłabiło, ale nie skarżyła się, by mężczyzna nie czuł się zakłopotany. Przymknęła oczy i zaczerpnęła głęboko powietrza, starając się odprężyć. Nie wiedziała, ile minęło czasu, ale najwyraźniej nie spędziła w łazience więcej niż godzinę. Kiedy wyszła, zorientowała się, że Beliala nie ma już w pokoju, co oznaczało że wyszedł na polowanie. Goro zrobił to, o co poprosiła Wiera i zamówił kolację, ale ku jej zaskoczeniu, były dwa nakrycia.
- Zjesz ze mną? – zapytała, nie sądząc, że demon będzie miał teraz ochotę na udawanie, że odczuwa głód. Doceniała to, że chciał dotrzymać jej towarzystwa przy stole.
- Poczekam z jedzeniem. Idź się odśwież – dodała od razu, wskazując ruchem głowy drzwi do łazienki. W tym samym momencie jej telefon zawibrował, dając znać, że otrzymała wiadomości tekstową.
Przepraszam, ale nie mam zbyt wiele informacji. Nigdy nie słyszałam o takiej istocie, nie potrafię też zlokalizować autora ryciny. Znalazłam coś takiego odnośnie świata zmarłych: w eposie Gilgamesza sprzed dwóch tysięcy lat zostało zapisane: "Po śmierci człowiek wędruje do świata zmarłych jako cień. Ten cień jest duchowym powieleniem człowieka" Z kolei społeczność Kulim opowiada legedy, że niegdyś człowiek-księżyc potrafił zatrzymać dusze w ciele i wskrzeszał zmarłych za pomocą eliksiru nieśmiertelności. Nie wiem, czy cokolwiek Wam to pomoże. Athan przekazał kontakt do swojego znajomego, który jest chyba starszy od węgla, więc może on będzie wiedział coś na temat tej istoty. Nazywa się Lorenzo Riva, mieszka gdzieś we Włoszech i niestety, ale mówi tylko po włosku.
Wiera odczytała treść wiadomości od Arii, by Goro mógł również wiedzieć, co wampirzyca odpisała na ich wczesniejsze zapytanie. Griszka skopiowała numer telefonu do pana Rivy i spojrzała na Goro z nieukrywaną nadzieją w oczach.
- Powiedz, że znasz włoski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz