ROZDZIAŁ 563

IMRE 

Kian Volken był niemal stereotypowym nekromantą: przebrzydle pewny siebie, arogancki, przekonany o swojej świetności i — co najważniejsze — nie widzący niczego złego w tym, co robił. Lata temu wmówił sobie, że panowanie nad zmarłymi czyni go lepszym od innych i od tego czasu nieustannie przebierał się w te złudne nadzieje, sam naprawdę w nie wierząc. Imre potrzebował więc krótkiej chwilki, by zrozumieć, że nie chciał mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Owszem, nie należało oceniać po pozorach, a Imre to czyniąc stawał się hipokrytą, lecz Kian zdawał się przyciągnąć całą tę cuchnącą, ponurą otoczkę zmarłych razem ze sobą, co skutecznie wszystkich odstraszało.

A jednak, ku zdziwieniu chyba wszystkich w środku, nekromanta naprawdę okazał się przydatny i to już na etapie samej mowy. To, co powiedział na wstępie mocno zaniepokoiło Imrego, choć nie powinien czuć zaskoczenia. Także demony spojrzały po sobie, rozumiejąc, że w jakimś sensie trafili na dobry trop.

— Odstrasza klientów? — zainteresował się Goro. Jego ton był uprzejmie ciekawy, choć jednocześnie stalowo konkretny. Była to swoista mieszanka uprzejmej, ale skupionej dociekliwości. — Możesz to rozwinąć?

Imre podejrzewał, że demon znał odpowiedź na zadane przez siebie pytanie, zwłaszcza że żywy dowód miał obok siebie, właśnie w postaci Imrego. Najwyraźniej poza nim uchowały się jeszcze na tym świecie logicznie myślące jednostki, które rozumiały, że jedynym sposobem na Xuna jest ukrycie się przed nim i przeczekanie burzy, którą wywoła. Z czasem znudzi się i sam odejdzie, zawsze tak robił. Nie widział potrzeby wojowania z nim, bo to jak pokonanie góry, która od wieków rzucała na wioskę swój cień. Nawet tysiąc najsilniejszych chłopów nie byłoby w stanie zrobić jej najmniejszej krzywdy, bo była zbyt potężna, zbyt monstrualnie nad nimi górująca. Tak samo było z Xunem. On był górą, demony i Owieczka zaś tymi naiwnymi chłopami uderzającymi swoimi marnymi mieczykami w twarde, nieustępliwe skały.

— To zaraz — odezwał się powątpiewającym tonem Belial — jesteś władcą umrzyków i nie wiesz, gdzie takie umrzyki mieszkają? To chy…

Demon wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, ale mordercze spojrzenia Goro i Wiery skutecznie go uciszyły. Rzeczywiście, drwienie sobie w takim momencie z nekromantą nie było najszczęśliwszym pomysłem i Imre dziwił się, że Belial tego nie rozumiał.

Sugestia, by sprowadzić kogoś, kogo trzeba będzie poświęcić, najwyraźniej nieco zaskoczyła Owieczkę i Beliala. Imrego odrobinę też; spodziewał się, że nekromanta będzie tego wymagał, a jednak nie sądził, że tak szybko i bezpośrednio przejdzie do tej opcji. Goro zaś niczego po sobie nie zdradzał, a Imre dzięki swoim umiejętnościom wiedział, że nie był zdziwiony. Spodziewał się podobnej zagrywki ze strony Kiana, co nie znaczyło, że był z tego zadowolony. Jednak jasnym było, że mu ulżyło, gdy nawet nekromanta zabronił Owieczce głupiego pomysłu z samoumieraniem. Choćby z tego powodu był nieco bardziej uspokojony i odrobinę bardziej pozytywnie nastawiony do spotkania z nekromantą.

— Zanim wyjdziesz — odezwał się Goro, zanim Kian zdążył wyjść — proszę, byś wyjaśnił nam jeszcze kilka rzeczy. Powiedziałeś, że jesteś praktycznie pewien, że istnieje miejsce, do którego my, nadprzyrodzeni, trafiamy po śmierci. Skąd czerpiesz tę pewność? I czy znane są ci przypadki podróżowania między tymi światami? Zwłaszcza że wspomniałeś o „światach” w liczbie mnogiej. Może do zbędne czepialstwo — zauważył z krótkim, przepraszającym uśmiechem — ale czy to możliwe, że jest ich więcej? A jeśli tak… załóżmy, że nie mówimy o świecie zmarłych — tłumaczył — i są inne światy. Czy wtedy takie podróżowanie między nimi jest możliwe? I czy znane są ci jakieś legendy choćby, w których o tym wspominano? Mamy teorię — wyjaśnił — choć jeszcze dość mglistą, ale… ten, który psuje ci interesy, może nie żyć na naszym świecie. Na razie sprawdzamy opcje. Dlatego tak bardzo potrzebujemy twojej pomocy.

Imre nie rozumiał pytań, które zadawał Goro. Przecież jako demon, rasa nadzwyczaj potężna i prastara, na pewno miał na ten temat wiedzę większą niż jakikolwiek nekromanta. Domyślał się, że wygrzebanie takiej wiedzy z ich umysłów mogło wymagać pewnych rytuałów, ale gdzieś choćby strzępy musiały istnieć. Co więc Goro chciał osiągnąć? Chciał sprawdzić nekromantę? Przetestować go? Jego wyraz twarzy jak zwykle był nieodgadnięty, a Imre nie chciał włamywać się do jego umysłu bez pytania, dlatego z ciekawością obserwował demona oraz Kiana, nie mając pojęcia, co może wydarzyć się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^