IMRE
Kian Volken był niemal stereotypowym nekromantą: przebrzydle
pewny siebie, arogancki, przekonany o swojej świetności i — co najważniejsze —
nie widzący niczego złego w tym, co robił. Lata temu wmówił sobie, że panowanie
nad zmarłymi czyni go lepszym od innych i od tego czasu nieustannie przebierał
się w te złudne nadzieje, sam naprawdę w nie wierząc. Imre potrzebował więc
krótkiej chwilki, by zrozumieć, że nie chciał mieć z tym człowiekiem nic wspólnego.
Owszem, nie należało oceniać po pozorach, a Imre to czyniąc stawał się hipokrytą,
lecz Kian zdawał się przyciągnąć całą tę cuchnącą, ponurą otoczkę zmarłych razem
ze sobą, co skutecznie wszystkich odstraszało.
A jednak, ku zdziwieniu chyba wszystkich w środku,
nekromanta naprawdę okazał się przydatny i to już na etapie samej mowy. To, co
powiedział na wstępie mocno zaniepokoiło Imrego, choć nie powinien czuć
zaskoczenia. Także demony spojrzały po sobie, rozumiejąc, że w jakimś sensie
trafili na dobry trop.
— Odstrasza klientów? — zainteresował się Goro. Jego ton był
uprzejmie ciekawy, choć jednocześnie stalowo konkretny. Była to swoista
mieszanka uprzejmej, ale skupionej dociekliwości. — Możesz to rozwinąć?
Imre podejrzewał, że demon znał odpowiedź na zadane przez
siebie pytanie, zwłaszcza że żywy dowód miał obok siebie, właśnie w postaci Imrego.
Najwyraźniej poza nim uchowały się jeszcze na tym świecie logicznie myślące
jednostki, które rozumiały, że jedynym sposobem na Xuna jest ukrycie się przed
nim i przeczekanie burzy, którą wywoła. Z czasem znudzi się i sam odejdzie,
zawsze tak robił. Nie widział potrzeby wojowania z nim, bo to jak pokonanie góry,
która od wieków rzucała na wioskę swój cień. Nawet tysiąc najsilniejszych
chłopów nie byłoby w stanie zrobić jej najmniejszej krzywdy, bo była zbyt
potężna, zbyt monstrualnie nad nimi górująca. Tak samo było z Xunem. On był
górą, demony i Owieczka zaś tymi naiwnymi chłopami uderzającymi swoimi marnymi
mieczykami w twarde, nieustępliwe skały.
— To zaraz — odezwał się powątpiewającym tonem Belial —
jesteś władcą umrzyków i nie wiesz, gdzie takie umrzyki mieszkają? To chy…
Demon wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, ale mordercze
spojrzenia Goro i Wiery skutecznie go uciszyły. Rzeczywiście, drwienie sobie w
takim momencie z nekromantą nie było najszczęśliwszym pomysłem i Imre dziwił się,
że Belial tego nie rozumiał.
Sugestia, by sprowadzić kogoś, kogo trzeba będzie poświęcić,
najwyraźniej nieco zaskoczyła Owieczkę i Beliala. Imrego odrobinę też;
spodziewał się, że nekromanta będzie tego wymagał, a jednak nie sądził, że tak
szybko i bezpośrednio przejdzie do tej opcji. Goro zaś niczego po sobie nie
zdradzał, a Imre dzięki swoim umiejętnościom wiedział, że nie był zdziwiony.
Spodziewał się podobnej zagrywki ze strony Kiana, co nie znaczyło, że był z
tego zadowolony. Jednak jasnym było, że mu ulżyło, gdy nawet nekromanta
zabronił Owieczce głupiego pomysłu z samoumieraniem. Choćby z tego powodu był
nieco bardziej uspokojony i odrobinę bardziej pozytywnie nastawiony do
spotkania z nekromantą.
— Zanim wyjdziesz — odezwał się Goro, zanim Kian zdążył
wyjść — proszę, byś wyjaśnił nam jeszcze kilka rzeczy. Powiedziałeś, że jesteś
praktycznie pewien, że istnieje miejsce, do którego my, nadprzyrodzeni, trafiamy
po śmierci. Skąd czerpiesz tę pewność? I czy znane są ci przypadki podróżowania
między tymi światami? Zwłaszcza że wspomniałeś o „światach” w liczbie mnogiej.
Może do zbędne czepialstwo — zauważył z krótkim, przepraszającym uśmiechem —
ale czy to możliwe, że jest ich więcej? A jeśli tak… załóżmy, że nie mówimy o
świecie zmarłych — tłumaczył — i są inne światy. Czy wtedy takie podróżowanie
między nimi jest możliwe? I czy znane są ci jakieś legendy choćby, w których o
tym wspominano? Mamy teorię — wyjaśnił — choć jeszcze dość mglistą, ale… ten,
który psuje ci interesy, może nie żyć na naszym świecie. Na razie sprawdzamy
opcje. Dlatego tak bardzo potrzebujemy twojej pomocy.
Imre nie rozumiał pytań, które zadawał Goro. Przecież jako
demon, rasa nadzwyczaj potężna i prastara, na pewno miał na ten temat wiedzę
większą niż jakikolwiek nekromanta. Domyślał się, że wygrzebanie takiej wiedzy
z ich umysłów mogło wymagać pewnych rytuałów, ale gdzieś choćby strzępy musiały
istnieć. Co więc Goro chciał osiągnąć? Chciał sprawdzić nekromantę?
Przetestować go? Jego wyraz twarzy jak zwykle był nieodgadnięty, a Imre nie
chciał włamywać się do jego umysłu bez pytania, dlatego z ciekawością
obserwował demona oraz Kiana, nie mając pojęcia, co może wydarzyć się dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz