Wiera
Poczuła, jak do jej głowy wdziera się myśl, która do niej nie należała. Chciała ją zignorować, ale nie mogła. Głos był tak natarczywy, że jedyne co mogła zrobić, to mu się poddać i pozwolić przejąć kontrolę. To nie tak, że nie walczyła. Czuła, jak Cień próbuje odegnać to coś, co zagnieździło się jej w umyśle, ale i on nie był w stanie. Wiera mogła zatem jedynie siedzieć bez ruchu, z przekrzywioną głową, wsłuchując się w wyjaśnienia Imrego. Była bezradna i zdana na jego łaskę, co mogło skończyć się śmiercią. Nie znała go i nic o nim nie wiedziała, a przyszła na spotkanie, jak ten osioł, bez jakiegokolwiek przygotowania. Dlaczego Goro jej na to pozwolił? Dlaczego wystawił ją niczym mięso armatnie? Mógł przecież się uprzeć, że pójdzie z nią, by jej strzec, a on po prostu zgodził się na ten głupi plan. Jej przerażenie osiągnęło najwyższy poziom. Gdyby Imre przejął kontrolę nad umysłami demonów, mógłby bez problemu nakłonić któregoś z nich, by ją zabił. Mógłby zmusić do tego Goro. Na tę myśl aż zrobiło się jej słabo. Przypomniała sobie to puste, niemal czarne spojrzenie ukochanego, gdy zabijał strzygę. Czy tak samo, wyprany z wszelkich uczuć, postąpiłby z nią? Im dłużej o tym myślała, tym bardziej docierało do niej, w jak niebezpiecznym otoczeniu przebywa. Nigdy wcześniej nie myślała o tym, jak silne są demony i nigdy dotąd nie widziała Goro w takim stanie, jaki był podczas walki. Czy to było jego prawdziwe oblicze?
Pojedyncze łzy spłynęły jej po policzku, gdy w końcu odzyskała władze nad ciałem. Poruszyła szybko głową, jakby chciała się otrząsnąć i otarła twarz, spoglądając zaraz na siedzącego obok niej mężczyznę. Miała do niego tak wiele pytań, ale wiedziała, że gdy tylko zacznie je zadawać, to go spłoszy albo rozgniewa, a wtedy skończy na torach, rozkwaszona przez pociąg.
- Uwierzyłbym ci na słowo, gdybyś powiedział to wszystko bez wizualizacji – wymamrotała niemrawo, nie będąc zadowoloną z faktu, że Imre zagrał tak sobie z nią bez ostrzeżenia. Nie było to fair z jego strony, bo cokolwiek ona robiła, pytała go o zgodę. On wtargnął do jej głowy bez pozwolenia i pozostawił w niej istny chaos. Musiała wziąć się w garść i opamiętać, bo inaczej za chwilę oszaleje.
Wysłuchała wszystkiego, co mówił i szybko zanotowała w telefonie daty, które wymieniał, by móc sprawdzić, czy działo się w tym czasie coś niepokojącego w świecie nadprzyrodzonych. Być może uda się skontaktować z kimś, kto przeżył spotkanie z tą dziwną, nieznaną istotą i będzie mógł powiedzieć o niej coś więcej. Wiera przypuszczała, że daty mogą być istotne i przydatne, bo Imre powtarzał je kilka razy. Była pewna, że kiedy tylko zacznie szukać, to dokopie się do czegoś okropnego, do czegoś o czym nie chciała nigdy słyszeć.
- Czyli za tym, co dzieje się z demonami, stoi ten cały Xun, tak? Przeciąga je na swoją stronę i zmusza do służby. Ale dlaczego wszystkie nie są podatne na jego zagrywki skoro twierdzisz, że od zawsze były po jego stronie? Gdyby nie magia Rumena, to niektóre demony nie byłyby osłabione i nie dały się opętać, jakkolwiek to brzmi. To znaczy, że naturalnie są odporne na zdolności Xuna, a tylko te, które wcześniej wypaczył Rumen, chorują. To ważna informacja, bo daje pewność, że nikt inny nie zachoruje i nie da się tym zarazić. Wcześniej byliśmy nerwowi, więc obawiałam się, że to może udzielić się wszystkim i w końcu postradamy zmysły– wyjaśniła Wiera, wzdychając chwilę później w taki sposób, który mógłby sugerować, że nie mają spokoju i znowu coś się wokół nich dzieje. Wyjaśniła Imremu, że faktycznie tak jest i dopiero co udało im się uporać z jednym złolem, a na horyzoncie pojawił się inny. Słyszała od Arii i Goro, że mieli też kłopoty z Blomem, więc w świecie nadprzyrodzonych nie brakowało czarnych charakterów.
- Przykro mi z powodu twojego brata. Wiem, jak się czujesz, bo ja też straciłam bliskich i jestem zupełnie sama. Uważam, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Ile masz właściwie lat? Ja mam 123. Pewnie jesteś dużo starszy ode mnie – stwierdziła z lekkim uśmiechem, pytając zaraz czy Imre używa telefonu komórkowego, bo chciała dać mu swój numer żeby mieli kontakt i w razie kłopotów mógł się do niej zwrócić o pomóc.
- Żałuję, że poznaliśmy się w takich okolicznościach. Mam nadzieję, że dane nam będzie jeszcze kiedyś się spotkać. Jeśli tak się stanie, to przywitamy się wtedy z uśmiechami na twarzy i będziemy rozmawiać tylko o miłych rzeczach – zapewniła griszka, ściskając mocniej dłoń Imrego i posyłając mu raz jeszcze ciepły uśmiech.
- Czy wiesz, gdzie szukać Xuna? Kto to właściwie jest? Jakieś monstrum bez twarzy? – wskazała ruchem głowy na rysunek, raz jeszcze uważnie mu się przyglądając. Czuła bijącą od niego złą energię, co więcej, czuła strach niemal paraliżujący.
- Możesz mi to dać? – zapytała , mając nadzieję że Imre podaruje jej rycinę, którą będzie mogła pokazać Goro i Belialowi. Istniało prawdopodobieństwo, że oni będą kojarzyli tego kogoś, bo przecież żyli od tysięcy lat i być może natknęli się kiedyś na coś takiego. Wiera nigdy nie słyszała o tej istocie, nawet nie było o niej wzmianki w zakazanych zbiorach ksiąg griszy. Kiedy wyrzekła się jej rodzina, wiele czasu spędzała w bibliotece i nie raz sięgała po zakazane pozycję. Książki dotyczyły różnych aspektów życia, opisywały starożytne istoty, przeklęte miejsca, zawierały przepisy na różne wywary, a nawet trucizny. Najbardziej zakazanymi książkami były te, w których były wzmianki o wampirach. Dla griszy ten gatunek przestał istnieć i chcieli wymazać go z kart historii, jednocześnie pielęgnując nienawiść do nich i strach przed nimi.
Wiera chciała pozostawić Imremu coś, co będzie mu o niej przypominało oraz o tym, że zawsze będzie mile widziany w Anglii. Gdyby zostawiła go z niczym, to pewnie nigdy by się już nie spotkali. Nie chciała, by myślał, że jej gadanie o pomocy i propozycja przyjazdu do Anglii była tylko nic nie znaczącymi słowami. Mógł pomyśleć, że chciała go wykorzystać tylko po to, by zdobyć informacje, a tak nie było. Chciała mu realnie pomóc.
- Gdybym była formatorem, mogłabym zrobić dla ciebie coś fajnego nawet z gumki do włosów, którą mam na głowie. I pewnie byłoby to o wiele bardziej wyszukane, ale niestety nie mam aż takich zdolności. Zamiast tego, dam ci trochę ulgi. Nie będzie to niewyczerpane źródło, starczy na kilka razy. Bransoletka należała do mojej babci, a wcześniej do jej babci. Jest w naszej rodzinie od pokoleń, więc posiada w sobie sporo energii griszy. Nie będzie w stanie sprawić, że nie będziesz czuł bólu, ale z pewnością go uśmierzy, kiedy będziesz tego potrzebował.– rozpięła cienki, srebrny łańcuszek, który okalał jej nadgarstek i zapięła go na ręce Imrego. Bransoletka była delikatna i nie rzucała się za bardzo w oczy. Jej jedyną ozdobą były dwa małe kamienie księżycowe, odbijające nawet najmniejszy blask światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz