Wiera
Wszystko działa się tak szybko, że praktycznie nie było
czasu na myślenie. Aria postanowiła, że zostanie w zamku, informując męża w wiadomości,
że mają nadzwyczajna sytuację i wróci później. Widać było, że wampirzyca jest podenerwowana,
ale starała się nie dać tego po sobie poznać. Wiera zastanawiała się, czy to z
powodu sytuacji z demonami, czy tego iż wiedziała, że Athanasius nie będzie
zadowolony z faktu, że spędziła z nimi aż tyle czasu. Nie było sekretem, że
Tismaneanu nie przepadał za tą rasą i miał za złe żonie, że się z nimi przyjaźni.
Griszka nie znała go dobrze, spotkali się raptem kilka razy i wymienili
uprzejmości. Mimo tego, że Athan był dla niej miły i z grzecznością prowadziła
rozmowę, to dało się wyczuć lekki dystans z jego strony. Wiera mogła stwierdzi
bez problemu, że miał dość zamknięty umysł i był zupełnym przeciwieństwem Arii.
Nie zmieniało to faktu, że wspólnie tworzyli idealną całość, uzupełniające się
nawzajem. Wiera bardzo chciała tworzyć z Goro równie zgrany duet i miała
nadzieję, że demon dostrzega w niej równą sobie.
Griszka nie była zadowolona z tego, że Goro i Belial
zamykają się w pieczęci ani tym bardziej z tego, że majstrowała przy tym jakaś
Gwiazdka. Czuła ogromną zazdrość i nie było jej ani trochę wstyd z tego powodu.
Chciała być tą, do której zwraca się Goro zawsze, gdy ma problem, chciała by
mógł na niej polegać. Tymczasem jej umiejętności były niewystarczające dla
niego i musiał wezwać kogoś innego. Obserwowała każdy ruch intruza, gotowa zaatakować
i pozbawić ją życia, gdyby coś kombinowała. Gudrun również przyglądałam się
wszystkiemu podejrzliwie.
- Będzie dobrze, oboje są silni i sobie poradzą - zapewniła Wiera, gdy oba demony opuściły
swoje ciała i weszły do pieczęci. Nie była pewna, czy chciała podnieść na duchu
Arię i Gudrun, czy samą siebie. Na szczęście nieobecność demonów nie trwała
zbyt długo, jednak po powrocie wyglądali, jak sto nieszczęść. Zamiast dać sobie
trochę czasu, Goro przeszedł do planowania podróży według wskazówek wielkiej
pani wyroczni. Według Wiery równie dobrze mogłoby wezwać Wróżkę Telimenę z
telewizji i wyszłoby na to samo. Mimo swej niechęci do niej, griszka wykonała
polecenie Goro i dbałam o to, by nic jej się nie stało podczas tego, co robiła
z pieczęciami.
- Nie mam do niej żadnych pytań – wymamrotała, gdy Goro
skończył mówić. Poczuła na sobie jego zaskoczone spojrzenie, a jej policzki od
razu zrobiły się czerwone. Zerknęła na niego przelotnie, będąc pewną, że gdy zostaną
sami, to zapyta ją o to, bo ton jej głosu nie uszedł jego uwadze. Nigdy nie
była opryskliwa i nie zachowywał się w taki sposób, ale pojawienie się Gwiazdki
godziło w jej dumę. Czuła się zbędna i niepotrzebna. Pragnęła być dla ukochanego
wszystkim, czego będzie potrzebował, a obecność Gwiazdki utwierdzała ją tylko w
przekonaniu, że wiele jej brakowało.
- Zajmę się teraz wami. Musicie dojść do siebie. Nie ruszaj
się, proszę. – Wiera stanowczo przytrzymała Goro na krześle i dotknęła jego
ramion, czując że robi się jej słabo. Był w kiepskimi stanie i gdyby nie fakt,
że był demonem, to nie byłoby co zbierać. Każdy nerw i każda komórka w ciele
były w jakiś sposób naruszone. Podejrzewała, że to z powodu wzrostu mocy w
pieczęci. Zapewne oboje chcieli się z niej wydostać i doszło do kumulacji
energii , która teraz omal nie rozerwała ludzkiej powłoki. Cieszyła się, że jej
moc powróciła, bo Goro i Belial zapewne bez jej wsparcia regenerowali by się dłużej
i znaczniej dłużej cierpieli. Aria podałam demonom wodę, a Gudrun co chwilę
drżącym głosem pytała Bela, czy nic mu nie jest.
- Gwiazdko, okoliczności są niesprzyjające na rozmowę,
jednak kiedy wszystko wróci do normy z chęcią z tobą porozmawiam, jeśli ty
również będziesz tego chciała. Mam wiele pytań, ale to nie czas i miejsce –
powiedziała Aria z lekkimi uśmiechem. Wampirzyca z pewnością była ciekawa tej
jakże tajemniczej rasy, jednak postanowiła odpuści i skupić się na
przyjaciołach.
Gdy Wiera skończyła z Goro i była pewna, że nie odczuwa on
żadnego bólu fizycznego, zbliżyła się do Bela. Był blady i wyglądał tak, jakby zaraz
miał paść na ziemię bez życia.
- Daj spokój, nic mi nie jest – starał się ją od siebie
odpędzić, ale Gudrun swoim wzrokiem uświadomiła mu, że jednak potrzebuje pomocy,
więcej przyjął ją od Wiery. Był chyba w gorszym stanie niż Goro, o ile można było
to w ogóle porównywać. Czuła, jak sama powoli opada z sił, ale stan demonów był
dla niej ważniejszy. Cały czas obwiniała się o to wszystko, co ich spotkało. Były
to następstwa działań Rumena, więc niezależnie od tego ile razy Goro zapewniała
ją, że to nie jej wina, ona czuła zupełnie odwrotnie.
- Mam nadzieję, że znajdziecie to, czego szukacie i wszystko
uda się opanować. Nie traćcie czasu na Radę, ja wszystko im przedstawię i wprowadzę
wstępie w problem. Wszystkiego dopilnuję na miejscu, a wy skupcie się na odnalezieniu
tego stworzenia – powiedziała Aria, uśmiechając się pokrzepiająco do Goro.
- A ty jedziesz ze mną do Marisy. Twój ojciec będzie wściekły,
a jak wrócę z tobą, to nerwy mu zelżeją, bo przez te kilka dni gadał tylko o tobie.
Będzie wyglądało, jakbym cię przekonała do powrotu i minus zamieni się w plusik.
Pouśmiechasz się, powiesz że tęskniłaś i odwrócisz jego uwagę – wampirzyca zwróciła
się do Gudrun z cwanym uśmieszkiem, zerkają na zegarek.
- Macie pół godziny na pożegnanie. W tym czasie Goro napisze
wiadomość do Rady, którą odczytam na zebraniu. – Aria przysiadła na sofie pod oknem
i westchnęła ciężko. Gudrun i Belial wyszli z gabinetu, zapewne kierując się do pokoju demona.
- Co to za wieczne życie, kiedy ktoś ciągle głowę ci czymś
zawraca – stwierdziła, co rozbawiło bardzo Wierę, która zaczęła chichotać, a chwilę
później głośno się śmiać. Wampirzyca spojrzała na nią i również się roześmiała.
Prawdopodobnie obie czuły się bezsilne, bo nikt nie znał zagrożenia i nie wiedział,
jak się bronić. Pozostali im, póki co, pośmiać się z tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz