ROZDZIAŁ 280

Aria Vasco

Nie spodziewała się, że Drawson będzie chciał z nią porozmawiać, dlatego gdy Athan jej o tym powiedział, zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia, podobnie jak ukochany. Narzeczony przysięgał, że nie ingerował w to w żaden sposób i była to tylko i wyłącznie inicjatywa Ishmaela. Aria nie miała ochoty z nim rozmawiać, ale nie osiągnęła jeszcze mistrzostwa w sukowatości i nie miała serca wyrzucić go za drzwi. Przyszedł do niej z własnej woli, a to wymagało dużej odwagi, zwłaszcza iż Vasco miała wielką chęć go ukatrupić i zapewne mężczyzna doskonale o tym wiedział. Nie chciała psuć sobie dnia z powodu głupich kłótni i wdawać się w niepotrzebne dyskusje i przepychanki słowne. Była gotowa na jego atak, dlatego przyjęła niemal obronną pozycję, czekając na ruch wampira. Bała się, że będzie próbował znowu ją przegnać z Blickling, że będzie przekonywał iż Athanowi lepiej jest bez niej. Cały czas miała w głowie jedną z ich pierwszych rozmów i aż po plecach przeszły jej ciarki, gdy przypomniała sobie, co Drawson jej wtedy powiedział i co ona mu obiecała. Chciała wyjechać dla dobra Athanasiusa, uwierzyła że faktycznie lepiej jest mu bez niej i powinna się usunąć, by nie mącić jego spokoju ducha. Gdyby wtedy to zrobiła, to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, a ona byłaby zapewne martwa, bo prędzej czy później Blome by ją dopadł i nikt by jej nie uratował. Tismaneanu nie wiedziałby, co się z nią dzieje i żyłby w przekonaniu, że zwiedza świat. Nie byłoby również Jehanne i Gudrun, bo splot wydarzeń sprawił iż obie dziewczyny dotarły do Blickling i miały szanse rozpocząć nowe życie. Nie żałowała swojej decyzji, bo w końcu oboje z Athanem byli szczęśliwi, zasłużyli na to po tak wielu latach wyrzeczeń i tęsknoty.

-Doceniam, że przyszedłeś z gratulacjami i przeprosinami. Dziękuję – odezwała się Aria, gdy Ish skończył już swoją przemowę. Doszukiwała się w niej ironii, ale nic takiego nie odczuła. Rozeźlone spojrzenie nieco jej zelżało, a cisza panująca między nimi była nie do zniesienia, więc wampirzycę odezwała się ponownie, by jakoś rozwinąć konwersację i żeby mężczyzna nie czuł się głupio. Mimo wszystko, nie chciała zawstydzać Isha. Również westchnęła, podobnie jak on przed swoją mową, jakby chciała by uszła z niej cała negatywna energia i złość.

- Do końca miałam nadzieję, że się dogadamy, dlatego próbowałam ci się przypodobać na różne sposoby. Nie tylko ze względu na Athana, ale i Jehanne. Czy pomyślałeś kiedykolwiek, jak ona czuje się z tym, że traktujesz mnie, jak śmiecia? Ile razy przepraszała mnie za twoje zachowanie i bała się, że to wpłynie na moją relację z nią. Nie mam prawa udzielać ci jakichkolwiek porad dotyczących związków, ale powinieneś również z nią o tym pogadać i kupić cholernie duży bukiet kwiatów albo zabrać w jakieś ładne miejsce. Sam najlepiej wiesz, jaka jest wrażliwa – powiedziała cicho wampirzyca i wskazała ruchem głowy fotel, dając znak, by Ishmael sobie usiadł, bo jeszcze nie skończyła mówić. Sięgnęła po dzbaneczek z herbatą, którą kilka chwil temu dostarczyła pani Adrianna i którą miała wypić z Athanem. Zapełniła obie filiżanki i jedną podała Drawsonowi.

- Gdybym zobaczyła cię z jakąś cizią na mieście, to najpierw upewniłabym się, kim ona dla ciebie jest. Poleciałeś do Athana nie dlatego, że istniało prawdopodobieństwo iż zdradzam go z Belialem. Chciałeś się mnie pozbyć, chciałeś żeby Athan mnie wykopał. Gdybyś choć spróbował mnie poznać, to wiedziałbyś, że nigdy bym go nie zdradziła. On sam to wie, ale masz na niego wielki wpływ i twoje sugestie sprawiły, że stracił do mnie zaufanie. Wystarczyło, że szepnąłeś słówko o moim potajemnym spotkaniu z demonem, zwłaszcza z tym demonem. – wyjaśniła, przytykając do ust filiżankę i sącząc powoli herbatę. Uwielbiała zieloną, Athan również, dlatego zawsze w ich sypialni stał dzbanek i filiżanki, by wieczorami mogli popijać ją przy kominku. Ona zazwyczaj czytała książkę lub wylegiwała się rozłożona na kolanach ukochanego, a on oglądał coś w telewizji lub przeglądał swoje medyczne księgi. Czasem po prostu wpatrywali się w siebie bez słowa i to im w zupełności wystarczyło.

- Wiem, że to twój najlepszy przyjaciel i nie chcesz, by ktoś go skrzywdził, ale nie zwracasz też uwagi, że w tym wszystkim ty też kogoś krzywdzisz. Tak właściwie, to mnie. Przecież nie jesteś taki. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że z ciebie taki bezlitosny kawał skurwiela. Jehanne się w tobie zakochała, więc musiała dostrzec w tobie coś wyjątkowego. Ja wiem, że jesteś lojalnym przyjacielem, oddanym, pracowity z ciebie facet i można na ciebie zawsze liczyć. Troszczysz się o bliskich, obchodzi cię los innych, bo pamiętam ile zapłaciłeś na licytacji u Marisy. Nie chcę żebyś nienawidził mnie za to, że kocham Athana, a on kocha mnie. Kurwa, jest masa innych powodów, bo naprawdę jestem wkurzająca. On już i tak dopiero co nauczył się miłości i nie może żyć w przekonaniu, że nasz konflikt ma z tym coś wspólnego – dodała, czując jak kolana jej lekko drżą. Bardzo nie chciała, by Athanasius zniechęcił się do niej lub do Ishmaela przez to, że nie potrafili się ze sobą dogadać.

- Rozumiem, że mogłeś pomyśleć, że Athan był przybity przeze mnie, ale wcale tak nie było. Wbił sobie do głowy, że nie będzie potrafił mnie uszczęśliwić i odpychał mnie od siebie na wszelkie możliwe sposoby. Tak było od samego początku. Nie potrafił przekroczyć pewnej granicy i gdy tylko było zbyt długo dobrze między nami, on uciekał w świat swojego smutku, jakby karał się za to, że odczuwa szczęście. Nie chciał go, uważał że na to nie zasługuje. Markotniał na wiele tygodni, spędzał czas w ogrodzie przy posągu aż w końcu zaczął doskwierać mi jego brak. Odeszłam, a on mimo tego iż mnie kochał, nie potrafił zdobyć się na odwagę i ruszyć za mną. Wiedział, że wróciłabym od razu, gdyby tylko chciał, ale ubzdurał sobie, że jest mi lepiej bez niego, mimo to, że sam cierpiał. Kiedy spotkaliśmy się na pogrzebie Elijaha, wszystkie uczucia wróciły, wszystkie myśli i głęboko zakopane pragnienia. Długo utrzymywaliśmy  dystans, a właściwie to on. Cóż, zawsze był nieco powściągliwy, a ja porywcza. Gdybyś widział, jak pięknie próbował mnie spławić, to byłbyś dumny. Chciał żebym odeszła i dała mu dalej żyć w smutku i pielęgnować go i również chciał bym została i go od tego uwolniła. To może skołować, stąd jego humorki – powiedziała Aria, wpatrując się w Ishmaela z powagą. Znała prawdę o przeszłości Athanasiusa i powody, z których wynikało jego zachowanie. Rozumiała wszystko, a Ishowi musiało wystarczyć to, co mu powiedziała. Gdyby wiedział o wszystkim, to spojrzałby na nią zupełnie inaczej. Athan nie chciał mu mówić i musiała to uszanować. Być może obawiał się iż Drawson tego nie zrozumie, że nie wybaczy mu przeszłości. Nie chciał go stracić, dlatego wolał ukrywać swoje występki sprzed lat.

- Nie mam pojęcia, jak to zrobimy, ale musimy się dogadać. Naprawdę przeszkadza mi nasza relacja, a właściwie to jej brak. Żadne z nas nic sobie nie zrobiło, by wzajemnie się na siebie gniewać i uznawać za wrogów. Athanowi i Jehanne zależy na tym żebyśmy się dogadali, a nam zależy na ich zadowoleniu, prawda? Poza tym, mieszkamy w jednym domu i często będziemy na siebie wpadać. Przyznam, że miło będzie wypić rano kawę w twoim towarzystwie, nie wyobrażając sobie, jak wbijam ci widelec w oko. Może i nigdy nie będziemy najlepszymi przyjaciółmi, ale nie musimy patrzeć na siebie wilkiem i wprawiać w zakłopotanie naszych bliskich. Jest jeszcze Gudrun, która wprost cię uwielbia i nie chciałabym żeby przez nasze spory ucierpiały jej relacje z nami. Cóż, ja nadal jestem na etapie stawiana fundamentów, ale ty najwyraźniej kończysz już dach, więc szkoda byłoby to burzyć – kobieta uśmiechnęła się lekko i odstawiła filiżankę na stolik. Użycie budowlanego porównania powinno zobrazować Drawsonowi powagę sytuacji w przypadku Gudrun, biorąc pod uwagę fakt, że był architektem. Aria i ona dopiero się poznawały, a on i dziewczyna znaleźli dość szybko wspólny język, jakby od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. To ważne, by Gudrun otaczała się przyjaciółmi, by czuła się pewnie i bezpiecznie. Vasco nie chciała zaburzać jej spokoju i rujnować go kłótniami z Ishmaelem. Była pewna, że prędzej czy później mogłaby wybuchnąć, a to nie skończyłoby się dobrze dla nikogo. Miała żal do wampira, ale schowała dumę w kieszeń i mimo wszystko chciała się z nim dogadać. Również dla samej siebie, bo życie w takiej toksycznej relacji na dłuższą metę w końcu zabiłoby któregoś z nich.

- Chciałabym żebyś wiedział, że nawet jeśli nam się nie uda, to nigdy cię stąd nie wyrzucę. Blickling to również twój dom i wbrew temu, co sobie o mnie myślisz, nie jestem aż taką suką – zaśmiała się cicho, obserwując jak kąciki ust Isha unoszą się lekko ku górze. To był ten przełomowy moment, w którym powinna zacząć działać. Wstała więc z fotela i podeszła do Ishmaela, by wyciągnąć ku niemu dłoń z szerokim uśmiechem. Wieczorem wypiją toast za nowy początek.

- Nazywam się Aria Vasco, jestem narzeczoną Athana. Miło mi cię w końcu poznać, wiele o tobie słyszałam.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^