Aria Vasco
Nie mogła uwierzyć, że za tym wszystkim stoi Athan. Gdyby ktoś
powiedział jej, że mężczyzna kiedykolwiek zdobędzie się na tak romantyczny gest,
nigdy by w to nie uwierzyła. Zadał sobie wiele trudu wymyślając zagadki i wysyłając
liściki w taki sposób, by nie odkryła jego tożsamości. Próbowałam kilka razy śledzić
kuriera, a nawet zahipnotyzowała panią w jednym z oddziałów pocztowych. Na próżno,
bo niczego się nie dowiedziała. Teraz siedziała jednak przy stoliku ze swoim ukochanym,
który przepraszał ją za to, co się stało między nimi biorąc na siebie całą winę.
Aria nie byłaby sobą, gdyby się na to zgodziła, bo też miała swój udział w tej kłótni.
Zamierzała wyjaśnić Athanasiusowi wszystko na spokojnie i liczyła iż on będzie dla
niej tak wyrozumiały, jak ona dla niego. Nie chciała, by pozostawały między nimi
dłużej jakieś nierozwiązane sprawy, nie chciała już niczego w sobie dusić i udawać,
że jest dobrze, kiedy rzeczywistości była inna.
- Powinnam przyjść do ciebie wcześniej i powiedzieć, co mi nie
pasuje. Nie zrobiłam tego, bo liczyłam że w końcu to dostrzeżesz, że zobaczysz moją
skwaszoną minę i odpuścisz trochę z Gudrun. Kiedy nic takiego się nie stało, uznałam
że po prostu mnie nie potrzebujesz i starałam się nauczyć tego samego. Wolałam siedzieć
sama niż patrzeć na was, takich radosnych i pełnych miłości. Byłam zła, że nie chcesz
dzielić ze mną tego szczęścia – wyznała z westchnięciem i w końcu poczuła ulgę.
Powiedzenie tego na głos było bardzo oczyszczające i potrzebne wampirzyca. Jakby
ktoś nagle zdjął z jej barków ogromny ciężar, który przygniatał ją od wielu dni
i nie pozwalał normalnie żyć. Wiedziała dlaczego Athan tak się zachowywał i podświadomie
ją od siebie odsuwał, choć niby wszystko było między nimi dobrze.
- A co do demonów, to przyznaję, że usilnie chciałam, byś dostrzegł
w nich to, co ja. Znałam twoje zdanie i źle czułam się z tym, że ich polubiłam,
dlatego chciałam byś też to zrobił, bym poczuła się lepiej. Każde spotkanie z nimi
i każda rozmowa sprawiała iż czułam się tak, jakbym cię zdradzała. Później zaczęłam
postrzegać to tylko jako pomoc innym, udawałam sama przed sobą, że wcale nie chodzi
o to, że ich lubię. Prawda jest taka, że zajęli miejsce Elijaha i Emmeta. Nie wiem,
jak to się stało i dlaczego w ogóle pozwoliłam sobie na coś takiego. Najwyraźniej
tego potrzebowałam. – powiedziała odwracając wzrok gdzieś w bok. Było jej wstyd,
że ulokowała swoje uczucia w istotach, które tak bardzo je skrzywdziły, które wysłużyły
się nimi. Belial opętał Athana, a ona zamiast go nienawidzić, zrobiła coś zupełnie
innego i nie potrafiła znieść, jak bardzo zawiodła ukochanego. Chciała ich nie lubić,
chciała nimi gardzić i unikać, ale nie potrafiła. Jej tęsknota za Elijahem i Emmetem
była zbyt silna, a to wszystko udowadniało jedynie, że nie pogodziła się z ich śmiercią
i jeszcze jej nie przepracowała. Dopiero teraz docierał do niej ich brak, dopiero
teraz z serca wylewała się pustka i rozpacz. Czas wcale nie leczył ran, tylko jeszcze
bardziej je rozdrapywał i przypominał o tym wszystkim, co ich spotkało.
- Nie chciałam mówić ci o spotkaniu z nim, bo wiedziałam
jak zareagujesz. Drawson niepotrzebnie to rozdmuchał i dopowiedział sobie coś, czego
nie było i tymi wątpliwościami nakarmił również ciebie. A że z wiadomych przyczyn
mu nie ufasz i go nie lubisz, to uwierzyłeś w to, co usłyszałeś od przyjaciela.
Gdybym spotkała się z kimś innym, to nigdy byś nie uwierzył, że cię zdradzam. To
nie było żadne romantyczne spotkanie, a zwykły lunch. Bardzo zabolał mnie ten zarzut
– przyznała, kreśląc kciukiem nieregularne wzorki na dłoni Athana. Drugą sięgnęła
po kieliszek z winem i upiła kilka łyków, by zniwelować suchość w gardle. Trudno
było jej przyznać, że nie zachowywała się, jak kochająca dziewczyna, a jak rozwydrzona
gówniara, która za wszelką cenę chciała postawić na swoim, a kiedy coś poszło nie
po jej myśli, to obrażała się na cały świat. Uniosła głowę i spojrzała na Tismaneanu,
długo milcząc nim ponownie się odezwała.
- Nie będę już zmuszała cię do kontaktu z nimi i sama je ograniczę.
Zależy mi na Radzie, bo chcę pomagać nadprzyrodzonym. Sama wiem, jak trudno się
nam żyje, jak wiele przeciwności ma dla nas świat. Nie wszyscy potrafią sami sobie
z tym poradzić. Chciałabym byś mi pomagał, doradzał. Bez kontaktu z demonami oczywiści.
Twoje rady i doświadczenie cenie ponad wszystko i będę wdzięczna jeśli również się
do tego włączysz. Dla mnie, nie dla kogokolwiek innego. Ale jeśli nie chcesz, jeśli
nie czujesz się na siłach, to rozumiem i nie będę cię zmuszała. Nie chcę, by to
znowu nas poróżniło. By cokolwiek nas poróżniło, bo... – zawahała się, ale musiała
to powiedzieć, musiała wyjaśnić, że nie będzie więcej szans i powrotów. Nie mogli
tak żyć.
- Jeśli jeszcze raz pokłócimy się do takiego stopnia, jeśli jeszcze
raz opuszczę Blickling, to już nie wrócę. I wcale nie dlatego żeby cię ukarać albo
siebie i nie dlatego, że nagle przestałam cię kochać. Po prostu musimy nauczyć się
pracować nad związkiem, musimy nauczyć się ze sobą rozmawiać i być ze sobą. Jeśli
tego nie potrafimy, to nie widzę sensu, by być razem. Czasem miłość to za mało,
czasem nie wystarczy. W naszym przypadku tak jest. Uciekamy, kiedy robi się źle
i nie umiemy tego przepracować. Takie rozstania i powroty nie służą ani tobie ani
mi. Musimy to zmienić i to będzie wymagało kompromisów zarówno z twojej strony,
jak i z mojej. Jeśli nie będziemy ustępować sobie nawzajem, a tylko jedno z nas
ciągle będzie się poświęcać, to w końcu się znienawidzimy. Chcę spędzić z tobą całą
wieczność, ale nie za cenę twojej nienawiści do mnie. Oboje musimy wiedzieć, kiedy
odpuścić – poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Puściła dłoń Athana i otarła
twarz, czując jak powoli opuszczają ją siły. Nie chciała znowu płakać, chciała cieszyć
się tym, że znowu są razem, że Athanasius powiedział wszystkie te miłe słowa o niej
i że zdobył się na tak romantyczny gest.
- To nasza ostatnia szansa.
Rozmawiali jeszcze długo podczas kolacji, a później przenieśli
się na materac. Aria wtuliła się w ukochanego, oplatając go całego niczym ośmiornica.
- Tak sobie pomyślałam, że może zechciałbyś polecieć ze mną do
Włoch? Elijah podarował mi posiadłość w Positione i dobrze by było, gdybym tam zajrzała.
Zabierzemy Gudrun i spędzimy czas we tróje. Chciałabym ją poznać i zbliżyć się do
niej, ale ostrzegam, że jeśli będziesz zagarniał ją dla siebie, to zasadzę ci takiego
kopa w zad, że zapomnisz, jak się nazywasz. To ma być czas dla nas, byśmy nauczyli
się wszyscy razem żyć. Dla mnie, dla ciebie i dla Gudrun to wszystko jest nowe.
Chciałam polecieć tylko z tobą, ale to nie jest dobry pomysł. Musimy zrobić to razem.
Zaproponuje jej to po powrocie do Blickling, dobrze? Ale chce zrobić to sama – Aria
posłała Athanowi lekki uśmiech, pochylając się lekko by ucałować go z całą miłością,
jaką nosiła w sercu.
- Aha i jeszcze jedno. Nie gadam z Drawsonem i przestałam być
dla niego miła. Wiem, że nie będziesz zadowolony i Jehanne będzie smutno z tego
powodu, ale przegiął. Chciał się mnie pozbyć i dobrze wiedział, jak zareagujesz
na takie informacje. Zrobił to z premedytacją, co więcej dodając bzdury wyssane
z palca. Nie mam ochoty go nawet oglądać – zakomunikowała wyraźnie rozeźlona. Miała
nadzieję, że Athan nie będzie naciskał na to, by Aria i Ish się dogadali. Jeśli
kiedykolwiek było to możliwe, to teraz już zupełnie przepadło i nie było odwrotu
na odratowanie tych relacji. Drawson nigdy jej nie lubił i nie wiedziała dlaczego,
bo nic złego mu nie zrobiła. Próbowała się przypodobać, ale cokolwiek by nie robiła,
było źle. Teraz odpuściła już zupełnie, a nawet poczuła do niego nienawiść.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę. Zrobię wszystko żeby było
między nami dobrze. Musi być! Jesteś wszystkim, co mam i nie mogę cię stracić. To
nie będzie takie trudne, prawda? Mamy dużo czasu, nikt nas nie pogania. Powoli odnajdziemy
ten złoty środek i wszystko się ułoży. – wsunęła się na mężczyznę i zaczęła atakować
gilgotkami. Wiedziała, że za tym nie przepadał. Brakowało jej tego ich przekomarzania,
brakowałoby jej jego bliskości i dotyku. Nigdy nie kochała tak mocno i nigdy nikogo
tak już nie pokocha. Byli dla siebie stworzenie, ale musieli nad tym popracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz