ROZDZIAŁ 272

Aria Vasco

Nie mogła uwierzyć, że za tym wszystkim stoi Athan. Gdyby ktoś powiedział jej, że mężczyzna kiedykolwiek zdobędzie się na tak romantyczny gest, nigdy by w to nie uwierzyła. Zadał sobie wiele trudu wymyślając zagadki i wysyłając liściki w taki sposób, by nie odkryła jego tożsamości. Próbowałam kilka razy śledzić kuriera, a nawet zahipnotyzowała panią w jednym z oddziałów pocztowych. Na próżno, bo niczego się nie dowiedziała. Teraz siedziała jednak przy stoliku ze swoim ukochanym, który przepraszał ją za to, co się stało między nimi biorąc na siebie całą winę. Aria nie byłaby sobą, gdyby się na to zgodziła, bo też miała swój udział w tej kłótni. Zamierzała wyjaśnić Athanasiusowi wszystko na spokojnie i liczyła iż on będzie dla niej tak wyrozumiały, jak ona dla niego. Nie chciała, by pozostawały między nimi dłużej jakieś nierozwiązane sprawy, nie chciała już niczego w sobie dusić i udawać, że jest dobrze, kiedy rzeczywistości była inna.

- Powinnam przyjść do ciebie wcześniej i powiedzieć, co mi nie pasuje. Nie zrobiłam tego, bo liczyłam że w końcu to dostrzeżesz, że zobaczysz moją skwaszoną minę i odpuścisz trochę z Gudrun. Kiedy nic takiego się nie stało, uznałam że po prostu mnie nie potrzebujesz i starałam się nauczyć tego samego. Wolałam siedzieć sama niż patrzeć na was, takich radosnych i pełnych miłości. Byłam zła, że nie chcesz dzielić ze mną tego szczęścia – wyznała z westchnięciem i w końcu poczuła ulgę. Powiedzenie tego na głos było bardzo oczyszczające i potrzebne wampirzyca. Jakby ktoś nagle zdjął z jej barków ogromny ciężar, który przygniatał ją od wielu dni i nie pozwalał normalnie żyć. Wiedziała dlaczego Athan tak się zachowywał i podświadomie ją od siebie odsuwał, choć niby wszystko było między nimi dobrze.

- A co do demonów, to przyznaję, że usilnie chciałam, byś dostrzegł w nich to, co ja. Znałam twoje zdanie i źle czułam się z tym, że ich polubiłam, dlatego chciałam byś też to zrobił, bym poczuła się lepiej. Każde spotkanie z nimi i każda rozmowa sprawiała iż czułam się tak, jakbym cię zdradzała. Później zaczęłam postrzegać to tylko jako pomoc innym, udawałam sama przed sobą, że wcale nie chodzi o to, że ich lubię. Prawda jest taka, że zajęli miejsce Elijaha i Emmeta. Nie wiem, jak to się stało i dlaczego w ogóle pozwoliłam sobie na coś takiego. Najwyraźniej tego potrzebowałam. – powiedziała odwracając wzrok gdzieś w bok. Było jej wstyd, że ulokowała swoje uczucia w istotach, które tak bardzo je skrzywdziły, które wysłużyły się nimi. Belial opętał Athana, a ona zamiast go nienawidzić, zrobiła coś zupełnie innego i nie potrafiła znieść, jak bardzo zawiodła ukochanego. Chciała ich nie lubić, chciała nimi gardzić i unikać, ale nie potrafiła. Jej tęsknota za Elijahem i Emmetem była zbyt silna, a to wszystko udowadniało jedynie, że nie pogodziła się z ich śmiercią i jeszcze jej nie przepracowała. Dopiero teraz docierał do niej ich brak, dopiero teraz z serca wylewała się pustka i rozpacz. Czas wcale nie leczył ran, tylko jeszcze bardziej je rozdrapywał i przypominał o tym wszystkim, co ich spotkało.

- Nie chciałam mówić ci o spotkaniu z nim, bo wiedziałam jak zareagujesz. Drawson niepotrzebnie to rozdmuchał i dopowiedział sobie coś, czego nie było i tymi wątpliwościami nakarmił również ciebie. A że z wiadomych przyczyn mu nie ufasz i go nie lubisz, to uwierzyłeś w to, co usłyszałeś od przyjaciela. Gdybym spotkała się z kimś innym, to nigdy byś nie uwierzył, że cię zdradzam. To nie było żadne romantyczne spotkanie, a zwykły lunch. Bardzo zabolał mnie ten zarzut – przyznała, kreśląc kciukiem nieregularne wzorki na dłoni Athana. Drugą sięgnęła po kieliszek z winem i upiła kilka łyków, by zniwelować suchość w gardle. Trudno było jej przyznać, że nie zachowywała się, jak kochająca dziewczyna, a jak rozwydrzona gówniara, która za wszelką cenę chciała postawić na swoim, a kiedy coś poszło nie po jej myśli, to obrażała się na cały świat. Uniosła głowę i spojrzała na Tismaneanu, długo milcząc nim ponownie się odezwała.

- Nie będę już zmuszała cię do kontaktu z nimi i sama je ograniczę. Zależy mi na Radzie, bo chcę pomagać nadprzyrodzonym. Sama wiem, jak trudno się nam żyje, jak wiele przeciwności ma dla nas świat. Nie wszyscy potrafią sami sobie z tym poradzić. Chciałabym byś mi pomagał, doradzał. Bez kontaktu z demonami oczywiści. Twoje rady i doświadczenie cenie ponad wszystko i będę wdzięczna jeśli również się do tego włączysz. Dla mnie, nie dla kogokolwiek innego. Ale jeśli nie chcesz, jeśli nie czujesz się na siłach, to rozumiem i nie będę cię zmuszała. Nie chcę, by to znowu nas poróżniło. By cokolwiek nas poróżniło, bo... – zawahała się, ale musiała to powiedzieć, musiała wyjaśnić, że nie będzie więcej szans i powrotów. Nie mogli tak żyć.

- Jeśli jeszcze raz pokłócimy się do takiego stopnia, jeśli jeszcze raz opuszczę Blickling, to już nie wrócę. I wcale nie dlatego żeby cię ukarać albo siebie i nie dlatego, że nagle przestałam cię kochać. Po prostu musimy nauczyć się pracować nad związkiem, musimy nauczyć się ze sobą rozmawiać i być ze sobą. Jeśli tego nie potrafimy, to nie widzę sensu, by być razem. Czasem miłość to za mało, czasem nie wystarczy. W naszym przypadku tak jest. Uciekamy, kiedy robi się źle i nie umiemy tego przepracować. Takie rozstania i powroty nie służą ani tobie ani mi. Musimy to zmienić i to będzie wymagało kompromisów zarówno z twojej strony, jak i z mojej. Jeśli nie będziemy ustępować sobie nawzajem, a tylko jedno z nas ciągle będzie się poświęcać, to w końcu się znienawidzimy. Chcę spędzić z tobą całą wieczność, ale nie za cenę twojej nienawiści do mnie. Oboje musimy wiedzieć, kiedy odpuścić – poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Puściła dłoń Athana i otarła twarz, czując jak powoli opuszczają ją siły. Nie chciała znowu płakać, chciała cieszyć się tym, że znowu są razem, że Athanasius powiedział wszystkie te miłe słowa o niej i że zdobył się na tak romantyczny gest.

- To nasza ostatnia szansa.

Rozmawiali jeszcze długo podczas kolacji, a później przenieśli się na materac. Aria wtuliła się w ukochanego, oplatając go całego niczym ośmiornica.

- Tak sobie pomyślałam, że może zechciałbyś polecieć ze mną do Włoch? Elijah podarował mi posiadłość w Positione i dobrze by było, gdybym tam zajrzała. Zabierzemy Gudrun i spędzimy czas we tróje. Chciałabym ją poznać i zbliżyć się do niej, ale ostrzegam, że jeśli będziesz zagarniał ją dla siebie, to zasadzę ci takiego kopa w zad, że zapomnisz, jak się nazywasz. To ma być czas dla nas, byśmy nauczyli się wszyscy razem żyć. Dla mnie, dla ciebie i dla Gudrun to wszystko jest nowe. Chciałam polecieć tylko z tobą, ale to nie jest dobry pomysł. Musimy zrobić to razem. Zaproponuje jej to po powrocie do Blickling, dobrze? Ale chce zrobić to sama – Aria posłała Athanowi lekki uśmiech, pochylając się lekko by ucałować go z całą miłością, jaką nosiła w sercu.

- Aha i jeszcze jedno. Nie gadam z Drawsonem i przestałam być dla niego miła. Wiem, że nie będziesz zadowolony i Jehanne będzie smutno z tego powodu, ale przegiął. Chciał się mnie pozbyć i dobrze wiedział, jak zareagujesz na takie informacje. Zrobił to z premedytacją, co więcej dodając bzdury wyssane z palca. Nie mam ochoty go nawet oglądać – zakomunikowała wyraźnie rozeźlona. Miała nadzieję, że Athan nie będzie naciskał na to, by Aria i Ish się dogadali. Jeśli kiedykolwiek było to możliwe, to teraz już zupełnie przepadło i nie było odwrotu na odratowanie tych relacji. Drawson nigdy jej nie lubił i nie wiedziała dlaczego, bo nic złego mu nie zrobiła. Próbowała się przypodobać, ale cokolwiek by nie robiła, było źle. Teraz odpuściła już zupełnie, a nawet poczuła do niego nienawiść.

- Kocham cię i nigdy nie przestanę. Zrobię wszystko żeby było między nami dobrze. Musi być! Jesteś wszystkim, co mam i nie mogę cię stracić. To nie będzie takie trudne, prawda? Mamy dużo czasu, nikt nas nie pogania. Powoli odnajdziemy ten złoty środek i wszystko się ułoży. – wsunęła się na mężczyznę i zaczęła atakować gilgotkami. Wiedziała, że za tym nie przepadał. Brakowało jej tego ich przekomarzania, brakowałoby jej jego bliskości i dotyku. Nigdy nie kochała tak mocno i nigdy nikogo tak już nie pokocha. Byli dla siebie stworzenie, ale musieli nad tym popracować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^