Aria Vasco
Wiedziała. Czuła to w każdej komórce swego ciała. Przygotowywałam
się na odmowę Goro całą noc, ale i tak nie była w stanie przezwyciężyć żalu,
który rozlał się jej po sercu. Czuła się, jak małe dziecko, które nie dostało
wymarzonego prezentu pod choinkę. I nic, dosłownie nic nie mogła z tym zrobić.
Nie była w stanie przezwyciężyć posępnego nastroju, łez pojawiających się w
kącikach oczu i tej cholernej niemocy. Nie chciała wprawiać w zakłopotanie
demonów, którzy najwyraźniej przejęli się tym iż nie mogli jej pomóc. Miała
ochotę uścisnąć ich niczym pluszowe misie, bo to jaką troską ją otoczyli, było
niezwykle słodkie. Od razu pomyślała sobie o Athanie, który gdyby tylko to
zobaczył, to z pewnością padłby trupem i nawiedzał ją zza grobu. Oczyma
wyobraźni zobaczyła jego sądny wzrok wbity w nią uparcie. Aż ciarki ją
przeszły, bo Tismaneanu byłby zaiste upierdliwym i niewyobrażalnie strasznym
duchem. Nabrała głęboko powietrza w płuca i spojrzała na swego rozmówcę
posyłając mu lekki uśmiech. Wyciągnęła dłoń i bez pardonu chwyciła tą, należącą
do demona, która do tej pory spoczywała na stoliku tuż obok filiżanki z kawą.
- Rozumiem i nie mam pretensji. Zachłysnęłam się tą
możliwością, ale jestem dużą dziewczynką i poradzę sobie z tym. Przynajmniej
mam taką nadzieję. Bardzo doceniam, co robisz dla Athana i on również to
doceni. Potrzebuje czasu. Jest dość oporny, jeśli chodzi o nowe. Dobrze, że jesteśmy
długowieczni – zaśmiała się, ściskając dłoń Goro. Chciała, by wiedział, że nie
żywi do niego urazy przez to, że nie mógł przywrócić do życia Elijaha i Emmeta.
Odsunęła się i wyprostowała nieco, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie dziwiła
się, że demony były ciekawe innych ras, bo ona sama chciała dowiedzieć się o innych
wszystkiego, co możliwe.
- Jeśli chodzi o wampirze więzi, to trudno to wyjaśnić.
Istnieje wiele teorii, choć naukowo nic nie zostało potwierdzone. Ta, do której
ja się skłaniam, mówi o tym iż więź powstaje na mocy uczuć, które łączyły nas
przed przemianą. Wzmacnia je i zacieśnia. W naszym przypadku mogłoby się to
zgadzać, bo zakochałam się w Athanasiusie od pierwszego wejrzenia. Chorowałam
na gruźlice, właściwie to byłam już jedną nogą w grobie. Mój ojciec był
podróżnikiem i człowiekiem, który wierzył w legendy. Jedną z nich były wampiry.
Nie wiem, w jaki sposób dowiedziałem się o Athanie, ale prosił go o życie dla
mnie. Nie chciał mnie przemieniać, ale pewnie jak zobaczył to siedem nieszczęść
w postaci mnie, serce mu zmiękło i tak oto jestem tutaj z wami. Ja z kolei
wzięłam go za anioła. W każdym razie, coś do niego poczułam, coś czego ani nie potrafiłam
nazwać ani sklasyfikować, ale z każdym kolejnym dniem, który z nim spędzałam, czułam
to coś bardziej. Jako osoba, która spędziła większość czasu w szpitalu, niewiele
wiedziałam o kontaktach międzyludzkich. Wszystko odczuwam bardziej, wszystko mnie
ciekawi i zachwyca, bo wcześniej było dla mnie niedostępne. Athan trochę tego nie
rozumie, takie odnoszę wrażenie. Często mnie strofuje i sprowadza do parteru, kiedy
uważa, że czegoś nie wypada. Nie wypada śmiać się za głośno, nie wypada tak się
ubierać. I tak dalej. Stary pierdziel. – powiedziała w lekkiej zadumie, po czym
uśmiechnęła się promiennie i ponownie sięgnęła po filiżankę z kawą, którą omal się
nie udusiła, gdy Goro oznajmił iż Gudrun wróciła do żywych. Aria wpatrywała się
w mężczyznę szeroko rozwartymi oczyma i głupio jej się zrobiło, bo faktycznie spodziewała
się rytuału lub czegoś podobnego.
- I to już? Nie będzie żadnej ofiary z kota? – zapytała nieco
zawiedziona, licząc iż wskrzeszenie będzie wielkim widowiskiem z fajerwerki. Goro
zrobił to przy stoliku w jakiejś tam kawiarni, podczas gdy ona opowiadałabym o wampirzych
więziach. Belial zaśmiał się krótko, a nawet Goro wydawał się rozbawiony. Obaj byli
bardzo opiekuńczy, a tego teraz najbardziej potrzebowała. Nigdy w życiu nie uwierzyłaby,
że demony mogą być takie wrażliwe na inne osoby. Były wręcz do bólu empatyczne.
- Jeśli możecie, to jedźcie ze mną. Nie wiem o niej za wiele,
tylko tyle, co opowiadał Athan. Boli go jej odejście dlatego nie wspominałem jej
często. Nie znam się z nią osobiście, choć ona wie o moim istnieniu. Cholera, czy
dobrze wyglądam? Nie mam za mocnej szminki? Myślicie, że jej nie wystraszę? Będzie
w ubraniu, czy naga? Powinnam coś zabrać, coś jej kupić – Aria była nieco skołowana,
dlatego nawet nie zwróciła uwagi, gdy znalazła się w samochodzie. Drżącymi rękoma
wyciągnęła telefon i napisała wiadomość do Athanasiusa, by dać znać, że wróci później.
Żyje. Nikt mnie nie opętał. Nie martw się i nie gniewaj, błagam.
Obiecuje, że wszystko Ci wynagrodzę i wyjaśnię po powrocie. Będę późno, ale jeśli
możesz, to czekaj na mnie w salonie. Nie obrażę się, jeśli zrobisz coś do jedzenia.
Dużo jedzenia. Kocham i myślę tylko o Tobie.
PS. Pamiętaj żeby za bardzo się nie złościć :*
Wysłał wiadomość z walącym sercem, spodziewając się że Athan
będzie wściekły. Już z trudem powstrzymywał się, gdy usłyszał, że idzie na spotkanie
z demonem. Miała nadzieję, że pojawienie się Gudrun sprawi iż zapomni o swojej złości
i skupi się tylko na radości z powodu powrotu córki.
Goro zatrzymał się przed sklepem odzieżowym, który był otwarty
jeszcze o tej godzinie. Aria wpadła między wieszaki, nie chcąc trącić zbędnego czasu.
Wiedziała, że Gudrun nie znosiła sukienek, dlatego wybrała dla niej klasyczne, ciemne
jeansy z wysokim stanem, szary, gładki t-shirt, bieliznę i sportowe buty. Z chęcią
zabierze ją na zakupy, gdy dziewczyna dojdzie do siebie, ale teraz musiało wystarczyć
to, co udało się jej kupić. Gdy wróciła do auta, od razu ruszyli w stronę Norwich.
Część baraków jeszcze istniała, choć były to teraz pustostany. Część zagospodarowano
i przydzielono do terenów rozległego parku, na którym posadzono liczne krzewy i
drzewa. Vasco liczyła, że dziewczyna zmaterializuje się właśnie tam, a nie wśród
gruzów i śmieci. Zastanawiała się, co jej powie, gdy w końcu ją zobaczy. Nie potrafiła
znaleźć słów na to wszystko.
- Jeśli chodzi o Radę, to owszem, Athan wspominał mi o tym. Czy
mogę o coś zapytać? Czy on... Był zawiedziony, że wybrałeś mnie, prawda? Czułam,
że coś jest nie tak, że jest jakiś dziwny i nieszczery, bo choć bardzo chciał ukryć
swoje niezadowolenie, to nie zdołał. Cóż nie chce robić tego wbrew niemu, ale nie
chce się też ograniczać. Poświęciłam wiele dla niego, a on ciągle wymaga więcej.
Niczego więcej już nie mam. Nie chcę być tylko jego Stworzoną, chce robić to, co
daje mi spełnienie, a Rada... Marzę o tym. Mam masę pomysłów i wiem, że sobie poradzę.
Jeśli ty również tak czujesz, to zgadzam się. – Aria musiała zająć się czymś podczas
jazdy, by za bardzo nie zafiksować się na wskrzeszeniu Gudrun i nie dać plamy. Nie
chciała być kłębkiem nerwów i tym samym wystraszyć dziewczyny. Musiała wziąć się
w garść, choć pojawienie się jej niosło za sobą wiele emocji. Tych pozytywnych,
ale również negatywnych takich, jak na przykład strach i niepewność.
- Kocha mnie, nawet jeśli jest nieco ograniczony w niektórych
sprawach i staromodny. Musi po prostu to przetrawić, a sam mówiłeś, że Rada nie
zacznie działać od razu, prawda? Potrzeba czasu, by zebrać wszystkich do kupy, wyremontować
magazyn. Będzie miał też kogoś jeszcze, aby się o niego martwić. Gudrun – zaśmiała
się cicho. Kochała Athanasiusa równie mocno, co on ją i wiedziała, że we wszystkim potrzebował czasu, nawet do tego, by przyznać się, co do niej czuje. Wiedziała, że z czasem zaakceptuje obecność demonów, a bądź co bądź, to właśnie dzięki Goro odzyska ukochaną córkę i zyska szanse, by spędzić z nią więcej czasu. Będzie mógł być takim ojcem, jakim zawsze chciał. To dawało jej nadzieję, że być może wszystko rozejdzie się po kościach, a on nie będzie złościł się na nią zbyt długo. Nie chciała kolejnej kłótni. Zerknęła do tyłu na Beliala, który grzebał w telefonie. Zupełnie nie przypominał tego wkurzającego demona sprzed kilku tygodni.
- Ile osób już wskrzesiliście? – zapytała z zaciekawieniem, obserwując
obu mężczyzn.
- A właśnie, jeśli chodzi o Bestiariusz, to myślę że twój urok
osobisty jednak będzie pomocny. Nie każdy tak chętnie chce rozmawiać o swoich słabościach,
więc jak najbardziej się przydasz żeby oczarować te wszystkie piękne rusałki i elfki
– stwierdziła Aria posyłając mu szeroki uśmiech, nieco zaczepny i frywolny. Wiedziała,
że odbierze to jedynie, jako formę żartu niżeli faktyczne zaloty. Vasco musiała
przyznać, że gdyby spotkała go gdzieś w podróży, gdy nawet nie myślała o powrocie
do Anglii i zejściu się z Athanem, to mogłaby z nim zgrzeszyć i to nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz