ROZDZIAŁ 30

 ARIA

  Athan postanowił zahipnotyzować Strażnika, który koniec końców do niczego im się nie przydał. Aria kilka lat temu związała się na krótko z pewną dziewczyną o dźwięcznym imieniu Jasmine, która była frikiem komputerowym i nauczyła wampirzyce tego i owego, co jak widać w tej chwili było dla nich na wagę złota. O Jasmine rzecz jasna nie zamierzała wspominać swojemu Stwórcy i wcale nie dlatego, że byłby zazdrosny, a jedynie z racji tego, że też chciała mieć przed nim kilka sekretów. Po usunięciu nagrać i zabraniu wina, z powodu którego zginęło tylu ludzi, wrócili do samochodu i opuścili doki. Vasco cieszyła się, że wracali do posiadłości i teraz będzie mogła skupić się tylko na Elijahu, którego tak cholernie jej brakowało. Chciałaby móc powiedzieć mu o wszystkim, a on dałby jej jakąś dobrą radę i sprawił, że cały niepokój zniknąłby od razu. Taki właśnie był i za to wszyscy bardzo go kochali i szanowali. Nie było istoty, z którą nie potrafiłby się dogadać, dlatego jego partnerzy w interesach zazwyczaj byli również jego dobrymi znajomymi, którym nawet nie przyszłoby do głowy, by go oszukać czy znieważyć. Aria będąc jeszcze wampirzym podlotkiem, gdy zaczynała swoją naukę i dopiero co wkraczała w ten świat, myślała, że Cavendish jest królem krwiopijców, do czego przyznała się nieco później i co stało się rodzinną anegdotą opowiadaną na spotkaniach. Elijah był łagodnym stworzeniem, który zjednywał sobie innych dobrocią, mądrością i poczuciem humoru.

  Marisa czekała na nich w oranżerii i jak można było się spodziewać, była w towarzystwie Antonego, który wyraźnie się speszył, gdy tylko ich zobaczył. Nie było czasu uzgadniać wersji wydarzeń, więc Aria improwizowała licząc, iż Athan zaufa jej intuicji i nie zdradzi wdowie, póki co, tego co naprawdę stało się w dokach. Nie chciała zamartwiać jej jeszcze bardziej, a już z pewnością nie chciała omawiać tego przy, bądź co bądź, nieznajomym.

  — Długo was nie było. Czy coś się stało? — zapytała kobieta wstając z ławeczki i wychodząc im na przeciw, gdy tylko przekroczyli próg. Antony zrobił to samo, nie ustępując kroku Marisie, co doprowadzało Vasco do białej gorączki. Parszywy typ. Arii pękało serce na jej widok, bo niegdyś pogodna i serdeczna kobieta stawała się z każdą chwilą bardziej przygaszona. Na jej pięknej twarzy pojawiły się drobne bruzdy, jakby nagle zaczęła się starzeć z tęsknoty.

    Athanasius zabrał mnie na randkę i przez to zleciało nam nieco dłużej, ale sama wiesz, nie mogłam odmówić. Patrzył na mnie tymi swoimi maślanymi oczkami, ooo, spójrz właśnie tak. Kto by się oparł? — skłamała, ale robiła to w słusznej sprawie. Wiedziała, że to nie spodoba się mężczyźnie, jednak później powinien być jej za to wdzięczny. Zerknęła na Antonego, który wyglądał na zaskoczonego jej słowami, jakby spodziewał się usłyszeć coś zupełnie innego.

  — Wino bezpiecznie dotarło do winnicy, a ostatnia sprawa Elijaha jest już zakończona. Teraz możemy skupić się tylko na nim — oznajmiła, obejmując przyjaciółkę. Marisa spojrzała zaskoczona na wampira stojącego u boku Arii i uśmiechnęła się od ucha do ucha.

  — Wiedziałam, że się dogadacie! Jesteście wprost dla siebie stworzeni i cieszę się, że poszedłeś w końcu po rozum do głowy, Athanasiusie. Taka dziewczyna nie będzie czekała na ciebie w nieskończoność. Widzę, jak przy niej na nowo ożyłeś — słowa sprawiły ból, bo nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Dziewczyna spojrzała na Athana i pozostając w swej roli, przylgnęła do jego ramienia, wtulając się w jego marynarkę. Zadrżała, gdy poczuła jak mężczyzna ją obejmuje, bo zupełnie się tego nie spodziewała. Była wręcz pewna, że ten wszystkiemu zaprzeczy, a jednak podjął grę. Domyślała się, że skłonił go ku temu uśmiech wymalowany na twarzy pani Cavendish, który rozpromieniał jej zasmucone oczy.

  — No mów mi szybko, gdzie byliście. Poczekaj, nie mów! Zgadnę! Włoska knajpka na rogu Abbey Road? Tam jest cudownie, mówiłam kiedyś Athanowi, żeby cię tam zabrał — zaszczebiotała, zasłaniając na moment usta ręka, jakby wpatrywała się w coś, co zapierało dech w piersiach. Aria czuła się podobnie z myślą, że wampir rozmawiał o niej z Marisą, a że ta nadal niestrudzenie próbowała ich ze sobą połączyć.

  — Zgadłaś! Zupa Minestrone jest tam obłędna, no i oczywiście krewetki. Dobrze, że mamy inną przemianę materii niż ludzie, bo gdybym została tam chwilę dłużej, to pewnie bym pękła. — stwierdziła dziewczyna śmiejąc się wraz z Marisą wesoło, przyłapując się na tym, jak łatwo przychodzi jej kłamstwo na temat wyimaginowanego związku z Athanasiusem.

  — Doprawdy, Mariso miałaś rację. Oni są przesłodcy razem. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że mogłem was poznać. Elijah wiele mi o was opowiadał, wiem dosłownie w s z y s t k o — wymruczał Antony, a Aria wiedziała, że ostatnie słowo, na które postawił taki nacisk nie jest bez znaczenia. Pani Cavendish zdawała się nie dostrzegać uszczypliwości, ale nie można było jej za to winić, wszak zaraz pochowa ukochanego męża. Vasco zerknęła na Athana, który cały czas ją obejmował, a ona czuła, że się rozpływa. Była przy nim taka malutka i drobna, a on górował nad całym towarzystwem zebranym w oranżerii. Twarz miał skupioną, jak zawsze, a oczy nieco bardziej przymrużone, jakby właśnie bardzo się nad czymś głowił. Aria od zawsze chciała móc czytać w jego myślach, chociaż czasem się bała, czy przypadkiem by jej to nie zabiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^