ARIA
Woda w pierwszej chwili zmroziła całe jej ciało, ale zaraz
zimno zastąpiło niesamowicie przyjemne uczucie. Nie pamiętała już, kiedy
ostatni raz czuła się tak wolna, jak w tym momencie. Podróżowała po całym
świecie, nie miała zobowiązań, a jednak dopiero teraz poczuła, co to znaczy żyć
tu i teraz. Obiecywali sobie, że ta chata będzie ich oazą spokoju, gdzie
zapominać będą o swoich wszystkich problemach i kłopotach. Nigdzie indziej nie
czuła się tak, jak tu, choć zwiedziła przeróżne zakątki odległych krain. Była w
Machu Picchu, gdzie pośród pradawnych ruin Inków można było usłyszeć jeszcze
szepty mieszkańców. Widziała na własne oczy Petrę wykutą w skale, do której
można dostać się jedynie wąską ścieżką As-Sik. Zeszła do jaskini Waitomo
Glowworm tylko po to, by podziwiać iluminacje świetlne w wykonaniu robaczków.
Kanion Antylopy w Arizonie, Marbles Caves i wiele, wiele innych majestatycznych
cudów, a jednak to park Crigh’s Path zapierał jej dech w piersiach. Nie mogła
oprzeć się myśli, że to miejsce było tak wyjątkowe i bliskie jej sercu ze
względu na Athana. To on sprawiał, że się wyciszała i popadała w kontemplację,
kolekcjonując wspomnienia. Nie raz leżeli zupełnie nadzy pod gołym niebem i po
prostu wpatrywali się w siebie jakby w ten sposób uczyli się na pamięć swego
widoku. Żywiła do niego wielkie uczucie, które nie wygasło nawet na moment, a
jedynie wezbrało na sile. Bardziej go pragnęła wiedząc, że nie może go mieć, a
każda próba zbliżenia się powodowała jego wycofanie. Tym razem jednak przystał
na jej propozycje wspólnej kąpieli wiedząc, że przecież będą półnadzy, a
atmosfera sprzyjała miłym uniesieniom. Możliwe, iż tego właśnie chciał i
potrzebował. Zawsze mawiali żartobliwie, że to co dzieje się w tym drewnianym
domku, zostaje w domku. Lubiła to powiedzenie, zwłaszcza że Athan pozwalał
sobie przez to na obniżenie nieco muru i dopuszczał ją bliżej siebie.
Aria obserwowałam mężczyznę, gdy ten pozbywał się swoich
ubrań i nie mogła oderwać od niego wzroku. Jego wspaniałe ciało kusiło ją tak
bardzo, że w pewnym momencie musiała zacisnąć uda, bo poczuła ciarki we
wszystkich zakamarkach, o których istnieniu zdołała zapomnieć. Myślała tylko o
tym, aby podpłynąć do niego, będąc gotowa na wykonanie każdego polecenia.
Uwielbiała, kiedy dominował nad nią w łóżku, kiedy był jej władcą, dla którego
zrobiłaby wszystko. W tym momencie, gdyby choćby skinął głową, oddałaby się mu
bez reszty cała.
— Nie, z nikim się nie związałam. Skupiłam się na pracy i podróżach — wyjaśniła zgodnie z
prawdą. Nie chciała mówić głośno o swoich romansach, bo nie miało to najmniejszego sensu. Wiedziała, że Athan nie próżnował, ale nie mogła mieć
do niego pretensji, bo był wolny i mógł robić co chce i z kim chce. Nie łączył
ich żaden pakt, którego zerwanie groziło śmiercią w męczarniach, choć Aria na
samą myśl o łapskach innej kobiety na ciele Athanasiusa miała ochotę ją
rozszarpać w możliwie najbardziej wymyślny sposób. Fakt, że trzymał w ramionach
inną niezwykle ją bolał, jednak nie zamierzała robić mu z tego powodu wyrzutów. Czy on myślał podobnie? Czy zastanawiał się nad tym, kto dotykał jej ciała i kto sprawiał jej przyjemność? A może wręcz przeciwnie, nie przeszło mu to nawet przez myśl. Nie było też tak, że Aria nieustannie myślała o wampirze, ale bywały dni, kiedy nie mogła pozbyć się go ze swojej głowy. Usłyszana gdzieś na ulicy melodia, czy smak jakiejś potrawy przypominał jej czasem o nim. Spędzili razem wiele pięknych chwil i lubiła do nich wracać w pamięci.
Zaskoczył ją po raz kolejny. Podpłynęła do wampira uważnie
go obserwując, jakby chciała doszukać się jakiejś mistyfikacji. Czyżby ktoś
podmienił jej Athanasiusa? Nie mogła uwierzyć, że chciał rozmawiać i pozwolił
jej nawet pytać. Nie miała pojęcia, co właściwie chciałaby wiedzieć i bała się
potwornie zadać tylko jedno pytanie. Gdyby to zrobiła, to nie potrafiłaby
skupić się na niczym innym i wymuszałaby dalsze odpowiedzi, co z pewnością
spowodowałoby kłótnie. Nie mogła pozwolić sobie na utratę tych wszystkich przywilejów,
bo dopiero co je otrzymała.
— Jesteś bez serca. Tylko jedno pytanie, kiedy mam ich tak
wiele — mruknęła bardziej do siebie niż do niego. Czy Athan liczył na to, że
Aria faktycznie zapyta go tylko o jedną rzecz, on odpowie, a ona zakończy
rozmowę i grzecznie sobie popływają? Bardzo, bardzo tego chciała, dlatego
musiała obrać zupełnie inny kierunek. Nie mogła zapytać, co sprawiło, iż stał
się tak zamknięty na miłość lub czy chce, by nie udawali pary, a byli nią
naprawdę. Czy ją kocha? Czy będąc z inną myślał o niej? Czy szukał jej, gdy
odeszła?
— Chcesz się teraz ze mną kochać? — odezwała się w końcu.
Głos miała cichy i spokojny, jakby pytała o miniony dzień, a nie o to, czy
mężczyzna chce ją w tej chwili mieć. W głowie przewijała się jej cała masa innych
pytań, jednak uznała, iż szkoda byłoby utracić to, co już udało im się zbudować
poprzez trudne i ciężkie pytania. To nie czas i miejsce na tego typu rozmowy,
bo jeśli mogła żyć z niepewnością przez prawie sto lat, to wytrzyma jeszcze
chwilę aż sam będzie gotowych na wyznanie, które ściskało go od środka. Była
tak blisko niego, że ich unoszące się w wodzie ciała stykały się ze sobą raz po
raz, a oddechy łączyły w jeden. Wyciągnęła przed siebie ręce i splotła je za
plecami mężczyzny pozwalając mu utrzymywać ich na powierzchni wody. Nawet jeśli
miałby ją zaraz odepchnąć i nakazać utrzymywać dystans, to było warto wtulić
się w niego choć na ten jeden, krótki moment.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz