ARIA
Nie spodziewała się
takiego obrotu sprawy, ale miała nadzieję, że tak właśnie się stanie, że
Athanasius nie będzie w stanie oprzeć się jej w kuszącej bieliźnie. Nie zrobiła
tego z premedytacją, nie zaplanowała wcześniej swoich działań, a jednak
wszystko ułożyło się tak, jakby faktycznie siedziała nad tym planem cały ten
czas, gdy żyli osobno. Bywały takie noce, kiedy wyobrażała sobie te chwile, gdy
uciekała do wspomnień i miała wielką ochotę wrócić do mężczyzny tylko po to, by
znowu móc czuć jego ciało przy swoim. Nie miała już wątpliwości, że pasowali do
siebie idealnie, że wręcz byli dla siebie stworzeni i na wszystkie diabły w
piekle, on też musiał to czuć. Wiedziała, że nie potrafił przejść obojętnie i
udawać, że ona jest mu obojętna. Być może i wściekał się za to, że go opuściła,
ale gdzieś w głębi pragnął jej tylko dla siebie, znowu. Chciał ją mieć na
własność, a Aria chciała mu się oddać cała i już na zawsze pozostać w ramionach
wampira. Zwiedziła już cały świat, odkryła wiele tajemnic i nauczyła się wielu
języków. Jeśli pozostało jeszcze coś do odnalezienia, to zostawi to innym, a
ona osiedli się na stałe w Londynie i będzie dla Athana oparciem i towarzyszką
w wieczności. To była piękna myśl i zaledwie ulotne marzenie, bo nie znała jego
zdania na ten temat, a pogrzeb przyjaciela nie był dobrym momentem do
poruszania tego typu tematów. Wróci do tego, z pewnością przy lepszej
sposobności. Teraz chciała jedynie napawać się jego bliskością, której tak
bardzo łaknęła i za którą tęskniła.
Każdy jego dotyk,
na początku subtelny, z każdą kolejną sekundą zamieniał się w rozgorączkowany
taniec, przesiąknięty tęsknotą obojga kochanków. Kobieta bardzo się starała,
ale nie zdołała dosięgnąć jego ust, odpuszczając w końcu starania, wiedząc, że
będzie miała na to przecież całą noc. Dłonie mężczyzny niemal pozostawiały
ognisty ślad na jej ciele, docierały tam gdzie tego najbardziej pragnęła, a ona
posłusznie wykonywała każde jego polecenie. Nie musiał nawet wypowiadać na głos
słów, bo Aria dobrze wiedziała czego chciał, czego oboje chcieli i to zapewne
od chwili, gdy tylko zobaczyli się po raz pierwszy po tak długiej przerwie.
Athan przejął inicjatywę, a wampirzyca poddawała się temu podczas salwy
głośnych westchnięć i przeciągłych jęków. Kły zatapiane w jej szyi były dla
niej niemal czymś na kształt katharsis, na które czekała od tak dawna. Gdy
pchnął ją na łóżko sama zamierzała pozbyć się tego kawałka materiału, który
dzielił ich ciała, ale właśnie wtedy Athanasius zrobił coś, czego zupełnie się nie
spodziewała. Jego głos rozbrzmiał w głowie kobiety niczym echo, odbijając się
boleśnie od ścian czaszki. W pierwszym momencie uznała, że tylko jej się
wydawało i ani myślała wychodzić w takim momencie, gdy oboje byli rozpaleni i
gotowi na znacznie więcej niż małe kąsanie. Dlaczego on ciągle stara się
wszystko kontrolować i nie da sobie choćby minuty wytchnienia. Kobieta czuła,
że ta ciągła samokontrola jest dla niego bardzo bolesna i nie miała pojęcia,
jak zdjąć ten ciężar z jego barków. Czy on w ogóle tego chciał, czy zamierzał
karać się za coś, o czym ona nie wiedziała?
Pokój powoli
wypełniał zapach jej krwi niespiesznie sączącej się z jeszcze otwartej ranki po
lewej stronie obojczyka. Warknięcie wampira rozdarło powietrze, a Aria
wiedziała już, że wcale się wcześniej nie przesłyszała. Niewiele mogła zrobić,
zresztą czuła się zbyt wzgardzona by zareagować w jakikolwiek inny sposób,
opuściła pospiesznie sypialnie i wróciła do siebie. Słyszała, jak Athan krzyczy
i rozbija coś o ścianę, w końcu ich pokoje ze sobą sąsiadowały, więc nie trzeba
było być wampirem, by usłyszeć jego wybuch złości. Czy aż tak jej nienawidzi,
aż tak się jej brzydzi, że teraz nie może wybaczyć sobie tej chwili słabości?
Vasco opadła na
łóżko czując, jak do oczu napływają jej łzy. Była wściekła na siebie, że dała
się ponieść uczuciom i pragnieniom, że nie wyszła od razu, bo wtedy
oszczędziłaby sobie tak wiele bólu. Nie spodziewała się, że wampir potraktuje
ją w taki sposób, ale choć bardzo chciała, nie potrafiła tak do końca zrzucić
na niego całej winy. Wcisnęła twarz w poduszkę i krzyknęła głośno, by zdławić
swój głos i dać upust emocjom, które się w niej kotłowały. Zaczęła uderzać
pięściami w materac, mamrocząc coś pod nosem, prawdopodobnie wyklinając
Athanasiusa.
— Dureń jeden —
sapnęła, odwracając się na plecy. Wwiercała rozeźlone spojrzenie w sufit tak
długo aż obraz zaczął się jej powoli zamazywać, a całe wzburzenie uchodziło
gdzieś w odległą przestrzeń. Przez chwile jeszcze biła się z własnymi myślami,
które w dużej mierze dotyczyły mężczyzny, aż w końcu usnęła przytłoczona
wrażeniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz