ARIA
Wiedziała, że jego zachowanie jest karą za to, że miała
czelność odejść od swego pana. Athanasius nigdy nie traktował jej, jak równą
sobie, jako partnerkę, mimo że łączyły ich głębsze uczucia, a ona jedyne czego
pragnęła, to być dla niego kobietą, a nie pionkiem. Oboje mieli wybuchowy
temperament, choć wampir na pierwszy rzut oka wydawał się oazą spokoju. Ciężko
żyło się w złotej klatce, w której próbował usilnie trzymać Arię, a której
wolny duch nie pozwalał siedzieć w miejscu. Ciągnęło ją do świata i poznawania
nowych kultur, odkrywania ciekawych miejsc. Mogli robić to razem, a mógł po
prostu dać jej nieco więcej swobody, a wszystko między nimi potoczyłoby się
zgoła inaczej. Vasco nie żałowała swojej decyzji o wyjeździe, choć wiedziała,
że dla Athana był to wielki zawód i nigdy jej tego nie wybaczy. Postępowanie
wbrew sobie i swojej naturze nie kończyło się dobrze i dziewczyna nie
zamierzała tego robić, gdy miała przed sobą całą wieczność. Grzechem byłoby nie
skorzystać z okazji i nie zwiedzić globu, nie zobaczyć tych wszystkich
pięknych, egzotycznych miejsc. Tą wielką ciekawość odziedziczyła po ojcu i nie
miała mu tego za złe. Od najmłodszych lat wpajał jej i Louisowi, że historia
jest darem od przodków i także my, jako potomkowie musimy zostawić coś dla kolejnego
pokolenia. Co zostawiłaby Aria, gdyby nie ruszała się z Londynu? Chciała być czymś więcej niż miejskim
wampirem, który nie wystawia nosa poza granice swojej posiadłości.
Anna Novak była dla
Arii drzazgą już od samego początku. Nie od razu między nią, a Athanem
narodziło się coś więcej niż więź między Stwórcą, a Stworzonym i wtedy właśnie
swoje miejsce w tym wszystkim miała Anna. Była częstym gościem w domu
mężczyzny, a ściślej ujmując, w jego łóżku i pałała do Arii nienawiścią
prawdopodobnie za to, że była od niej młodsza. Z biegiem czasu pojawiała się
coraz rzadziej aż w końcu przestała w ogóle przychodzić, więc nietrudno było
domyślić się, że coś ich poróżniło. Myśl, że ta wywłoka znowu migdali się z
Athanasiusem przyprawiała Arię o dreszcze, ale przecież nie mogła mieć mu tego
za złe, bo nie łączyło już ich to samo, co wcześniej, co więcej, Athan jej
nienawidził.
— Burbon — rzuciła
niemrawo do barmana, chcąc jak najszybciej zatopić usta w alkoholu i choć na
chwilę zapomnieć o Annie i Athanie, nagich w łóżku. Kurwa!
Kątem oka obserwowała mężczyznę rozmawiającego z
nieznajomym, który przedstawił się jako Antony de Clare i najwyraźniej został
stworzony przez Elijaha. Coś w tej historii nie trzymało się kupy, zwłaszcza,
że nigdy wcześniej go nie widziała, a Cavendish nigdy o nim nie wspominał. Jej
podejrzliwa natura nie potrafiła przyjąć faktu, że przyjaciel po prostu nie
mówił jej wszystkiego o sobie i swojej przeszłości. Nie musiał zwierzać się jej
z najgłębszych tajemnic, jednak myśl, że miał jakieś przed nią bardzo bolała.
Podsłuchiwała ich z premedytacją, a gdy temat zszedł na ten dla niej
niewygodny, opuściła pomieszczenie i ruszyła w głąb posiadłości, aby odnaleźć
swój dawny pokój. Gdy Elijah ją szkolił, spędzała tu długie miesiące, czasem będąc
zupełnie sama, kiedy wszyscy wyjeżdżali w sprawach służbowych do stolicy lub za
granice. Wampiry bywają bardzo zajętymi istotami w gruncie rzeczy.
Pierwsze piętro,
drugi pokój od lewej strony. Wchodząc do środka poczuła, jakby przeniosła się w
czasie o cały wiek do tyłu. Nic się nie zmieniło i to rozdarło jej serce na
jeszcze więcej kawałków. Tu zawsze miała swoje miejsce, a Elijah i Marisa nigdy
o niej nie zapomnieli, mimo że porzuciła ich podobnie jak Athanasiusa. W
wazonie na toaletce stały świeże kwiaty, a w kominku tlił się ogień i wszystko
wyglądało tak, jakby wyszła tylko na chwilę. Przysiadła na łóżku ocierając szybko
mokre policzki, nie chcąc rozklejać się jeszcze bardziej. Starannie poprawiła
makijaż i włosy, aby trochę doprowadzić się do ładu, choć do doskonałości Anny
wiele jej brakowało.
— Aria Vasco, tu
jesteś — usłyszała znajomy głos, gdy wyszła ponownie na korytarz. Emmet był
rosłym mężczyzną o ciemnych włosach ułożonych zawsze nienagannie, w marynarce,
która opinała jego szerokie ramiona i miało się wrażenie, że zaraz pęknie w
szwach.
— Tak mi się
wydawało, że widziałem cię na dole w towarzystwie Athanasiusa. — objął ją, a
ona po raz pierwszy od przekroczenia progu posiadłości Cavendish, uśmiechnęła
się szczerze. Był nieco starszy od niej, razem pobierali lekcje historii i
fechtunku. Był wychowankiem Marisy, którego odesłano później do szkoły w
Ameryce. Podczas podróży Aria kilka razy odwiedziła go w Stanach i dobrze się
razem bawili.
— Dziwnie tu wrócić
po takim czasie — odezwała się cicho, przysiadając na schodach. Mężczyzna
uśmiechnął się smutno, kiwając głową z rozrzewnieniem. Wszystko było takie
same, a jednak bez Elijaha zupełnie inne.
— Zostajesz na
dłużej, czy wyjeżdżasz zaraz po pogrzebie? — zapytała, mając nadzieję, że i on
postanowił pozostać w Anglii na jakiś czas. Odpowiedź wcale jej się nie
spodobała.
— Niestety, ale
muszę wracać. Sprawy w Ministerstwie, poza tym mam wychowanka. Fajny dzieciak,
Thomas. Polubilibyście się, jest do ciebie bardzo podobny, tak samo krnąbrny —
zauważył śmiejąc się głośno. Aria zawsze była nieposłuszna i wszystko chciała
robić po swojemu, przez co nie raz popadała w tarapaty ciągnąc za sobą Emmeta.
Chłopak jednak wyszedł na ludzi i objął dobrą posadę w Ministerstwie, czego
zawsze mu życzyła. Ona przyniosła swemu Stwórcy jedynie zawód. Rozmawiali
dłuższą chwilę o tym i o tamtym i jeszcze trochę o tym aż do momentu, gdy
usłyszeli donośny głos Marisy zapraszającej wszystkich na kolację. Dopiero
teraz poczuła, jak bardzo jest głodna i przypomniała sobie, że dawno już nic
nie jadła. Do jadalni weszła w towarzystwie Emmeta i ku jej nieszczęściu,
okazało się, że jedyne wolne miejsce jest u boku Athanasiusa.
Zajęła miejsce nie zwracając na mężczyznę większej uwagi,
przywitała się z siedzącym nieopodal małżeństwem Rosą i Deanem Franco.
— Gdzież to
podziała się twa wybranka serca? Czyżby zagubiła się podczas samotnej tułaczki?
A może już rozpadła się ze starości? — wymruczała, posyłając wampirowi słodki
uśmieszek. Nie potrafiła, a nawet nie chciała przejść obok niego bez
uszczypliwości. Później będzie tego żałowała, teraz będzie się chełpiła tą
jakże gówniarską zaczepką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz