LENA
Zawsze czuła się
więźniem i choć fizycznie mąż nigdy jej nie skrzywdził, to wszystko to, co
zdołała odkryć sprawiało, że nie była w stanie się od tego odciąć. Minęło wiele
lat nim pojęła, iż jedynym wyjściem jest rozbicie całej tej jego siatki
interesów i pozbycie się szemranych typków spod ciemnej gwiazdy, by nie miał do
kogo zwrócić się o pomoc, której w końcu będzie potrzebował. Zostanie sam, nie
będzie miał gdzie się ukryć, a wtedy Lena wykona ostateczny cios. Gdy miała ku
temu sposobność nie była jeszcze na to gotowa i zbyt bała się konsekwencji
swoich działań. Myślała również, że nadal go kocha i uczucia te przysłaniały
jej cały osąd oraz nie pozwalały na pozbycie się go raz na zawsze. Gdy pojęła,
jaką był bestią i co należało z nim zrobić, było już za późno, bo straciła go z
oczu i sama musiała zaszyć się w jakiejś norze, by jej nie odnalazł.
Potrzebowała czasu, bardzo dużo czasu na przygotowanie się do walki.
Zgromadziła wszelkie dowody przeciw niemu, by mieć coś na swoją obronę, w razie
gdyby dopadł ją ród Bernstorff, który sprawował opiekę nad całym państwem
Niemiec. Z racji swego pochodzenia sądzona byłaby właśnie tam.
Poznała Kurta, gdy
była na wycieczce w Austrii. Spędzała czas z siostrą i jej mężem w kurorcie w
Ellmau, niewielkiej miejscowości w gminie Tyrol. Była młodą wampirzycą, która
zachłysnęła się wiecznością, pragnęła przeżyć romantyczną historie miłosną i
spędzić nieskończoność u boku ukochanego. Przystojny mężczyzna ocalił ją od
upadku na schodach do kasyna i tak oto wpadła w jego sidła. Nie zdawała sobie
sprawy, że wszystko było zaplanowane i że miała być jedną z jego ofiar.
Wybierał je skrupulatnie i nie zadowalał się byle czym. Posiadał pewien dar,
niezwykle dobrą intuicję i znał się na ludziach. Odgadywał ich marzenia i
pragnienia i tym samym zyskiwał ich zaufanie. W jej przypadku coś się jednak
zmieniło i Blome sam wpadł w sidła, które zastawił. Zakochał się. Można
powiedzieć, że miała wielkie szczęście, bo gdyby potraktował ją tak, jak inne,
to pewnie zgniła by w jakiejś piwnicy zapomniana przez wszystkich.
Odkryła jego sekrety
zupełnie przypadkiem, ale nie odeszła od razu, bo zbyt bardzo bała się, iż
będzie ją ścigał i jednak zrealizuje swój pierwotny plan. Wyjechał w
interesach, a ona została sama w wielkim domu bez jakiejkolwiek pomocy.
Odziedziczył posiadłość po ojcu i dopiero co rozkręcał swój biznes, więc nie
było ich stać na służbę. Musiała zejść do piwnicy, gdzie przechowywali zapas
świeć i naftę do lamp. Zazwyczaj zajmował się tym Kurt, ale tego felernego dnia
zdana było wyłącznie na siebie. W jednym z kufrów pod regałem odnalazła cztery,
w pełni zapisane dzienniki, a ich treść zmroziła krew w żyłach. Z zapisków
wynikało, że przez cały czas trwania ich małżeństwa, jak i długo przed tym,
Blome przetrzymywał kobiety w różnych miejscach i przeprowadzał na nich
eksperymenty, by odnaleźć lek na wampiryzm. Wszystko skrupulatnie opisywał
włącznie to, w jaki sposób dochodziłoby do uprowadzenia i co dzieje się z jego
pacjentkami podczas trwania badań. Nie jedne umierały zaraz po pierwszej dawce,
a inne cierpiały miesiącami, a nawet latami. Warunki ich egzystencji były
przerażające, a Lana musiała robić przerwy w czytaniu, bo było to dla niej zbyt
odrażające. Nie pojmowała, jak mogła żyć przez tyle lat pod jednym dachem z
takim potworem i nic nie zauważyć. Zwymiotowała kilka razy, gdy wyobraziła
sobie wszystko to, co robił tym nieszczęsnym, biednym, bezradnym kobietom.
Później wracał do niej, do ich wspólnego domu i prawił jej komplementy,
tańczył, kochał się z nią, dotykał jej tymi brudnymi, splamionymi krwią
łapskami.
Była zbyt słaba, by
zrobić w tamtym momencie cokolwiek i spróbować uratować te dziewczyny. Mogłaby
zabrać dzienniki i udać się do posiadłości Bernstorff, ale oczekiwaniu na
widzenie z Ottonem trwałoby wieki, a ona nie miała aż tyle czasu. Obawiała się również,
iż Kurt miałby jakieś większe znajomości i rozmowa z wampirem z szanowanego
rodu pogorszyła by jej sytuację.
Stella Plaza
należało do dobrego znajomego Leny, który pozwolił jej schronić się w barze na
pewien czas aż nie załatwi wszystkich swoich spraw w mieście. Wiedział, że była
w Londynie incognito, więc według jej życzenia zachowywał dyskrecję.
Skontaktowała się poprzedniego wieczora z Athanasiusem Tismaneanu, by umówić
spotkanie i połączyć siły w walce z Blomem. Do pewnego czasu radziła sobie
sama, ale w końcu musiała prosić go o pomoc, zwłaszcza że sprawa dotyczyła jego
Stworzonej. Wiedziała, że Kurt jej szukał, że chciał się zemścić na niej za
zniewag i za to, że omal go nie zabiła. Wampir siedział przy jednym ze
stolików, gdy weszła do środka od strony zaplecza.
— Witaj. Żałuję, że
spotykamy się w takich okolicznościach. Jestem Lena — przedstawiła się i zajęła
miejsce na przeciw mężczyzny. Miała ze sobą torbę z dziennikami męża, które
posłużyć miały, jako dowód i potwierdzenie jej słów. Wampir wyglądał na
zniecierpliwionego i wściekłego, więc od razu przeszła do konkretów, by nie
trzymać go dłużej w niepewności.
— Sądząc po twojej minie,
Aria zniknęła. Jeśli nie ma jej u żadnego przyjaciela lub w miejscach, gdzie
zazwyczaj bywała, to obawiam się, że już ją dopadł — oznajmiła ze smutkiem,
mając nadzieję, iż dziewczyna jednak ma się dobrze, że zdołała ponownie uciec i
gdzieś się ukrywa. Sięgnęła do torby i wyjęła notatnik, w którym Blome
zapisywał wszystko, co związane było z badaniami na Vasco. Ciężko było Lenie
czytać to ponownie, ale musiała to zrobić dla Athanasiusa, gdyż mężczyzna nie
miał najwyraźniej siły sam się tym zająć. Był w szoku, bo z tego co
wywnioskowała Lena, nie miał pojęcia o tym, że Aria kiedykolwiek była wieziona
przez doktora.
— Zauważyłem
obiekt przy barze. Kolejna zbłąkana owieczka, kolejny porzucony śmieć. Była w
fatalnym stanie psychiczny, widać było na pierwszy rzut oka, że potrzebuje
bratniej duszy i ramienia do wypłakania. Rozmowa trwała nieco ponad trzy
godziny, potem zaproponowałem jej nocleg. Była znacznie osłabiona, musiała nie
pić krwi od kilkunastu godzin. Pozbawienie jej przytomnością nie było trudne,
nie broniła się. Jedna rana z tyłu głowy zagoiła się w ciągu dwóch godzin.
— Przerwała na moment, zerkając na swego towarzysza. To, co słyszał wzbudzało w
nim wiele emocji, których nie był w stanie już dłużej ukrywać. Kobieta
dowiedziała się, że on i Aria byli ze sobą blisko, więc nie dziwiło ją to, że w
taki sposób odbierał to, czego właśnie się dowiedział.
— Dzień pierwszy.
Obiekt próbuje się bronić. Złamała dwa razy prawą rękę chcąc uwolnić się z
łańcucha. Muszę poczekać aż opadnie adrenalina, teraz nie da się do niej
podejść. Na początek wykonam podstawowe badania, by ocenić ogólny stan zdrowia
i sprawdzić próg bólu. Zastanawiam się się nad zaszyciem ust lub usunięciem
języka, bo krzyczy bardzo donośnie, co utrudnia obserwację. Personalia osobowe:
Aria Vasco, pochodzenie Anglia. Wiek ludzki około 23 lata. Przebyta gruźlica.
Znaki szczególne: pieprzyk nad lewą łopatką, niewielka blizna w kształcie linii
prostej biegnącą od obojczyka aż do prawej piersi. Czy mam czytać dalej? — zapytała uważnie
przyglądając się wampirowi, który z każdym kolejnym zdaniem podupadał coraz
bardziej. Jeśli jeszcze chwilę temu miał jakiekolwiek wątpliwości, iż może
chodzić o zupełnie inną Arię Vasco, tak teraz została odebrana mu cała
nadzieja. Kiwnął lekko głową wpatrując się w wysłużony blat stołu, przy którym
siedzieli. Lena przekartkowała notatnik i kontynuowała.
— Dzień 18.
Obiekt nie reaguje na żadne bodźce. Wprowadziłem roztwór drogą iniekcji (120ml)
Konwulsje zaczęły się dopiero po 85 minutach. Wymioty wystąpiły seriami w
odstępach minutowych (po 15 min) Po 6 godzinach od podania pierwszej dawki
pojawił się paraliż prawej strony twarzy — zakończyła czytanie nie będąc
już dłużej w stanie tego robić. Zdołała dotrzeć do zaledwie osiemnastego dnia,
a już miała dość. Zamknęła notatnik i przesunęła go w stronę mężczyzny. To, co
z nim zrobi zależało od niego. Nie była pewna, czy był w stanie zajrzeć do
niego samodzielnie. Targało nim poczucie winy zapewne z powodu ich rozstania.
— Przepraszam, nie
mogę dalej. Wiem, że Aria łącznie spędziła u niego cztery lata. Ten dziennik
wszystko dokładnie opisuje. Weź go. Wydostała się sama, zdołała się uwolnić i
prawie zabiła Blome'a wysysając z niego niemal całą krew. Podejrzewam, że myślała,
iż jej się to udało. On nie mógł tego znieść i postanowiłem się zemścić. Była
uosobieniem jego porażki i nie mógł o tym zapomnieć, dlatego jej szukał, gdy
tylko doszedł do siebie. Rekonwalescencja była długa i nieprzyjemna dla niego.
Groziła mu ślepota, bo Aria rozszarpała mu twarz. Nie obeszło się bez
paskudnych blizn — wyjawiła cicho, odwracając spojrzeniem w okno. Westchnęła
bezgłośnie, milcząc dłuższą chwilę i nie wiedząc co jeszcze powinna powiedzieć.
Athanasiusem nawet nie drgnął.
— Musimy go
odnaleźć, uratować Arię i wszystkie inne dziewczyny, a potem go zabije. Zatrę
wszelkie ślady jego istnienia. W pojedynkę nie dam rady, a znam go trochę. Tym
bardziej ty nie poradzisz sobie sam. Przez lata zdobył rozległe kontakty, ma
pieniądze i wpływy. Jest jak karaluch, którego należy zgnieść — mówiła cicho,
ale głos jej pełen był emocji. Miała żal do samej siebie głównie z racji tego,
iż nie potrafiła odnaleźć w sobie siły, by wcześniej zareagować i spróbować
pomóc którejś z jego ofiar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz