ARIA
Athan zawsze
wiedział, co powiedzieć, aby zażegnać spory między nimi i sprawić, by Aria
przestała się gniewać. Miała do niego żal, bo choć nie jedno już razem
przeszli, on nadal nie potrafił przyjąć tego, iż umiała się bronić i wcale nie
była już zlęknioną dziewczynką, która musiała stać dwa kroki za nim. Bardzo
chciała, aby dostrzegł w niej pełnowartościową kobietę, która wie czego chce i
może zdobyć to w każdej chwili. Mężczyzna jednak nadal żył w przekonaniu, że ma
do czynienia ze słabą gruźliczką wymagającą stałej opieki. Troszczył się o nią,
ale ta obsesyjna troska osaczała ją i zapędzała pod ścianę. Dusiła się i
chociaż kochała go najbardziej na świecie, to nie potrafiła zrezygnować z
wolności.
Owszem, Aria nie
byłaby w stanie samodzielnie poradzić sobie z doktorem Blomem. Nie dlatego, że
był od niej silniejszy, szybszy i starszy, ale ze względu na to iż miał nad nią
władze. Zniszczył ją i nigdy już nie wróciła do formy sprzed wszystkich tych traumatycznych
wydarzeń. Zrównał ją z ziemią, upodlił, roztrzaskał na miliony maleńkich
kawałeczków. Athanasius nie zdawał sobie sprawy, jaki ciężar Aria w sobie
nosiła i jak cholernie źle czuła się z tym, że nie może mu o tym powiedzieć.
Nigdy nie lubiła mieć tajemnic przed swoim Stwórcą, choć on nigdy nie nalegał
by mu jakiekolwiek zdradziła. Sama ochoczo opowiadała o swoich problemach i
obawach, a także uczuciach. Uwielbiała rozmawiać z Athanem nawet jeśli to tylko
ona mówiła, a on głaskał ją po plecach i słuchał. Sama jego obecność była
kojąca i niezwykle pokrzepiająca. Lubiła tą ich intymność i mały rytuał,
podczas którego siadali przy kominku i opowiadali sobie o minionym dniu. Vasco
zawsze zaczynała słowami tęskniłam za tobą w każdej chwili, gdy nie mogłam cię
zobaczyć i nie ważne było, że wyszedł na chwilę do sąsiedniego pokoju na trzy
minuty, czy pojechał do miasta i nie było go pięć godzin. Za każdym razem
tęskniła tak samo mocno. Była od niego uzależniona i kochała to uczucie
radości, gdy wracał do domu po pracy, a ona czekała na niego w holu z
uśmiechem. W posiadłości była służba, ale Aria nie korzystała z ich pomocy
podczas przygotowywania posiłków. Miała satysfakcję, iż zrobiła coś sama dla
Athana, a jemu to smakowało. Jego ulubionym daniem była zupa wonton z
pikantnymi pierożkami. Ludzkie jedzenie nie miało dla wampirów żadnych
odżywczych właściwości, ale spożywali je dla samych walorów smakowych. Zajadali
się tym banalnie prostym posiłkiem i wydawać by się mogło, że nic im więcej do
szczęścia nie trzeba.
— Stawiasz mnie w
trudnej sytuacji — nie podobało się jej, że dał jej ultimatum. Wiedziała, że
robił to dla jej dobra i bezpieczeństwa, ale i tak nie powinien żądać takiego
wyboru. Gdyby wiedziała, że wampir nie będzie się obwiniał o to, co się jej
stało, to wszystko by mu opowiedziała. Nie miała jednak co się łudzić, bo znała
Athanasiusa na tyle by wiedzieć, że wyrzuty sumienia go zniszczą. Reagował w
taki sposób na krzywdę obcej dziewczyny, a co dopiero gdyby wiedział, iż Aria
przeżyła to samo. Miała ochotę wyjaśnić mu, że nie zamierza szukać doktora na
własną rękę, bo się go boi, że prawdopodobnie jest to jedyna osoba, która
sprawia, że drżała ze strachu. Była pewna, że go zabiła, że wyssała z niego
całą krew i prędzej spodziewała by się, że Baltimorowie zaczną ją ścigać za
zabójstwo, a nie że okaże się iż jej oprawca przeżył i teraz jej szuka. Miała
nadzieję, iż nie chodziło o nią, że nie ściągnęła kłopotów na Athana i że on
nigdy nie dowie się prawdy. Jeśli będzie musiała, to stawi Blome'owi czoła w
pojedynkę nie narażając nikogo ze swych przyjaciół na niebezpieczeństwo.
— Jeśli weźmiesz pod
uwagę moje zdanie, to uważam, że powinniśmy teraz skupić się na Jehannie i
zostać tu jakiś czas. Sprawa Elijaha nie ucieknie. Zadecydowałeś sam i wziąłeś dodatkowy
problem, bo nie oszukujmy się, ta mała jest dla nas kłopotem w tej chwili. Nie
możemy teraz jej olać i biegać po mieście szukając mordercy. Musimy poświęcić
jej cała swoją uwagę — odezwała się cicho spoglądając na mężczyznę. Miała
nadzieję, iż myślał to samo, co ona i że faktycznie zdecyduje się chwilo
wstrzymać śledztwo. Należało pomóc dziewczynie, by ponownie odzyskała panowanie
nad własnym ciałem i umysłem.
— Jeśli przeszkadza
ci moje towarzystwo, to wrócę do Marisy. Uzgodniliśmy przecież, że nic między
nami nie będzie i może nie chcesz mnie widzieć i spędzać ze mną czasu — zaczęła
niepewnie, odwracając na moment wzrok. Chciała z nim zostać z czysto
egoistycznych pobudek, dlatego że tęskniła, że chciała mieć go tylko dla
siebie. Marzyła o tym, by znowu móc wtulić się w niego tak, jak na balu i
szczerze porozmawiać. Nie była pewna, czy kiedykolwiek uda im się dojść do
porozumienia, ale bardzo chciała w to wierzyć.
— Masz wiedzę
medyczną, a ja jestem kobietą i wbrew pozorom potrafię być delikatna. — dodała
śmiejąc się cicho. Domyślała się, że Athan uważa, iż jej bezpośredniość może
być problemem w kontaktach z dziewczyną, ale prawda była taka, iż tylko Aria
była w stanie jej pomóc.
— Poza tym,
pozostawienie jej tylko z tobą i Ishem byłoby barbarzyństwem — rzuciła
zaczepnie, chcąc nieco rozładować napiętą atmosferę między nimi. Sięgnęła po
karafkę i nalała sobie alkohol do szklaneczki, by nieco zwilżyć usta.
Zastanawiała się o czym teraz myślał Athanasius i czy wolałby wyrzucić ją za
drzwi, czy pozwoli siebie pomóc. Aria nie chciała się narzucać i choć sam
"zaproponował" jej pozostanie w posiadłości, to ciekawiło ją czy
faktycznie tego chciał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz