ROZDZIAŁ 68

 ARIA

  Taniec zakończył się zbyt szybko i pozostawił jedynie dziwne, nieprzyjemne uczucie niepewności. Aria bardzo chciała, by było jej tak łatwo odejść, jak zapewne przypuszczał Athanasius. Gdy żyli oddzielnie, kobieta każdego dnia myślała o swym ukochanym i zadręczała się tym, że gdyby wtedy po prostu odpuściła kolejne pytania, to mogliby być razem. Miała żal do samej siebie, że nie potrafiła powściągnąć ciekawości i domagała się odpowiedzi na nurtujące ją od lat pytania. Chciała więcej niżeli mężczyzna mógł jej dać, a ich rozstanie nie było jego winą, tylko Arii i nawet jeśli prosił ją, by nie obwiniała siebie, to nie zamierzała go posłuchać.

  Ich krótka, ale jakże emocjonująca rozmowa sprawiła, że wampirzyca poczuła nagły przypływ nadziei. Czas działał na jej korzyść, dlatego postanowiła, iż będzie prowadziła dwa śledztwa na raz — to dotyczące śmierci Elijaha i przeszłości Athanasiusa. Musiała zrobić wszystko, by dowiedzieć się, co skrywał i co takiego zrobił, co nie pozwalało mu związać się z nią i w pełni poddać wszelkim uczuciom. Było im razem dobrze pod każdym względem, a jednak mężczyznę coś blokowało, jakiś wielki sekret, którego się wstydził, a może nawet bał. Aria nie znała lęku, bo zaznała w swoim krótkim życiu tak wiele cierpienia i bólu, że nic już nie było w stanie jej przestraszyć. Dlatego właśnie zamierzała dowiedzieć się wszystkiego o Athanie, a on albo to zaakceptuje albo ją znienawidzi.

   Przy stoliku panowała z pozoru miła i lekka atmosfera, jednak kobieta wyczuwała napięcie między sobą, a Stwórcą. Zerkali na siebie nerwowo, jakby chcieli nawzajem zapamiętać z siebie jak najwięcej. W powietrzu wisiała nadal obietnica odejścia Arii, której oczywiście nie porzuciła. Dała sobie czas na odkrycie sekretów wampira do momentu rozwiązania śledztwa dotyczącego Elijaha. Jeśli jej się to nie uda, będzie musiała zniknąć, bo on sam nigdy nie powie jej prawdy, a ona nie będzie w stanie dłużej znieść niepewności.

  Gdy usłyszała głos Antony'ego omal nie chwyciła widelca i nie wbiła mu go między oczy. Mężczyzna irytował ją dosłownie wszystkim: umizgami do Marisy, podlizywaniem się Athanowi, swoją postawą i sposobem bycia, swoimi głupimi uśmieszkami. Coś jej w nim nie pasowało, ale najwyraźniej nikt poza nią tego nie dostrzegał, dlatego siedziała cicho.

   — Gotowa jestem pomyśleć, że chcesz się mnie pozbyć — zauważyła żartobliwie, posyłając mu lekki uśmiech, gdy ujęła kieliszek z szampanem i upiła z niego kilka łyków. Czując lekko kwaskowy posmak miała ochotę w pierwszej chwili skrzywić się lekko, ale nie chciała by ktokolwiek wziął ją za dzieciaka. Alkohol jako taki nigdy jej nie smakował, a jeśli już piła cokolwiek, to było to wino z Rumunii z winnicy Crama Girboiu. Nie było bardzo drogie i wyszukane, ale zadowalało podniebienie kobiety.

  — Rozgryzłam cię, panie de Clare — mruknęła poważniejąc nagle. Odstawiła kieliszek i spojrzała na swego rozmówce, który wyglądał tak, jakby zobaczył ducha. W jego oczach dostrzegła panikę i strach, choć usilnie starał się to zamaskować. Ewidentnie miał coś na sumieniu, a jego reakcja dała Arii sporo do myślenia. Mężczyzna nie spodziewał się takiego zagrania z jej strony, a ona z kolei takiego rezultatu.

  — Chcesz mieć Athana i Marisę tylko dla siebie — dokończyła niemal z satysfakcją, że wytrąciła go z równowagi choć na krótką chwilę. Antony zaśmiał się nerwowo, wpychając zaraz do ust spory kawałek mięsa. Kiwał głową i mruczał coś pod nosem, a Aria myślała jedynie o tym, jak bardzo się go brzydzi.

  — Cóż, jeszcze trochę tu zabawię, więc będziesz musiał pogodzić się z tym, że nie raz będę spędzała z nimi czas — zauważyła, sięgając po kiść winogron, która leżała przed nią. Miała ochotę na coś lekkiego po tak nerwowej wymianie zdań. Starała się, by wszystko brzmiało jak niewinne żarciki, by Antony nie dostrzegł tego, co chciała ukryć między słowami.

  — Faktycznie, rozgryzłaś mnie. Od kiedy tu jesteś knuję, jak się ciebie pozbyć i zagarnąć cały majątek Cavendish dla siebie, a później wykorzystać seksualnie Athanasiusa. No, może nie w tej kolejności, bo nie jestem pewien jak długo zdołam pozostać obojętny na urok tego dżentelmena — wyraźnie z niej zakpił, choć Marisa uznała to za świetny żart i roześmiała się perliście. Aria wiedziała, że Antony gra w tą samą grę, co ona. Zerknęła na Athanasiusa, by sprawdzić co on o tym wszystkim myśli. Czy również dostrzegł w tym zdaniu cień prawdy?

   — Jesteście doprawdy uroczy z tym przekomarzaniem, prawda Athan? Zupełnie, jak rodzeństwo — Vasco omal nie zachłysnęła się winogronem, gdy usłyszała słowa przyjaciółki. Antony podchwycił temat i ciągnął go dalej, stwierdzając, że są do siebie nawet fizycznie podobni.

   — Dobrze, że nie mam piersi, bo Athanasius mógłby się pomylić — Marisa najwyraźniej była już nieco wstawiona, bo chichotała jak mała dziewczynka. Aria nie chciała psuć jej nastroju i udawała, iż i ją rozbawił żart mężczyzny, jednak była ponad to. Nie sądziła, że Athan mógłby pomylić ją z kimkolwiek zwłaszcza z takim ścierem, jakim był Antony de Clare.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^