ARIA
Taniec zakończył się
zbyt szybko i pozostawił jedynie dziwne, nieprzyjemne uczucie niepewności. Aria
bardzo chciała, by było jej tak łatwo odejść, jak zapewne przypuszczał
Athanasius. Gdy żyli oddzielnie, kobieta każdego dnia myślała o swym ukochanym
i zadręczała się tym, że gdyby wtedy po prostu odpuściła kolejne pytania, to
mogliby być razem. Miała żal do samej siebie, że nie potrafiła powściągnąć
ciekawości i domagała się odpowiedzi na nurtujące ją od lat pytania. Chciała
więcej niżeli mężczyzna mógł jej dać, a ich rozstanie nie było jego winą, tylko
Arii i nawet jeśli prosił ją, by nie obwiniała siebie, to nie zamierzała go
posłuchać.
Ich krótka, ale
jakże emocjonująca rozmowa sprawiła, że wampirzyca poczuła nagły przypływ
nadziei. Czas działał na jej korzyść, dlatego postanowiła, iż będzie prowadziła
dwa śledztwa na raz — to dotyczące śmierci Elijaha i przeszłości Athanasiusa.
Musiała zrobić wszystko, by dowiedzieć się, co skrywał i co takiego zrobił, co
nie pozwalało mu związać się z nią i w pełni poddać wszelkim uczuciom. Było im
razem dobrze pod każdym względem, a jednak mężczyznę coś blokowało, jakiś
wielki sekret, którego się wstydził, a może nawet bał. Aria nie znała lęku, bo
zaznała w swoim krótkim życiu tak wiele cierpienia i bólu, że nic już nie było
w stanie jej przestraszyć. Dlatego właśnie zamierzała dowiedzieć się
wszystkiego o Athanie, a on albo to zaakceptuje albo ją znienawidzi.
Przy stoliku
panowała z pozoru miła i lekka atmosfera, jednak kobieta wyczuwała napięcie
między sobą, a Stwórcą. Zerkali na siebie nerwowo, jakby chcieli nawzajem
zapamiętać z siebie jak najwięcej. W powietrzu wisiała nadal obietnica odejścia
Arii, której oczywiście nie porzuciła. Dała sobie czas na odkrycie sekretów
wampira do momentu rozwiązania śledztwa dotyczącego Elijaha. Jeśli jej się to
nie uda, będzie musiała zniknąć, bo on sam nigdy nie powie jej prawdy, a ona
nie będzie w stanie dłużej znieść niepewności.
Gdy usłyszała głos
Antony'ego omal nie chwyciła widelca i nie wbiła mu go między oczy. Mężczyzna
irytował ją dosłownie wszystkim: umizgami do Marisy, podlizywaniem się
Athanowi, swoją postawą i sposobem bycia, swoimi głupimi uśmieszkami. Coś jej w
nim nie pasowało, ale najwyraźniej nikt poza nią tego nie dostrzegał, dlatego
siedziała cicho.
— Gotowa jestem
pomyśleć, że chcesz się mnie pozbyć — zauważyła żartobliwie, posyłając mu lekki
uśmiech, gdy ujęła kieliszek z szampanem i upiła z niego kilka łyków. Czując
lekko kwaskowy posmak miała ochotę w pierwszej chwili skrzywić się lekko, ale
nie chciała by ktokolwiek wziął ją za dzieciaka. Alkohol jako taki nigdy jej
nie smakował, a jeśli już piła cokolwiek, to było to wino z Rumunii z winnicy
Crama Girboiu. Nie było bardzo drogie i wyszukane, ale zadowalało podniebienie
kobiety.
— Rozgryzłam cię,
panie de Clare — mruknęła poważniejąc nagle. Odstawiła kieliszek i spojrzała na
swego rozmówce, który wyglądał tak, jakby zobaczył ducha. W jego oczach
dostrzegła panikę i strach, choć usilnie starał się to zamaskować. Ewidentnie
miał coś na sumieniu, a jego reakcja dała Arii sporo do myślenia. Mężczyzna nie
spodziewał się takiego zagrania z jej strony, a ona z kolei takiego rezultatu.
— Chcesz mieć Athana
i Marisę tylko dla siebie — dokończyła niemal z satysfakcją, że wytrąciła go z
równowagi choć na krótką chwilę. Antony zaśmiał się nerwowo, wpychając zaraz do
ust spory kawałek mięsa. Kiwał głową i mruczał coś pod nosem, a Aria myślała
jedynie o tym, jak bardzo się go brzydzi.
— Cóż, jeszcze
trochę tu zabawię, więc będziesz musiał pogodzić się z tym, że nie raz będę
spędzała z nimi czas — zauważyła, sięgając po kiść winogron, która leżała przed
nią. Miała ochotę na coś lekkiego po tak nerwowej wymianie zdań. Starała się,
by wszystko brzmiało jak niewinne żarciki, by Antony nie dostrzegł tego, co
chciała ukryć między słowami.
— Faktycznie, rozgryzłaś
mnie. Od kiedy tu jesteś knuję, jak się ciebie pozbyć i zagarnąć cały majątek
Cavendish dla siebie, a później wykorzystać seksualnie Athanasiusa. No, może
nie w tej kolejności, bo nie jestem pewien jak długo zdołam pozostać obojętny
na urok tego dżentelmena — wyraźnie z niej zakpił, choć Marisa uznała to za
świetny żart i roześmiała się perliście. Aria wiedziała, że Antony gra w tą
samą grę, co ona. Zerknęła na Athanasiusa, by sprawdzić co on o tym wszystkim
myśli. Czy również dostrzegł w tym zdaniu cień prawdy?
— Jesteście
doprawdy uroczy z tym przekomarzaniem, prawda Athan? Zupełnie, jak rodzeństwo —
Vasco omal nie zachłysnęła się winogronem, gdy usłyszała słowa przyjaciółki.
Antony podchwycił temat i ciągnął go dalej, stwierdzając, że są do siebie nawet
fizycznie podobni.
— Dobrze, że nie
mam piersi, bo Athanasius mógłby się pomylić — Marisa najwyraźniej była już
nieco wstawiona, bo chichotała jak mała dziewczynka. Aria nie chciała psuć jej
nastroju i udawała, iż i ją rozbawił żart mężczyzny, jednak była ponad to. Nie
sądziła, że Athan mógłby pomylić ją z kimkolwiek zwłaszcza z takim ścierem, jakim
był Antony de Clare.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz