ARIA
Otworzyła powoli oczy czując, jak ktoś
obejmuje ją od tyłu. Uśmiechnęła się do siebie i przeciągnęła leniwie,
odwracając się w stronę Athanasiusa, by pocałować do delikatnie w czubek nosa.
Uwielbiała ich "poranną" rutynę, kiedy oboje byli zbyt zajęci sobą,
by znaleźć czas na ubranie się i inne przyziemne sprawy. Aria wtuliła się w
mężczyznę i przymknęła powieki jeszcze na krótką chwilę, chcąc pozostać przy
ukochanym nieco dłużnej.
— Zróbmy sobie
dzisiaj wolne, prooooooszę — wymruczała, wdrapując się zaraz na wampira, by móc
spojrzeć na niego z góry. Ułożyła splecione dłonie na jego klatce piersiowej i
posłała mu słodki uśmieszek, chcąc tym samym przekonać go do pozostanie w domu.
Ostatnio nie mieli zbyt wiele czasu dla siebie, bo Athan odkrył w firmie pewne
nieprawidłowości i chciał dopilnować wszystkiego sam, by jak najszybciej
załatwić tą jakże nieprzyjemną sytuację. Korporacja obracająca milionami to nie
lada gratka i któryś z pracowników mógłby chcieć zdefraudować pieniądze sądząc,
iż właściciel się tego nie dopatrzy. Aria natomiast pomagało Marisie w
fundacji, w co bardzo się zaangażowała. Mieli właśnie szał przedświąteczny i na
głowie organizację przyjęcia dla dzieci z sierocińca Św. Anny. Wszystko musiało
być dopięte na ostatni guzik jeszcze przed weekendem.
— Jutro zostanę
dłużej, a dziś chcę się tobą nacieszyć. Stęskniłam się... a ty za mną? —
szepnęła, odrzucając na bok kołdrę, by nic nie krępowało jej ruchów. Zamierzała
przekonać mężczyznę do małego leniuchowania. Nigdy nie była cierpliwa,
zwłaszcza jeśli chodziło o Athanasiusa, dlatego od razu przeszła do rzeczy.
Nakierowała biodra pod odpowiednim kątem i wsunęła go w
siebie aż do końca. Jej ciałem wstrząsnęły dreszcze, gdy poczuła, jak wypełnia
ją całą i dociera do tego najczulszego punktu. Odchyliła głowę w tył i
naprężyła się, by po chwili rozpocząć poruszanie. Na początku robiła to bardzo
powoli i zmysłowo, napawając się każdym, nawet najmniejszym ruchem. Ich ciała
idealnie do siebie pasowały, jakby były dwiema połówkami tego samego obiektu,
który usilnie próbuje ponownie połączyć się w jedno. Do jej jęków dołączyły
zaraz gardłowe pomrukiwania Athana, któremu najwyraźniej bardzo podobało się
to, co robiła kobieta. Aria przyspieszyła nieco, a jej ruchy stały się
mocniejsze i bardziej zdecydowane, by mogła poczuć go w sobie jeszcze głębiej,
jeszcze bardziej intensywniej rozkoszować się doznaniami. Poczuła, jak zaciska
jedną dłoń na jej piersi i jak kciukiem odnajduje sutek tyko po to, by mocno go
ścisnąć. Wiedział, że to lubiła. Doskonale znał jej ciało i jego możliwości,
wiedział również, gdzie dotknąć, by było jej najprzyjemniej. Dłonie mężczyzny
oplotły ją w pasie przyciągając mocno w swoją stronę i choć to ona była na
górze, to teraz Athan wykonywał wszystkie ruchy. Podniósł się do siadu i
złączył ich usta w namiętnym pocałunku, w którym udział brały głównie języki.
Ręce już krążyły po jej pośladkach ściskając je raz po raz, nadając tym samym
tempo całej zabawie. Po dłuższej chwili uniósł ją nieco i nakierował się na
drugi otwór, by wydobyć z ust kobiety głośny krzyk rozkoszy. Objęła go mocniej
i zaczęła wychodzić na przeciw jego ruchom, wgryzając się w szyje Athanasiusa i
sygnalizując tym samym zbliżający się orgazm.
Pamiętała ich każdy
wspólny dzień i każdą wspólną noc. O niektórych rzeczach wolałaby co prawda
zapomnieć, ale przecież były częścią ich wspólnego życia i choć nieprzyjemne,
to tworzyły historię Athanasiusa i Arii. Kobieta pragnęła, aby ta historia
nigdy się nie skończyła jednak najwyraźniej nie miała szczęśliwego zakończenia
i nie dane im było jej kontynuować. Ze słów wampira wynikało, że gdy tylko
zakończą taniec wszystko wróci do normy i znowu będą sobie całkiem obcy. Nie
rozumiała tego, ale musiała się pogodzić z jego wyborem. Uznała jednak, iż
powinna wiedzieć, dlaczego chce z tego wszystkiego zrezygnować.
— Nie mogę cię
zmusić, abyś mnie kochał i nie będę na ciebie w tej kwestii naciskała, ale
proszę o jakąkolwiek odpowiedź, wyjaśnienie. Dlaczego to wszystko odrzucasz,
dlaczego odrzucasz mnie? Nie jestem dla ciebie wystarczająca? To jest związane
z czymś, co zrobiłeś w przeszłości? Powiedź cokolwiek, błagam. — szepnęła,
spoglądając na mężczyznę z desperacją w oczach. Nie chciała żyć z myślą, że
zrobiła coś, co sprawiło, iż nie chciał z nią być. Czy wymagała zbyt wiele? Czy
jej oczekiwania względem wampira były zbyt wysokie. A może wolał starsze panie
takie jak na przykład Anna Novak?
— Obiecuję, że odejdę
i nigdy nie wrócę. Gdy tylko znajdziemy zabójcę Elijaha zejdę ci z oczu —
zapewniła, tuląc się do niego jeszcze mocniej. Wiedziała, że to ich pożegnanie
i wbrew pozorom, czuła ulgę na sercu. Nie pogodziła się ze stratą Athanasiusa,
ale zamierzała dotrzymać słowa i pozwolić mu żyć tak, jak chciał. Samotnie, czy
z Anną Novak, czy z jakąkolwiek inną kobietą lub mężczyzną. Ona nigdy nie zazna
już miłości i szczęścia, nigdy się nie zakocha, ale będzie szczęśliwa, iż on ma
się dobrze i że odnalazł to, czego szuka o tak dawna — spokój ducha. Żałowała,
że nie szukał jej, że ich drogi muszą się rozejść i każde z nich pójdzie w
swoją stronę nie patrząc za siebie. To Athan wybrał za nich oboje nie biorąc pod
uwagę, że Aria go kocha i że chce o tą miłość walczyć. Poddał się już dawno.
— Nie zostawiaj mnie
z niczym. Jesteś mi to winien, zasługuję chociaż na to — wcisnęła warz w białą
koszulę chłonąc zachłannie zapach wampira. Dłońmi odnalazła kilka zagubionych
gdzieś na plecach kosmyków włosów, by po raz ostatni poczuć ich miękkość i
gładkość pod palcami. Wiedziała, że po tym tańcu wszystko się zmieni, że już na
zawsze rozdzielą się i nigdy nie odnajdą na nowo. Jej ulubiony poeta, Alfred
Louis Charles de Musset, mawiał, że kobieta wybaczy Ci wszystko, oprócz
jednego: że jej nie kochasz I tak też było w przypadku Athana. Nie była w
stanie zapomnieć mu tego, iż nie darzy jej uczuciem, a przecież zrobiła
wszystko, by tak było. Oddała mu całą siebie, a w zamian chciała tylko miłości.
To nie była wygórowana cena i nie jeden na jego miejscu jeszcze by jej za to
dziękował. Wampir odrzucał to wszystko, choć nie raz Aria miała wrażenie, że
chciał wyznać, co czuje. Patrzył na nią w taki sposób jakby zbierał się do tego,
ale coś go blokowało, coś nie pozwalało mu przekroczyć granicy i iść dalej.
Przez te wszystkie lata nie zdołał pokonać własnych demonów i zapewne nigdy
tego nie zrobi. Nie miała już siły namawiać go do zmiany i przymuszać, by
spróbował odrzucić wszystko to, co mu ciąży na sercu. Marne były jej starania,
bo on najwyraźniej przyzwyczaił się już do tego ciężaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz