ROZDZIAŁ 44

 ARIA

    Eksplodowała, gdy tylko Athanasius złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Wargi spotykały się w szalonym tańcu, języki splatały ze sobą na jeden, krótki moment tylko po to, by zaraz odłączyć się i na nowo zacząć badać siebie nawzajem. Mogłaby teraz umrzeć, czuła spełnienie i jedność z mężczyzną, który był dla niej wszystkim, któremu oddała serce, ciało i dusze. Nie mogła poczuć już nic równie przyjemnego, nic innego nie zaspokoi nigdy jej tęsknoty za nim. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo samotna była przez ten cały czas i że tylko Athan jest w stanie dać jej szczęście. Odwzajemniała każdy dotyk, każdy ruch warg i każde westchnięcie. Nie mogła się nim nasycić, a każdą pieszczotę przyjmowała niczym namaszczenie, w myślach powtarzając sobie, jak bardzo go kocha i jak bardzo za nim tęskniła. Nie odważyła się wymówić tych słów na głos, bo dobrze wiedziała, że może to spłoszyć wampira. Nie spodziewała się jednak, że ich miłosne uniesienia przerwie cholerny strażnik parku. Aria postanowiła, że wróci tutaj i osobiście go ukatrupi, gdy tylko będzie miała okazję. Ton Athana momentalnie się zmienił tak samo, jak cała jego postawa. Głos miał jeszcze bardziej lodowaty niż woda w stawie. Zaklęła więc w duchu, bo nic innego zrobić już nie mogła i wyszła na brzeg posłusznie się ubierając. Była wściekła, iż po raz kolejny wszystko szło nie po jej myśli. Ułożyła sobie w głowie idealny plan, który skrupulatnie wypełniała od momentu, gdy dowiedziała się, gdzie zabiera ją mężczyzna, a teraz byle facet pojawia się przy stawie i nakazuje im wyjść. Kurwa, a było tak blisko!

    Rozmawiali o wszystkim i o niczym i jeszcze trochę o wszystkim. Gadka niby się kleiła, a niby nie i czuć było, że atmosfera między nimi wyraźnie zgęstniała. Athan sposępniał, a ona starała się jak mogła, aby rozluźnić napięte emocje. Snuła opowiastki o swoich podróżach nie pomijając żadnych szczegółów, żartowała i próbowała wyciągnąć go z tego mentalnego dołka, do którego wpadł przed chwilą. Nie szukała już kontaktu fizycznego, starając się ograniczyć dotyk do minimum, by nie dobijać bardziej swojego Stwórcy. Domyślała się, że miał wyrzuty sumienia podczas gdy ona gotowa była wejść do tej przeklętej wody jeszcze raz, byle tylko znów być blisko niego. Mogła sobie o tym tylko pomarzyć i zapewne długo już taka okazja się nie powtórzy, co złościło ją jeszcze bardziej.

    Obudziła się czując, jak wampir odsuwa ją delikatnie od siebie i opiera o ścianę domku. Robił to tak ostrożnie, że przez głowę przebiegła jej myśl, iż nie jest mu aż tak całkiem znowu obojętna. Odszedł, by porozmawiać z kimś przez telefon, a gdy zakończył i spojrzał w jej stronę odkrywając, że już nie śpi, wyraźnie się zmieszał. Unikał jej wzroku, co rozdzierało jej serce. Uśmiechnęła się lekko, gdy wspomniał o Ishmaelu i na moment zawiesił głos, po czym oznajmił, że najlepiej będzie załatwić tą sprawę od razu. Pozbierali swoje rzeczy i ruszyli w milczeniu do auta. Aria spojrzała po raz ostatni na drewnianą chatę, która znikała powoli za wzgórzem, mając nieodparte wrażenie, że pozostawili tam część siebie.

    Dwór Athanasiusa usytuowany był w Blickling w hrabstwie Norfolk na północ od Aylsham. Gdy tylko przejechali przez główna bramę serce Arii zaczęło walić z zawrotną szybkością. Oddychała niemal z trudem, gdy w jej głowie rozszalała się burza wspomnień związanych z tym miejscem. To był jej dom, tutaj właśnie uczyła się życia i zakochiwała się w Athanasiusie. Teren posiadłości był ogromny i obejmował około 1950 hektarów, wliczając w to las oraz rozległe ogrody. Trawniki otaczające wejście były ograniczone cisowymi żywopłotami i równiutko przystrzyżone, by wzbudzały zachwyt, gdy tylko ktoś zawiesi na nich dłużej wzrok. Jedną z największych atrakcji była kolekcja magnolii obsadzona jesiennymi cyklamenami oraz fontanna muszlowa, która znajdowała się w ogromnej oranżerii na tyłach posiadłości. Otaczały ją drzewka cytrusowe, krzewy Kamelii, Ciemiężycy oraz Naparstnicy. To było jej ulubione miejsce, bo stworzyli je razem z Athanem. Kobieta chciała mieć coś swojego, coś czym będzie mogła się zająć w wieczności. W oranżerii stały fotele oraz sztaluga do malowania, by Aria mogła oddawać się swojej największej pasji. Sama pielęgnowała kwiaty i dbała o porządek, chcąc okazać w ten sposób wdzięczność mężczyźnie, iż zgodził się na budowę oranżerii. Ciekawiło ją, czy zatrudnił kogoś, czy pozbył się kwiatów, by zupełnie wymazać ją ze swej pamięci.

    — Przepraszam... To miejsce jest mi niezwykle bliskie. Daj mi chwilę, dobrze? Zaraz do ciebie dołączę — poprosiła, gdy zatrzymał auto tuż przed wejściem i wysiadł, by dać jej moment na przyzwyczajenie się do obecności w Blickling. Wyglądał na zaniepokojonego, zapewne żałując tego, że ją ze sobą zabrał. Aria szybko wzięła się w garść i dołączyła do mężczyzny, który wprowadził ją do środka. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, co niezwykle ucieszyło Vasco. Zawsze lubiła ten dom i mimo, że nie przywykła do luksusów, to czuła się w nim zaskakująco dobrze. Athan przeszedł przez hol i ruszył dalej aż do zachodniego skrzydła, w którym mieścił się jego gabinet. Dziewczyna rozglądała się tak, jakby była tutaj po raz pierwszy, a gdy dotarli do drzwi gabinetu, przypomniała sobie ich ostatnią sprzeczkę, która miała miejsce w tym pokoju.

    — Mam nadzieję, że było warto — odezwał się siedzący za biurkiem mężczyzna w okularach, który mierzył Athanasiusa sądnym spojrzeniem. Aria stała za wampirem czując, jak wzbiera w niej niepewność i strach przed spotkaniem z nowym Stworzonym. Nigdy wcześniej nie spotkała nikogo tej samej krwi i było to dość emocjonujące, jakby odkryło się nagle, że ma się rodzeństwo.

    — Harris to bydlak, gdybyś tylko widział jaki był pewny siebie, jaki roszczeniowy. Kurwa — warknął Ishmael dopiero później zwracając uwagę na nieznajomą. Spojrzał na nią zaskoczony i przeniósł wzrok na Athana, oczekując wyjaśnień.

    — Cześć, jestem Aria — odezwała się niepewnie, unosząc lekko prawą dłoń w powitalnym geście, czego zaraz pożałowała, bo wyglądała jak dziecko, które sygnalizuje przejście na drugą stronę ulicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^