ROZDZIAŁ 54

 ARIA

  Towarzystwo Marisy zawsze poprawiało jej humor. Były blisko, a Aria traktowała wampirzycę, jak starszą siostrę, której nigdy nie miała. Gdy była człowiekiem wiele z życia ją ominęło i później jako nieśmiertelna potrzebowała nieco więcej czasu, aby odnaleźć się w nowym świecie. Nigdy się nie stroiła, nigdy nie przywiązywała większej uwagi do swego wyglądu, choć trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, nie miała tak wielu perspektyw, jak w czasach obecnych. Wcześniej kobieta posiadała w swojej garderobie dwie suknie, te bardziej majętne trzy i to było wystarczające. Teraz kupowało się trzy na jedną okazję, a i czasem to było za mało. Udoskonalanie swojego ciała poprzez operacje plastyczne, doczepianie włosów, rzęs i paznokci, a to wszystko po to, by jakiś facet zwrócił na nie swoją uwagę. Niesamowite było to, jak wiele osób gotowym jest zmienić się niemal nie do poznania tylko po to, by poczuć się przez chwilę lepiej, by stać się kimś innym. Aria nigdy nie była gotowa na takie zmiany, chociaż mogłaby co prawda powiększyć sobie piersi. Myślała o tym, ale Athan kategorycznie jej zabronił, a z nim nie była w stanie nigdy walczyć i to na każdej możliwej płaszczyźnie. Kiedy postawił na swoje, nie było siły, aby mogła go ruszyć.

  — Wiem jaki jest i mogę tylko sobie wyobrazić z czym się mierzy, ale cholera, przecież o to chodzi w związku, prawda? Należy się wspierać i rozmawiać ze sobą — odpowiedziała cicho, przymykając na moment oczy, a później odwróciła wzrok wwiercając go w widok za szybą. Mogła zwierzyć się Marisie nie informując jej o tym, że związek z Athanasiusem to fikcja. Nie chciała okłamywać przyjaciółki, ale tak bardzo cieszyła się na ich widok, że Aria nie miała serca wyznać jej prawdy, a jeśli dobrze to wszystko rozegra, to być może nigdy nie będzie musiała. Była rozbita i zniechęcona rozmową z nowym Stworzonym Athana, który najwyraźniej za nią nie przepadał. Nigdy nie uważała siebie za egoistkę i nie przypuszczałaby, że ktokolwiek mógłby ją tak postrzegać ze względu na jej miłość do wampira. Chciała, najbardziej na świecie chciała by byli razem, ale on również musiał tego chcieć. Nie wiedziała, co siedzi w jego głowie i jak się do tej głowy dostać. Miała wielką ochotę roztrzaskać ten mały trybik, który blokuje mężczyznę i sprawia, że tak posępnieje, zamykając się na wszystko i wszystkich.

  — Właściwie, to nie wydarzyło się zbyt wiele. Jesteśmy blisko, a za chwilę mnie odpycha. Wczoraj wydawało mi się, że w końcu odnaleźliśmy się na nowo, że do czegoś dojdzie. Podałam mu się na tacy, dosłownie. Byłam półnaga w wodzie. Całowaliśmy się przez moment i było gorąco, a później nawet na mnie nie patrzył. Wiem, że żałuje tego zbliżenia, że nie może znieść mojej obecności. — szepnęła drżącym głosem, dopiero teraz spoglądając na Marisę. Mężczyzna nie musiał nawet tego mówić, bo całe jego ciało krzyczało, żeby wynosiła się z jego życia. Spinał się, unikał jej spojrzenia, a ona nie miała pojęcia, czy chce dalej o niego walczyć. Czy warto było rozdrapywać to na nowo dla kilku ochłapów, dla skrawków uczuć.

   — Nie wiem, co jeszcze mam zrobić. Powiedziałam mu nawet, że go kocham — przypomniała sobie nagle, jak wtedy na nią spojrzał i że nigdy, przez całą ich znajomość, nie odpowiedział jej na te słowa.

  — Czy Athan był z kimś przede mną? To znaczy, domyślam się, że przez jego łóżko przewinęło się sporo kobiet, ale chodzi mi o jakąś pierwszą miłość czy coś w tym rodzaju. Może nadal ją kocha i nie potrafi pokochać mnie — zapytała, uważnie przyglądając się opartej o jej ramie twarzy przyjaciółki, by wyłapać, czy ta powie jej całą prawdę. Musiała to wiedzieć, przecież ona i Athanasius znali się od bardzo dawna, więc z pewnością zdawała sobie sprawy z jego wcześniejszych romansów.

  — Nie chcę go zmuszać do bycia ze mną, jeśli nie jest to dla niego dobre. Ishmael to zauważył i powiedział, że powinnam wyjechać, bo moja obecność wprawia Athana w zakłopotanie — szepnęła Aria niemal bezgłośnie, pozwalając sobie po raz kolejny na głośne westchnięcie. Miała w sobie tak wiele pytań i sprzeczności, targały nią emocje, o których istnieniu nawet nie wiedziała, co sprawiało, że była przytłoczona i pogubiona. Zawsze wiedziała czego chce, a teraz zapomniała nawet, jak się nazywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^