JEHANNE
Miała wrażenie, że oczekiwanie na mężczyznę trwało całe
wieki, a minęło raptem kilka minut. Powstrzymywała się, jak mogła, aby poczekać
na niego z piciem, ale musiała sama się nieco odprężyć. Bądź co bądź, byli w
jej sypialni, w jej pościeli, z cholernie mocnym trunkiem i wiele rzeczy mogło
się zdarzyć. Odświeżyła się pospiesznie, nie chcąc odstraszyć go w jakikolwiek
sposób, jeśli doszło by do czegoś między nimi. Nie żeby na to liczyła, ale
brała pod uwagę taką ewentualność.
Ishmael wrócił akurat w momencie, gdy brała pierwszego łyka
i zrobiło jej się strasznie głupio, że to widział. Posłała mu przepraszający
uśmiech i poklepała miejsce obok siebie, dając tym samym znak, by usiadł przy
niej. Zamierzała korzystać z okazji, gdy miała szanse bezkarnie go podotykać.
— Chciałabym pojechać w góry. Mały, drewniany domek z
kominkiem i malownicze widoki w połączeniu z twoim towarzystwem... Mmm, to
byłby bardzo udany wyjazd — przyznała, przeciągając się leniwie i upijając
kilka łyków samogonu. Wyobraziła sobie, jak siedzą na miękkim dywanie i
wygrzewają się przy ogniu. Nadzy, nie mogący się sobą nasycić. Piją wino i
napawają się swoją obecnością z dala od wszystkiego. Czy wtedy Ish potrafiłby
skupić się tylko na niej? Czy na ten jeden, ulotny moment to ona byłoby dla
niego ma pierwszym miejscu? Chciała tak myśleć.
Sięgnęła po jego szklankę, stwierdzając że nauczy go pić ten
alkohol w taki sposób, aby się nie upić zbyt szybko. Przegryzła sobie
nadgarstek i upuściła trochę krwi do szklaneczki, po czym dolała odrobinę
bimbru. Podała mu szkło i wyszczerzyła się cwaniacko.
— Wypij powoli. Poczuj na języku smak i pozwól mu się rozlać
w twoich ustach, a kiedy zapiecze, wciągnij lekko powietrze. Dzieciaku —
poinstruowała go, wiedząc iż doprawiony krwią samogon smakuje sto razy lepiej,
a wciąganie powietrza uwydatnia smak krwi, który w połączeniu z alkoholem staje
się słodki i jest idealnym zrównoważeniem goryczy. Wysunęła w jego stronę
jeszcze małą zaczepkę, która zapewne nie pozostanie niezauważona.
— Co do twojego wyjazdu, chodziło mi o to, że chce żebyś
zrobił coś dla siebie. Wiem, że praca jest dla ciebie najważniejsza i wprost ją
uwielbiasz. Wiem też, że pewnie byś to odwlekał, a nie powinieneś, bo to wielka
szansa dla twojej firmy. Nie chcę się ciebie pozbyć, nie myśl tak — wyjaśniła
cicho, przyglądając się mu z uwagą. Wyjazd dobrze mu zrobi. Ostatnio życie ich
wszystkich wywróciło się do góry nogami poprzez serię niefortunnych zdarzeń,
dlatego tym bardziej musiał jechać, by wrócić na właściwe tory.
— Będę tęskniła, dlatego musisz obiecać, że będziesz się do
mnie odzywał i wysyłał zdjęcia — szturchnęła go w ramie, oczekując odpowiedzi
twierdzącej. Przerzuciła nogi przez jego uda, układając się wygodnie obok.
— Przyznam ci się do czegoś, ale się nie śmiej, okej? —
zarumieniła się cała i zakryła twarz dłońmi, kiedy poczuła pieczenie na
policzkach. Zachichotała nerwowo i spojrzała na niego przez rozsunięte palce.
— Podglądamcienasiłowni — wymamrotał na wydechu,
zastanawiając się czy mężczyzna rzeczywiście jeszcze tego nie zauważył.
ARIA
Zanurzyła się cała w wodzie i westchnęła głośno. Zmoczyła
włosy zaczesując je do tyłu i oparła głowę o brzeg wanny. Athan został jeszcze
w salonie z Antonym, z którym niewątpliwie znalazł wspólny język. Nie podobało
jej się, że ten rudy włazidupek zaczynał traktować go, jak swojego przyjaciela,
ale nic nie mogła na to poradzić. Athanasius nie miał 5 lat, by mogła zabraniać
mu kontaktów z inną osobą. Nie potrafiła wyjaśnić swojej niechęci do tego
mężczyzny. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły jej, że coś jest z nim nie
tak. Być może przemawiała przez nią zazdrość o to, że Antony był blisko z
Elijahem, że to on spędził z nim ostatnie godziny życia. Miała do siebie wielki
żal, że nie odwiedziła ani razu Cavendishów. Nie była dumna ze swojego wcześniejszego
wybuchu i zamierzała za to przeprosić jedyną osobę, która na to zasługiwała —
Athana.
Siedziała przy toaletce w swoim pokoju i wklepywała jakiś
krem, który i tak nie był jej potrzebny. Lubiła o siebie dbać i wcierać w skórę
różne mazidła, które nadawały jej miękkości i przyjemnego zapachu, jednak nie
wpływały w żaden inny sposób. Usłyszała pukanie, a chwilę później do środka
wszedł Athan. Uśmiechnęła się na jego widok i wstała, aby się do niego zbliżyć.
Skrzywiła się lekko wyczuwając zapach papierosów i wiedziała już, że coś go
męczy, że coś go stresuje na tyle, by sięgnąć po papierosy. Wiedział, że tego
nie lubiła.
— Co się stało? — zapytała zaraz, uważnie mu się
przyglądając.
— Poczekaj, zanim powiesz, ja chciałabym coś powiedzieć.
Przepraszam za tą scenę w salonie. Nie chcę się tłumaczyć, bo nie powinnam
pozwolić sobie na taki wybuch, ale po prostu go nie lubię. Nie to, że za nim
nie przepadam i lekko mnie drażni. Nie mogę na niego patrzeć i naprawdę
zachodzę w głowę dlaczego tak jest. Znasz mnie przecież i wiesz, że zazwyczaj
się tak nie zachowuje — wymamrotała, posyłając mu słodki uśmieszek, dotykając
nieśmiało dłoni mężczyzny. Miała nadzieję, że nie gniewał się na nią za bardzo.
— Nadal chcesz, żebym została? — zapytała dla pewności.
Ostatnio Athanasius był nieco rozchwiany i raz przyciągał ją do siebie, a w
następnej chwili odpychał. Wspięła się na palce i ucałowała go delikatnie.
— A teraz mów, co się stało i dlaczego jesteś taki spięty —
pociągnęła go w stronę łóżka, uśmiechając się zalotnie. Zsunęła z ramion cienki
szlafroczek, by pokazać mu się w seksownej bieliźnie.
— Znam kilka sposobów, żebyś się odprężył i zrelaksował —
wymruczała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz