JEHANNE
Szykowała się na wyjście z Ishmaelem niemal cały dzień. Nie
wiedziała, co powinna ubrać, aby go nie zgorszyć i nie odstraszyć swoim
wyglądem. Szaleństwo objawiało się na wiele sposobów, nie tylko w zachowaniu.
Gdyby ktoś nagle wymazał z jej wspomnień tę poważną rozmowę sprzed dwóch dni,
to Jehanne założyłaby seksowną, czarną sukienkę z rozcięciem na udzie. Spięłaby
lekko włosy i odsłoniła szyję, by mężczyzna mógł na nią patrzeć. Wyczytała
gdzieś, że to jedno z bardziej erotycznych miejsc na ciele, więc takie lekkie
kuszenie Isha byłoby wskazane. Pragnęła dać mu to wszystko, o czym bał się
nawet myśleć. Chciała zaprowadzić go wysoko ponad chmury, aby zobaczył jak
pięknie może być między nimi i że ona jest piękna, mimo swych dziwactw. Ciężko
było jej trzymać się od niego z daleka. Nie odwiedziła go ani razu w gabinecie,
tak jak robiła to wcześniej. Wiedziała, że ciężko pracuje i zaglądała tam, by
sprawdzić czy czegoś mu nie trzeba. Zazwyczaj zostawała z nim później do końca
i razem szli na kolację. Siadywali potem w salonie przy kominku i gawędzili o
wszystkim i o niczym. Dziewczyna układała głowę na jego ramieniu albo
przerzucała nogi przez jego uda. On opierał ręce na jej kolanach i delikatnie
przesuwał nimi po skórze. Było w tym geście tak wiele czułości, żadnych podtekstów.
Ot tak, dwoje bliskich sobie ludzi (wampirów) spędza miło wieczór. Bardzo
chciała do tego wrócić, bardzo chciała, by to nadal trwało. Bała się, a wręcz
była przerażona perspektywą odsunięcia się od niej Isha, a tak by się stało,
gdyby nie dała mu przestrzeni. Prosił o to, więc musiała spełnić jego życzenie,
była mu to winna za wszystko, co dla niej zrobił. Opiekował się nią, kiedy
Athan nie mógł. Chciała, aby spędzał z nią czas z przyjemnością, a nie czuł się
niekomfortowo przez jej wariacje i niecierpliwość. Chciała, by to od niego
czasem wyszła inicjatywa wspólnego wyjścia, czy rozmowy. Może chciał czuć się
panem sytuacji, a gdy to ona zabiegała o rozmowę i wyjście, nie miał na to
szans. Na początku myślała, że nie ma to znaczenia, kto zainicjuje czuły gest,
przypadkowe spotkaniem na korytarzu, czy pocałunek. Dla niej nie miało, jednak
im dłużej o tym myślała, tym bardziej uświadamiała sobie, że była okropna i
nieznośna. Nie dziwiło ją już to, że chciał odetchnąć, że chciał miejsca dla
siebie. Całowali się dwa razy i za każdym razem, to ona wychodziła z
inicjatywą. Ish nigdy nie złapał jej spontanicznie za rękę, nigdy nie ułożył
głowy na jej ramieniu, a ona wiecznie się do niego kleiła. Była niczym
upierdliwa ćma, która wleciała do pokoju przez otwarte okno, przyciągnięta
bladym snopem światła.
Czuła pod skórą, że to ich wspólne wyjście będzie kompletną
klapą. Była na siebie wściekła, bo wiedziała iż to jej wina. W teatrze
zagłębiła się w przedstawienie i nie raz wyrywała się, by opowiedzieć o czymś
Ishowi, ale przypominała sobie, że nie może. Musi się opanować i udowodnić mu,
że potrafi zachowywać się, jak dorosła, że potrafi zrobić to, o co ją prosił.
Nie wiedziała tylko, jak długo będzie w stanie wytrzymać i czy jej uczucie do
niego jest na tyle silne, że pomoże jej wytrwać. Czy było warto po raz kolejny
rozszarpywać własną dusze?
— Teraz też czujesz, że coś wymyka ci się z rąk? Dlatego tu
przyszliśmy. Masz problemy w pracy? Chodzi o Japończyków? – zapytała, gdy
zajęła miejsce obok mężczyzny na podwyższeniu. Miała nadzieję, że nie zawalił
wyjazdu z jej powodu i przez te głupie zdjęcia, które mu wysyłała. Może
zdenerwował się na nią i nie mógł skupić na pracy. Zaskoczyło ją jego pytanie i
przez chwilę zastanawiałam się, czy powinna odpowiadać. Dotarło do niej, że
wcale nie była aż tak odważna za jaką ją uważał. Nie robiła nic
niebezpiecznego, a jej szaleństwo to po prostu życie chwilą i robienie tego, na
co ma się ochotę. Zaśmiała się krótko i popatrzyłam na niego z uśmiechem.
— Nie walczyłam z niedźwiedziem, jeśli takiej odpowiedzi się
spodziewałeś – oznajmiła, nie mogąc powstrzymać śmiechu. W oczach Ishmaela była
szalona, bo on sam bym ekstremalnie zachowawczy. Kąpiel w stawie? Szaleństwo.
Piknik w zimie? Szaleństwo. Pocałunek na pożegnaniem? Szaleństwo. Czekolada na
śniadanie? Szaleństwo. Mogłaby wymieniać tak w nieskończoność. Zamilkła na
dłuższą chwilę i spojrzała przed siebie, a gdy ponownie powróciła wzrokiem do
mężczyzny, on spoglądał na nią. Cholerka, ależ chciała by ją pocałował. Jak bardzo
tego pragnęła, ale była zbyt przerażona. Spanikowała i odsunęła się, co nie
uszło uwadze Ishmaela i tak, jak się spodziewała, chciał dowiedzieć się, jaki
był tego powód. A ona nie była pewna, czy powinna o tym mówić. Westchnęła cicho
i ponownie na niego spojrzała. Był w tym spojrzeniu cały ból i niepewność,
którą skrywała w sobie przez te dwa, cholernie ciężkie dni.
— Jestem beznadziejna i wszystko zniszczyłam. Chciałam dać
ci przestrzeń, jak prosiłeś. Trzymałam się z dala, a jednak i tak cię rozgniewałam.
Przepraszam. Nie do końca wiem, jak powinnam się przy tobie teraz zachowywać,
żebyś nie czuł się przytłoczony moją osobą. Wiem, że byłam upierdliwa i nie
chcesz bym się tak zachowywała. Starałam się, a wyszło gorzej niż źle –
wymamrotała, uznając iż miał prawo wiedzieć. Nie chciała robić z niego idioty i
udawać, że nic się nie działo, bo przecież i tak sam to widzi. Nawet ślepy
zorientowałby się, że coś jest nie tak, a tym bardziej inteligentny facet bez
problemów ze wzrokiem. Tym razem nie potrafiła w pełni stać się kimś innym,
jakby bała się iż nie zdoła wrócić. Było inaczej niż zwykle.
— Chcesz wiedzieć, co było najbardziej szaloną rzeczą, jaką
zrobiłam? Zakochałam się w tobie. Wbrew temu, jakie sygnały mi wysyłałeś. Wbrew
twojej niechęci do mnie. Sam się przecież temu dziwisz, prawda? Sam
zastanawiasz się, co w tobie widzę, bo nie dałeś mi ani jednego powodu do
miłości. Nie chciałeś mnie w Blickling. Nazywałeś w taki sposób, którego teraz
nie użyje, bo jestem damą – zaśmiała się cicho i posłała mu lekki uśmiech.
Dostrzegła zaskoczenie na jego twarzy, ale już nie mogła zatrzymać potoku słów.
Miała dać mu czas to wszystko przetrawić, a teraz wyskakiwała z wyznaniem
miłości. I tak to wiedział. I tak się domyślał. Przecież pokazywała mu to w
każdym swoim geście i słowie.
— Nie żywię urazy, jak sam widzisz. Nigdy wcześniej nie
zachowałam się w taki sposób, gdy widziałam i czułam, że ktoś mnie nie chce. A
dałeś mi to jasno do zrozumienia, dobitnie wręcz. To moje największe
szaleństwo, kochać ciebie i wiedzieć, że nie odwzajemniasz tego uczucia. I
k****, zupełnie mi to nie przeszkadza. Nie mam do ciebie pretensji, że tego nie
czujesz i w pełni to rozumiem. Nie chcę, byś teraz czuł się do czegokolwiek
zobowiązany po tym, co usłyszałeś. Może kiedyś też się we mnie zakochasz, a
może nie. Trudno, bo w tym właśnie tkwi cały ten sens. W niepewności. W
sposobie rozbudzania w tobie tego uczucia. W dotyku, którego tak bardzo od
ciebie pragnę. W twoim uśmiechu, kiedy na mnie patrzysz. W naszych rozmowach i
w twojej pracy, która jest częścią ciebie. Ja również chce z tobą być, chce dać
temu wszystkiemu szanse. Problem polega na tym, że nie jestem ani trochę
cierpliwa, a raczej ciężko mi powściągnąć emocje. Ekscytuje mnie wiele rzeczy i
boję się, że ta ekscytacja właśnie cię przytłacza. Pragnę złapać cię za rękę,
przytulić się do ciebie i opowiadać o zmienianiu głupich zasłon i o tym, że
Adrianna ma osobny pokój caaaaały wypełniony zasłonami na różne okazje i że to
trochę przerażające. Albo o tym, że łaziliśmy z Athanem po ogrodzie, jak te dwa
cienie i jedno udawało przed drugim, że wszystko jest okej, a tak naprawdę
oboje usychaliśmy z tęsknoty. Nic na to nie poradzę, Ishmaelu. Bardzo się boję,
że ani ty, ani ja tego nie wytrzymamy. – głos lekko jej drżał, bo pełen był
emocji. Obawiała się jego reakcji, ale musiała się w końcu z tym zmierzyć.
Zdjęła buty i odstawiła je na bok. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła,
odnajdując jego rękę. Uniosła ją do ust i złożyła na niej delikatny pocałunek.
— Chcesz o nas zawalczyć? Chcesz nadal spróbować po tym
wszystkim, co usłyszałeś? Myślisz, że jestem tego warta? – zapytała cicho,
uważnie go obserwując. Chciała mieć pewność, że warto było poddać się temu bez
reszty, że również Ishmael jest na to gotowy. Nie chciała być tylko komplikacją
w jego życiu, chciała być jego częścią. Musiała postarać się bardziej, aby
udowodnić mu, że może się zmienić.
— Jestem pewna, że najbardziej szalona rzecz, jaką ty byś
zrobił, to kochanie się ze mną na tym dachu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz