ROZDZIAŁ 184

Aria Vasco

Nie zdawała sobie sprawy, że rozmowa z Emmetem zajmie aż tak dużo czasu. Dawno się nie widzieli i wprost nie mogli przegapić takiej okazji. Gdy mężczyzna wróci do Ameryki, znowu pochłoną go obowiązki i ciężko będzie się z nim skontaktować. Wykonywał niezwykle ważną pracę i wszyscy byli z niego bardzo dumni. Zwłaszcza Marisa, która nie mogła się go nachwalić. Dla Stwórcy to wielkie wyróżnienie, gdy Stworzony odnosi sukcesy. Mieli wyrwać się tylko na chwilę i szybko wrócić, a jak się później okazało, minęło kilka godzin. Wszyscy goście już rozeszli się do swoich pokoi, a Athanasius zniknął. Kobieta od razu się zaniepokoiła, ale gdy tylko go zobaczyła, kamień spadł jej z serca. Zganiła się w duchu, bo od razu przyszło jej na myśl iż mężczyzna skorzystał z okazji i wyrwał się do wioski po świeżą krew niewiniątek, by zaspokoić pragnienie. Dotarło do niej, że zarzucała Athanowi brak zaufania, a sama miała co do niego pewne wątpliwościami. Poczuła się nagle okropnie i chciała jak najszybciej wrócić do pokoju, by ukryć się przed całym światem, a zwłaszcza przed ukochanym. Było jej wstyd, że mogła pomyśleć o nim coś takiego, że tylko czekał aż zniknie, by mógł kogoś zabić. Pożegnała się zatem z przyjacielem, który odszedł nieco pospiesznie, więc na jej oko, po prostu zwiał i zostawił ją na polu bitwy, jak ten tchórz. Niby brał na siebie odpowiedzialność, ale to ona zawsze musiała wszystko tłumaczyć. Koniec końców i tak wychodziła na tą najbardziej krnąbrną.

Do sypialni wrócili w milczeniu. Athanasius kilka kroków za Arią, a ona ze spuszczoną głową człapała z przodu. Słyszała za plecami raz po raz chrząknięcia mężczyzny, ale nie śmiała się odwrócić. Kiedy drzwi się zamknęły, przystanęła przy łóżku i dopiero wtedy zdołała na niego spojrzeć. Nie potrafiła rozszyfrować nic z jego twarzy. Czy się gniewał, czy nie obchodziło go to, co robili. Miała tylko cichą nadzieję, że nie miał jej tego za złe, bo chciała by polubił Emmeta. Watts był dla niej ważny i zależało jej, by obaj mężczyźni żyli w dobrych stosunkach.

- Przepraszam, że zostawiłam cię samego. Nie odsyłaj mnie. Naprawdę jestem damą – Aria na potwierdzenie swych słów dygnęła lekko. Była nieco podchmielona, bo sama wypiła prawie całą butelkę whisky, a Watts ledwo co zamoczył pysk. On dobrze wiedział, co robi! Podawał jej ciągle alkohol, a sam praktycznie nie pił. Dla Athana zapewne jej paplanina była niedorzeczna i nie miał pojęcia do czego nawiązywały jej słowa. Vasco jednak była całkiem zdeterminowana, by przekonać go, że jest dziewczyną z dobrego domu i zna cały savoir vivre. Wraz z Cavendishami robili co mogli, by wyszła na ludzi, choć była to droga przez mękę. Nie była oczywiście jakąś dzikuską, ale buntowała się dość często i ciężko było zainteresować ją czymś innym niż historia i podróże.

- To się już nie powtórzy, obiecuję. Nie wyganiaj mnie, będę super damą. Patrz, idę jak Novak. Pff nawet lepiej. Jestem od niej lepsza. Mam lepsze cycki! – przeszła się po pokoju, od okna do kominka. Zdjęła górną część garderoby, by udowodnić mężczyźnie, że faktycznie ma lepsze ciało od Hrabiny, czy kim ona tam sobie była. Aria przystanęła na przeciw Athana odziana w koronkowy, czarny biustonosz, który idealnie podkreślał te walory, które chciała przed nim teraz zademonstrować. Czy to na niego działało? Czy z trudem powstrzymywał się, by nie pchnąć jej na łóżko i dobitnie pokazać, kto tu rządzi?

- Jesteś taki seksowny, kiedy tak patrzysz – wymruczała z zaczepnym uśmieszkiem, obierając inny plan. Weźmie go na czułe słówka i seks, a jak to nie pomoże, to zacznie płakać. Zawsze był empatyczny, więc może jej łzy zrobią na nim wrażenie i pozwoli jej zostać jeszcze chwilę.

- Weźmiemy razem kąpiel? – zapytała mrukliwie, zbliżając się do mężczyzny zmysłowo kręcąc biodrami. Wyciągnęła dłoń i dotknęła jego chłodnego policzka, wyczuwając pod palcami szorstki zarost. Zrobiło jej się gorąco i zimno na raz, a kolana lekko zadrżały. Jego bliskość zawsze tak na nią działała, pobudzała zmysły i sprawiała, że jej ciało szalało. Nie wiedziała dlaczego tak się dzieje i czy Athan w ogóle zdawał sobie z tego sprawę. Wystarczył jego jeden uśmiech, choćby jedno słowo, a rozpływała się totalnie. Czy to właśnie nazywa się miłością?

- Należy mi się chyba jakaś nagroda za to, że byłam miła dla tego rudego... Dla Antoniusia – przypomniała podchodząc jeszcze bliżej wampira. Wtuliła twarz w jego klatkę piersiową i wchłonęła przyjemny zapach, który tak bardzo lubiła. Był taki milusi, jak pluszowy misiek, którego chciało się tulić mocniej i mocniej. Pamiętała dokładnie, kiedy znalazła się w jego ramionach po raz pierwszy, kiedy ich relacje się zmieniły. Nie był to zwykły, przyjacielski uścisk tylko wyczekiwane zbliżenie. Pamiętała każdą emocje, pamiętała co miała tego dnia na sobie. Tak wiele szczegółów zachowało się w jej pamięci, a przecież minęły lata.

- Zaniesiesz mnie do wanny?  – szepnęła, unosząc lekko głowę by na niego spojrzeć. Z tej perspektywy wydawał się jeszcze wyższy i bardziej dostojny, choć Aria do tej pory nie wiedziała, że było to w ogóle możliwe. Nagle zapragnęła zobaczyć go w stroju z minionej epoki, może nawet jego ludowym. Zapewne wyglądałby imponująco. Ciągle dziwiła się, że ktoś taki, jak on, zechciał być z kimś takim, jak ona. Był doskonały pod każdym względem, a ona była niedoskonała w każdym możliwym aspekcie.

- Mówiłam ci już, że cię kocham i jestem najszczęśliwsza na świecie? Nooo, jest jeszcze jedna rzecz, która sprawiłaby mi radość. Patrz, oo tu jest jej miejsce. – uniosła dłoń i wskazała palec serdeczny, robiąc słodką minkę. Zapewne domyślił się, co mu sugerowała. Któż by się nie domyślił, skoro tak otwarcie się o tym mówiło. Nie przebierała w słowach. 

- Nie żeby coś, ale młodsza już nie będę. Mój zegar biologiczny tyka. Nie chcę iść do ołtarza, jak będę miała tysiąc lat, więc jeśli ciągle się nad tym zastanawiasz, to proszę, trochę szybciej kochany – wymamrotała, czkając raz po raz. Alkohol dodał jej animuszu. Na trzeźwo nigdy w życiu nie powiedziałaby tego na głos. Nie zamierzała go ponaglać, a jedynie marzyła skrycie, że Athanasius Tismaneanu kiedyś zechce, by została jego żoną. Liczyła, że to kiedyś nie jest aż tak odległe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^