ARIA
Takiego widoku się nie spodziewała. Sama nie wiedziała,
czego oczekiwała, ale z pewnością niezwykłego lasku, zwykłych zarośli i zwykłej
trawy. Elijah odszedłby z przytupem, a nie w jakiejś kniei zapomnianej przez
Boga i ludzi.
— Kto go znalazł? Miejscowy? — zapytała wampirzyca,
oglądając dokładnie miejsce, w którym znaleziono Cavendisha. Matt wydawał się
bardzo skrupulatny i dobrze wiedział o czym mówi, poza tym miał gust do kobiet,
bo przecież zwrócił na nią uwagę. Czy i Athan zwrócił uwagę na to, jak Matt na
nią patrzy i czy mu to przeszkadza? Musiał to dostrzec, bo przecież mężczyzna
wcale się z tym nie krył, ale wampir zdawał się być tym faktem nie wzruszony.
Myśl, że wampir może być zazdrosny sprawiała, że gdzieś w dole brzucha coś ją
mile łaskotało. Nieraz podczas wspólnych wyjść trzymał ją mocno przy sobie, aby
pokazać, że nikt inny nie może jej tknąć. Teraz jednak nie byli ze sobą, a on
nie musiał nikomu nic udowadniać.
Zerknęła na stojącego nieco dalej
Athanasiusa, który wyglądał na wzburzonego i mówił coś do siebie, ale Aria nie
miała odwagi przysłuchiwać się temu. Jego zaciśnięte w pięści dłonie
sygnalizowały, że składał Elijahowi jakąś obietnicę, zapewne podobną do tej,
którą złożyła Vasco. Chciał odnaleźć jego zabójcę i zemścić się za wszystkie
wyrządzone krzywdy.
— Jakiś dzieciak, kręcił się przy strumyku po drugiej
stronie zarośli. Poczuł brzydki zapach i myślał, że to zwierzę — wyjaśnił
policjant, wzdychając cicho. Matthew zawsze przejmował się losem innych
wampirów i niezwykle bolało go, gdy któryś z nich cierpiał lub był w tak
bestialski sposób mordowany, a zdarzały się i takie przypadki. Sprawa
Cavendisha była inna, bo śledztwo od początku prowadzono po macoszemu i nie
przykładano do niego większej uwagi. Było to krzywdzące, zwłaszcza że denat był
wpływową osobą, która zrobiła wiele dla miasta oraz jego mieszkańców. Wraz z
żoną prowadził fundację, brał czynny udział w życiu Londynu, organizował bale
charytatywne i wystawy, a także zbierał środki na budowy szkół w różnych
zakątkach świata. Zwykła przyzwoitość powinna nakazać ludziom przyłożenie się
do pracy, by odkryć prawdę o tym, co się stało. Łatwiej było zamieść wszystko
pod dywan i udawać, że polityk się zabił, o czym już trąbiły brukowce.
— Skoro przyciągnięto ciało tędy, to musieli zatrzymać
samochód na zachód stąd. To jedyna droga dojazdowa. Wątpię, by ktoś niósł ciało
taki kawał drogi, więc na pewno je przywieziono. Czy ktoś to sprawdzał? — Matt
spojrzał na Arię z takim wyrazem twarzy, że nie musiał nawet odpowiadać.
Oczywiście, że nikt tego nie sprawdził, bo od razu uznano to za samobójstwo.
Dlaczego nikt nie wpadł na to, że nigdzie w okolicy nie było jego auta, a
przecież jakoś musiał się tu dostać.
— Tak się zdaje, że Athan zna pewną osobę, która może ci
pomóc przejąć śledztwo, ale jakby to powiedzieć, nie za bardzo pałają do siebie
sympatią. To prokurator okręgowy Adam Harris. Będzie z pewnością chciał coś w
zamian, ale warto spróbować. Harris jest bardzo honorowy, chociaż to dupek —
wyjaśniła dziewczyna, opierając się o jedno z drzew stojących nieopodal. Bardzo
chciała, aby to Matt prowadził sprawę Elijaha, wtedy łatwiej będzie im wszystko
kontrolować, a co więcej, mieliby pewność, że jest ono prowadzone rzetelnie.
Aria zbliżyła się do Athanasiusa i posłała mu lekki uśmiech odnajdują zaraz
jego dłoń, by tym samym dodać mężczyźnie nieco otuchy. Sama była w kiepskim
stanie, ale musiała się trzymać, bo gdyby pozwoliła sobie na chwilę słabości,
to całkiem by się rozpadła.
Kobieta przypomniała sobie pierwsze spotkanie z Elijahem,
gdy weszła do jego pięknego domu i dotarło do niej, że tak teraz będzie żyć.
Cavendish okazał się ciepłym i troskliwym mężczyzną, który kochał swoją rodzinę
i okazywał to na każdym kroku. Ciekawiło ją zawsze, jak poznali się z Athanem i
jak właściwie się dogadywali, bo oboje byli zupełnie różni. Ich pierwsza
rozmowa była dla niej niezwykle niezręczna, ale z każdym kolejnym dniem
odnajdywała się coraz bardziej w świecie wampirów i potrafiła z nimi rozmawiać.
— Jak się trzymasz? — zagadnęła wampira, nie chcąc by
zadręczał się tym wszystkim, co nie będzie pomagało w prowadzeniu śledztwa.
Musiał myśleć trzeźwo i być ponad to, bo inaczej nic im się nie uda. Aria miała
wielką ochotę rozpłakać się jak dziecko, ale gdyby to zrobiła nie potrafiłaby
przestać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz