ROZDZIAŁ 36

 ARIA

    Takiego widoku się nie spodziewała. Sama nie wiedziała, czego oczekiwała, ale z pewnością niezwykłego lasku, zwykłych zarośli i zwykłej trawy. Elijah odszedłby z przytupem, a nie w jakiejś kniei zapomnianej przez Boga i ludzi.

    — Kto go znalazł? Miejscowy? — zapytała wampirzyca, oglądając dokładnie miejsce, w którym znaleziono Cavendisha. Matt wydawał się bardzo skrupulatny i dobrze wiedział o czym mówi, poza tym miał gust do kobiet, bo przecież zwrócił na nią uwagę. Czy i Athan zwrócił uwagę na to, jak Matt na nią patrzy i czy mu to przeszkadza? Musiał to dostrzec, bo przecież mężczyzna wcale się z tym nie krył, ale wampir zdawał się być tym faktem nie wzruszony. Myśl, że wampir może być zazdrosny sprawiała, że gdzieś w dole brzucha coś ją mile łaskotało. Nieraz podczas wspólnych wyjść trzymał ją mocno przy sobie, aby pokazać, że nikt inny nie może jej tknąć. Teraz jednak nie byli ze sobą, a on nie musiał nikomu nic udowadniać.

    Zerknęła na stojącego nieco dalej Athanasiusa, który wyglądał na wzburzonego i mówił coś do siebie, ale Aria nie miała odwagi przysłuchiwać się temu. Jego zaciśnięte w pięści dłonie sygnalizowały, że składał Elijahowi jakąś obietnicę, zapewne podobną do tej, którą złożyła Vasco. Chciał odnaleźć jego zabójcę i zemścić się za wszystkie wyrządzone krzywdy.

    — Jakiś dzieciak, kręcił się przy strumyku po drugiej stronie zarośli. Poczuł brzydki zapach i myślał, że to zwierzę — wyjaśnił policjant, wzdychając cicho. Matthew zawsze przejmował się losem innych wampirów i niezwykle bolało go, gdy któryś z nich cierpiał lub był w tak bestialski sposób mordowany, a zdarzały się i takie przypadki. Sprawa Cavendisha była inna, bo śledztwo od początku prowadzono po macoszemu i nie przykładano do niego większej uwagi. Było to krzywdzące, zwłaszcza że denat był wpływową osobą, która zrobiła wiele dla miasta oraz jego mieszkańców. Wraz z żoną prowadził fundację, brał czynny udział w życiu Londynu, organizował bale charytatywne i wystawy, a także zbierał środki na budowy szkół w różnych zakątkach świata. Zwykła przyzwoitość powinna nakazać ludziom przyłożenie się do pracy, by odkryć prawdę o tym, co się stało. Łatwiej było zamieść wszystko pod dywan i udawać, że polityk się zabił, o czym już trąbiły brukowce.

    — Skoro przyciągnięto ciało tędy, to musieli zatrzymać samochód na zachód stąd. To jedyna droga dojazdowa. Wątpię, by ktoś niósł ciało taki kawał drogi, więc na pewno je przywieziono. Czy ktoś to sprawdzał? — Matt spojrzał na Arię z takim wyrazem twarzy, że nie musiał nawet odpowiadać. Oczywiście, że nikt tego nie sprawdził, bo od razu uznano to za samobójstwo. Dlaczego nikt nie wpadł na to, że nigdzie w okolicy nie było jego auta, a przecież jakoś musiał się tu dostać.

    — Tak się zdaje, że Athan zna pewną osobę, która może ci pomóc przejąć śledztwo, ale jakby to powiedzieć, nie za bardzo pałają do siebie sympatią. To prokurator okręgowy Adam Harris. Będzie z pewnością chciał coś w zamian, ale warto spróbować. Harris jest bardzo honorowy, chociaż to dupek — wyjaśniła dziewczyna, opierając się o jedno z drzew stojących nieopodal. Bardzo chciała, aby to Matt prowadził sprawę Elijaha, wtedy łatwiej będzie im wszystko kontrolować, a co więcej, mieliby pewność, że jest ono prowadzone rzetelnie. Aria zbliżyła się do Athanasiusa i posłała mu lekki uśmiech odnajdują zaraz jego dłoń, by tym samym dodać mężczyźnie nieco otuchy. Sama była w kiepskim stanie, ale musiała się trzymać, bo gdyby pozwoliła sobie na chwilę słabości, to całkiem by się rozpadła.

    Kobieta przypomniała sobie pierwsze spotkanie z Elijahem, gdy weszła do jego pięknego domu i dotarło do niej, że tak teraz będzie żyć. Cavendish okazał się ciepłym i troskliwym mężczyzną, który kochał swoją rodzinę i okazywał to na każdym kroku. Ciekawiło ją zawsze, jak poznali się z Athanem i jak właściwie się dogadywali, bo oboje byli zupełnie różni. Ich pierwsza rozmowa była dla niej niezwykle niezręczna, ale z każdym kolejnym dniem odnajdywała się coraz bardziej w świecie wampirów i potrafiła z nimi rozmawiać.

    — Jak się trzymasz? — zagadnęła wampira, nie chcąc by zadręczał się tym wszystkim, co nie będzie pomagało w prowadzeniu śledztwa. Musiał myśleć trzeźwo i być ponad to, bo inaczej nic im się nie uda. Aria miała wielką ochotę rozpłakać się jak dziecko, ale gdyby to zrobiła nie potrafiłaby przestać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^